Niestety coraz częściej uczestnikami ruchu stają
się rowerzyści.
Pojazdy, które uczestniczą w ruchu drogowym i poruszają się po drogach publicznych, mają obowiązek posiadania szczególnego oznakowania, cyklicznych przeglądów technicznych itp. Jest to uzasadnione zachowaniem bezpieczeństwa, na co składa się dobra widoczność poruszającego się pojazdu z daleka. (...) Takie obowiązki powinny dotyczyć każdego, kto porusza się po drogach. W przeciwnym wypadku może grozić to zagrożeniem dla życia lub zdrowia uczestników ruchu drogowego. Niestety coraz częściej uczestnikami ruchu stają się rowerzyści.
Mimo wyznaczonych dla nich ścieżek rowerowych lub specjalnych pasów, wiele odcinków nie posiada jeszcze takich udogodnień, a oni zmuszeni się korzystać z dróg przeznaczonych dla pojazdów.
Jak spędza czas wolny? Na rowerze.
Zapomniał jeszcze zapytać dlaczego podatku drogowego nie płacimy. Wszak poruszamy się po tym samym asfalcie co samochody.
Odnoszenie więc tej wypowiedzi do całego ugrupowania jest bez sensu, bo w każdym znajdziemy mniej lub więcej kretynów.
Oj chyba jednak w tym odsetek kretynów jest dużo większy, ale czego się spodziewać po ludziach idących za takim liderem? Nie oszukujmy się - ludzie głosowali na samego Palikota, kto w tym klubie poza nim jest? Biedroń i Grodzka? ;)
Ruch Palikota to zdecydowanie najgorzej wykształcony klub w Sejmie, kiedyś posłowie PSL-u z tego słynęli; obecnie pod tym względem Ruch Palikota biją na głowę.
A potem budzimy się z ręką w nocniku i mówimy że w tym kraju nie da się żyć normalnie.Smutne i niepokojące jest również to, że postulowane przez pana posła Mroczka zmiany mogą być jak najbardziej wprowadzone w życie. Wystarczy przecież, że potrzebne będzie partii rządzącej niewielkie poparcie w głosowaniu nad jakąś b. ważną ustawą i wówczas partia Palikota zgodzi się ja poprzeć w zamian za poparcie własnych pomysłów legislacyjnych :-[
A potem budzimy się z ręką w nocniku i mówimy że w tym kraju nie da się żyć normalnie.
Wie może ktoś jak te sprawy wyglądają w krajach o większej kulturze(świadomości rowerowej) dajmy na to Holandii czy Dani?
Kierowca widząc, że chce przejechać przez ulicę, również się zatrzymywał i dawał mi znać abym przejechał przez drogę.
''Spośród wszystkich uczestników ruchu, rowerzyści najrzadziej odnoszą urazy głowy (17%). Częściej doznają ich piesi (26%) I KIEROWCY (24%), dlaczego im więc nie nakazać kasków''Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Co to za liczby? Czym jest 100%?
17% rowerzystów, którzy uczestniczyli w wypadku.
Ja myślę, że ten człowiek chce dobrzeAle zapewne tylko dla siebie i ewentualnie dla innych kierowców, którym tak bardzo przeszkadzają rowerzyści na "ich" drodze. Zauważ, że nasz poseł ani razu nie napisał, że sam jeździ rowerem.
Sporo śmiechu, ale na pewno znajdzie się też parę wyrwanych z kontekstu, czy też moim zdaniem słusznych (choć na pierwszy rzut oka idiotycznych), jak choćby:Najpiękniejszy cytat od czasów słynnego "Warszawa to nie wieś, żeby tu rowerem jeździć"Zacząłem szukać czyje to słowa i trafiłem na całą plejadę. Nie ma co kochają nas nasi reprezentanci.
http://www.masa.waw.pl/index.php/zlote-mysli
Wie może ktoś jak te sprawy wyglądają w krajach o większej kulturze(świadomości rowerowej) dajmy na to Holandii czy Dani?Cytuj"Jest to grupa młodych ludzi, którzy są dobrze zorganizowani, wiedzą czego chcą, ale w tym przypadku niestety nie mają racji. Trudno mi to wytłumaczyć, ale racji nie mają."
Marek Mistewicz, dyrektor naczelny ZDM
(Wywiad Kuriera, 22.05.2006 - o proteście w sprawie braku ścieżki rowerowej podczas otwarcia wyremontowanej ul. Marszałkowskiej)
Jak on został tym dyrektorem -strach pomyśleć :icon_redface:
...rower na wydzielonej ścieżce jest dość niebezpieczny dla przechodniów - nadjeżdża cicho i szybko, nie pozwala swobodnie spacerować.ścieżka na krakowskim to byłby rzeczywiście kiepski pomysł, ze względu na ogromną liczbę przechodniów. Zresztą sama ulica do jazdy na rowerze nadaje się idealnie, bo jest dostępna tylko dla autobusów i taksówek.
dr Krzysztof Domaradzki, autor projektu remontu Krakowskiego Przedmieścia
...rower na wydzielonej ścieżce jest dość niebezpieczny dla przechodniów - nadjeżdża cicho i szybko, nie pozwala swobodnie spacerować
"Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym. "
A mandat za to, że w nocy jedzie się na rowerze w ziemistej jesionce bez żadnego odblasku jest jak najbardziej wskazany, choćby po to aby nie produkować niepotrzebnie sierot.
Pisałem o wzajemny ułatwieniu i uniknięciu niepotrzebnych nieszczęść. Asfaltówki to nie tylko proste odcinki. Składają się z zakrętów i wzniesień.Na to już tylko pomoże światło aktywne, żaden odblask w zakręcie widoczny nie będzie.
Też uważam, że jeżeli azbest poprawi smak jogurtu to takowy azbestowy jogurcik powinien stać na nabiale.(oczywiście z odpowiednią etykietką)
Też uważam, że jeżeli azbest poprawi smak jogurtu to takowy azbestowy jogurcik powinien stać na nabiale.(oczywiście z odpowiednią etykietką)
Mysle, ze jak kierowcy cie widza juz z 300m zamiast ze 100m, to to jest duzy zysk.
Do jaskrawego ubierania trochę zniechęca mnie sama policja. W razie konieczności ucieczki wolę nie rzucać się w oczy, a w nocy po prostu zniknąć w ciemności
Do jaskrawego ubierania trochę zniechęca mnie sama policja. W razie konieczności ucieczki wolę nie rzucać się w oczy, a w nocy po prostu zniknąć w ciemności
Bez komentarza...
Nie przekonuje mnie zakładanie drugiej warstwy, która nawet jeśli nie będzie powodowała pocenia się, będzie mało aerodynamiczna.Chciałbym być kiedyś w takiej formie, żeby opór stawiany przez kamizelkę mi przeszkadzał ;)
Hmm, z jednej strony tez lubie wypic piwko na wycieczce. Z drugiej, kpienie sobie z prawa i zarazem narzekanie, ze piesi wchodza na sciezke, a kierowcy zajezdzaja droge, to... (jak to sie nazywalo?)
Bez komentarza...
Dlaczego bez komentarza? W kraju, gdzie formalnie nie można wypić nawet piwka podczas wycieczki rowerowej, czasem trzeba uciec.
Hmm, z jednej strony tez lubie wypic piwko na wycieczce. Z drugiej, kpienie sobie z prawa i zarazem narzekanie, ze piesi wchodza na sciezke, a kierowcy zajezdzaja droge, to... (jak to sie nazywalo?)
A wracając do głownego wątku, tj. obowiązkowych kasków, to polecam ten artykuł:
http://przeglad.australink.pl/artykuly/puszysci.php
przejeżdżanie na czerwonym lub jazda pod prąd - stosowane z rozsądkiem całkiem nieszkodliwe.
I się popłakałem :lol:
A czemu ma Cię policja zatrzymać za jazdę nie po ścieżce(chyba, że chodzi o sytuacje z zakazem jazdy po asfalcie wtedy cofam pytanie)
Tak samo z kaskami, nie wpływają one na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu (jeśli już to tylko mogą je obniżyć), więc decyzja u używaniu lub nie powinna należeć wyłącznie do właściciela głowy.
Ale potem właściciel tej głowy będzie pierwszym, który będzie się upominał o ewentualną rentę, gdy stanie się coś złego. I kto będzie się na nią składał? Inni uczestnicy ruchu ;)
Pasy w samochodach też zapinamy mimo, że nie wpływają one na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu.
Z systemem nie wygrasz :)
- Zawsze gdy jest ścieżka, oznacza to automatycznie zakaz jazdy po drodze (tj. nakaz jazdy po ścieżce).„Kierujący rowerem innym niż wózek rowerowy jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów i śluzy rowerowej w jezdni, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.”
Yoshko i słusznie . Dbasz o swoje życie. Niektórzy jednak są zbyt nonszalanccy i o dziwo świadomość mandatu 500zł może sprawić, że ktoś zadba o to by przywitać się z rodziną. I w tym widzę rolę państwa.Daj już spokoj z tymi mandatami. Niech sprawa używania lub nie używania kasku, kamizelki pozostanie kwestią indywidualnego wyboru. Osobiście znam osobę, którą potrącił samochód; w momencie wypadku miała na sobie kamizelkę odblasową.
Niech sprawa używania lub nie używania kasku, kamizelki pozostanie kwestią indywidualnego wyboru.Nie zgadzam się z tym. Kask - w porządku. Ale kamizelka czy inne odblaski? Dzisiaj w nocy jechałam z tatą samochodem. W pewnej chwili wyprzedziliśmy rowerzystę ubranego na czarno, bez żadnej lampki, żadnego odblasku, nic. KOMPLETNIE nie było go widać, zauważyłam go dosłownie z dwie, trzy sekundy przed wyprzedzeniem go, choć jechaliśmy wolno (i na szczęście nie tym samym pasem). Gdyby ktoś potrącił rowerzystę w takiej sytuacji, z powodu jego własnej głupoty (a nie z powodu zbyt szybkiej jazdy kierowcy czy jego nieuwagi), to nie byłoby mi żal rowerzysty, tylko kierowcy, który pewnie poszedłby siedzieć, a do końca życia miałby wyrzuty sumienia, że zabił człowieka.
Janus, co w historii Twojego "cichociemnego" zmieniłoby wprowadzenie obowiązku jazdy w kamizelkach?Myślę, że kamizelkę łatwiej zauważyć niż małą lampkę czy odblask.
Stara mądra prawda mówi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;)
Zawsze łatwiej znajduje się źdźbło w czyimś oku niż belkę w swoim. Od długich lat w Polsce główną przyczyną najstraszniejszych, śmiertelnych wypadków jest przekraczanie prędkości. Nic na to nie pomaga szereg kampanii społecznych, nie pomaga obowiązek jazdy w pasach samochodowych, obowiązek włączonego oświetlenia przez 24h, nie pomagają coraz nowsze i bezpieczniejsze samochody. Niestety rozsądku i umiaru się zadekretować nie da
Cytat: Borafu w Dzisiaj o 20:47Dobrze działające oświetlenie wystarczy.
Janus, co w historii Twojego "cichociemnego" zmieniłoby wprowadzenie obowiązku jazdy w kamizelkach?Myślę, że kamizelkę łatwiej zauważyć niż małą lampkę czy odblask.
Dlaczego mamy mieć akurat kamizelki? Z moich obserwacji wynika, że np. odblaski butów są chyba bardziej skuteczne - bo również poruszają się cały czas i absorbują kierowców.Dokładnie!
Nie załapałeś w ogóle o co mi chodziło ;)Załapałem, załapałem, tylko doczepiłem się do tego, że pisałeś jakby wymienione przez Ciebie przepisy łączyły się w jakiś sposób z nadmierną prędkością ;)
Od długich lat w Polsce główną przyczyną najstraszniejszych, śmiertelnych wypadków jest przekraczanie prędkości. Nic na to nie pomaga szereg kampanii społecznych, nie pomaga obowiązek jazdy w pasach samochodowych, obowiązek włączonego oświetlenia przez 24h, nie pomagają coraz nowsze i bezpieczniejsze samochody.
Od lat ciekawą prawidłowością jest to, że do największej ilości najcięższych wypadków - dochodzi przy idealnej pogodzie, bo licznym Miszczom Kierownicy wydaje się, że wtedy można sobie pruć ile wlezie. A w kiepskich warunkach, gdy zakładają że może być niebezpiecznie - jadą ostrożnie i dochodzi raczej do stłuczek, niż do śmiertelnych wypadków. Problem bezpieczeństwa na drogach leży więc głównie w mentalności kierowców - zarówno samochodów jak i też rowerów (nie zapominajmy, że rowerzyści są sprawcami ok. połowy wypadków z ich udziałem).
Nie dotyczy to tylko "mistrzów kierownicy". Powinno się też gdzieś postawić granicę ingerencji w ruch uliczny. Dążenie do tego żeby ograniczyć dozwoloną prędkość w mieście do 25 km/h nie jest zdrowym podejściem - takie pomysły skopiowane od Szwedów pojawiały się w Unii. Co z tego, że ograniczymy liczbę wypadków, skoro po podliczeniu godzin zmarnowanych przez korki, będziemy na tym stratni.A w Krakowie i innych polskich miastach, gdzie teoretycznie można jeździć 50 a na niektórych ulicach 70 to niby nie ma korków ;)
Bzdura - świadczy o głupocie i braku odpowiedzialności. Publiczne szosy to nie tor wyścigowy, gdzie się swoimi umiejętnościami można popisywać. Samochód to nie jest rower, którego właściciel łamiąc przepisy naraża głównie siebie - samochód waży często ponad tonę i za błędy kretynów którym się zachciało "podejmować pewne ryzyko" - płacą często niewinni ludzie.Wilku, nie mówię tu o szaleńczej jeździe tylko o normalnej. Jadąc na autostradzie dozwolone 130 km/h zamiast 50 km/h też zwiększa się ryzyko - chyba nie zaprzeczysz? Każda codzienna czynność wiąże się z ryzykiem, nawet chodzenie po schodach, robienie herbaty, branie kąpieli. Uważam tylko, że samo zakazywanie wiele nie da, skoro 90% kierowców i tak przekracza dozwoloną prędkość. Świadczy to też o tym, że często ograniczenia prędkości dawane są na wyrost.
Wymyślasz jakieś cuda, niemal w całej Unii w miastach jest jak w Polsce ograniczenie do 50km/h. A dlaczego w Polsce jest więcej wypadków niż w tej Szwecji? Bo u nas wszyscy myślą, że ich zakazy nie dotyczą, a w Szwecji 90% ograniczeń nie łamie, nawet jak warunki pozwalają jechać więcejW tym momencie palę się ze wstydu, jednak pamięć mnie zawodzi. Jednak mowa była o ograniczeniu prędkości do 30 km/h:
Nie masz pojęcia o ruchu drogowym. Korki nie wynikają w żaden sposób z ograniczeń prędkości - tylko z ilości samochodów i pojemności dróg. Podniesienie w miastach ograniczeń do 100km/h w kwestii korków - nic nie zmieni.Po drastycznym obniżeniu prędkości przepustowość dróg spadnie.
Świadczy to też o tym, że często ograniczenia prędkości dawane są na wyrost.
PS: Kierowcy jeżdżą powyżej limitów można by powiedzieć na przekór systemowi - Co, dali tu 50 km/h?! Przecież da się tutaj pojechać 90 km/h.Bo tak jest, że prędkości są zdrowo zaniżane, bo w tym limicie ma się zmieścić nie tylko osobówka, ale też ciężarówki i wysokie autobusy. Na ostrzejszych zakrętach dokładnie widać pod kogo są robione ograniczenia.
Świadczy to też o tym, że często ograniczenia prędkości dawane są na wyrost.
To dlaczego większość wypadków jest spowodowana nadmierną prędkością?
PS: Kierowcy jeżdżą powyżej limitów można by powiedzieć na przekór systemowi - Co, dali tu 50 km/h?! Przecież da się tutaj pojechać 90 km/h.
PS2: Niedawno oglądałem reportaż ukazujący, że pieszemu niebezpiecznie przechodzić jest na przejściu. Dzieje się to dlatego, ze On czuje się bezpieczniej w takim miejscu, które jest oznaczone, a kierowcy mają to gdzieś (Zauważyłem poprawę w tym kierunku - jeden samochód na tydzień zatrzymuje się przed przejściem bym mógł spokojnie przejść. O dziwo są to zawsze drogie samochody).
Gorzej zalii jak to szło z …,,nocnymi batmanami’’ :lol: którym brak wyobraźn
uważam polaków za ciekawą nację i m.in. dlatego bardzo się z nią utożsamiam.
Kary za przewinienia na drogach są śmieszne i uważam, że np. mandat 4-5 tys zł za przekroczenie choćby o 10 km dopuszczalnej prędkości (kierowana od razu do komornika w celu wyegzekwowania) przyniosłyby oczekiwany skutek
Kary za przewinienia na drogach są śmieszne i uważam, że np. mandat 4-5 tys zł za przekroczenie choćby o 10 km dopuszczalnej prędkości (kierowana od razu do komornika w celu wyegzekwowania) przyniosłyby oczekiwany skutek i zaakceptowanie faktu, że znak z pięćdziesiątką oznacza wartość graniczna a nie +/-20.Mam nadzieję, że nie dorwiesz się do władzy ;]
No wiesz - tak rozumując to by trzeba było w ogóle zrezygnować z wszelakich ograniczeń na drogach. Oczywiście że główny problem jest w mentalności kierowców (przecież sam o tym pisałem we wcześniejszej wypowiedzi) - ale właśnie takie myślenie jakie zaprezentowałeś leży u jego źródła. Że tak naprawdę zakazy są niepotrzebne, że kierowcy sami sobie wyznaczają granice. Otóż takie myślenie jest fatalne w skutkach, polskie ograniczenia prędkości wcale nie są restrykcyjne - są takie jak niemal wszędzie na świecie - bo tego typu zakres ograniczeń się po prostu sprawdza. Tylko wielu polskich kierowców jeszcze nie dorosło do posiadania prawa jazdy, brakuje im odpowiedzialności i kultury jazdy, która charakteryzuje kierowców zachodnich. Ja jeździłem w różnych państwach zachodniej Europy rowerem nieraz - i jednak różnica jest ogromna, Polska to ciągle Azja jeśli chodzi o kulturę drogową.
Jedzie Zyguś swoim samochodem; obok siedzi przerażony Masztalski.Nie jest najważniejsze jakie są zasady ale wiadomo, że jakieś muszą być. Trudno, żeby część kierowców uznawała ruch prawostronny a cześć lewostronny ;) Prędkość poruszania samochodów też powinna być zbliżona, duży rozrzut nie będzie dobrze wpływał ani na bezpieczeństwo ani na płynność ruchu. To że zdecydowana większość kierowców łamie dozwolone dozwoloną prędkość (np. zamiast 90 jedzie 100) nie świadczy o tym, że są samobójcami tylko, że być prawdopodobnie jest to postępowanie bardziej opłacalne pod względem zysku czasowego i zmniejszeniem bezpieczeństwa.
- Czerwone światła! Co ty to robisz?
A Zygmuś nic. Przejeżdża na czerwonych światłach skrzyżowanie i mówi spokojnie:
- Mój szwagier już dwa lata przez czerwone jeździ i nic mu się nie stało.
Znowu skrzyżowanie i znowu czerwone światła!
- Nie jedź! Masz czerwone! - krzyczy blady jak ściana Masztalski.
- Mówiłem ci już, że mój szwagier dwa lata bez czerwone jeździ i nic mu się nie stało!
Znowu podjeżdżają do skrzyżowania. Pali się zielone światło, a Zyguś zatrzymuje samochód.
- No jedź! Masz zielone - krzyczy Masztalski.
- A jak mi szwagier wyjedzie z boku?
Kpisz? A co z uchwały Parlamentu Europejskiego w tej mierze wynika? Tyle samo co ze 100 rezolucji ONZ potępiających działania Izraela; równie dobrze nasz Sejm sobie może uchwalić ustawę o rozbrojeniu rosyjskich głowic nuklearnych :PPisałem, że są takie pomysły i że są to wizje chorych ludzi ;) (mówię konkretnie o tych z linków)
Parlament Europejski nie ma nic do gadania w tej mierze, kwestia przepisów drogowych leży tylko i wyłącznie w gestii poszczególnych państw Unii - a nie obiło mi się o uszy, by gdziekolwiek funkcjonowało odgórne 30km/h na terenie zabudowanym, są jedynie w niektórych miastach strefy ruchu do 20-30km/h - zresztą bardzo słuszne rozwiązanie, a wymuszone tym, że w centrach wielu zachodnich miast po prostu nie ma miejsca na tysiące samochodów.
No i może to jest dobra droga? Zaostrzenie kar za drastyczne przekroczenia prędkości - to byłby krok w dobrą stronę, w Niemczech funkcjonowało coś takiego, że bodajże za 40-45km/h powyżej limitu traciło się automatycznie prawo jazdy.
Nikt z decydentów nie mówi o ograniczaniu prędkości do 30km/h; natomiast niedopuszczalne jest całkowite olewactwo istniejących ograniczeń. W Warszawie obowiązującego 50km/h nikt niemal nie przestrzega, podobnie jak i nikt nie przestrzega obowiązującego metra odstępu przy wyprzedzaniu rowerzystów, na Zachodzie to sytuacja dużo rzadsza.Tutaj w pełni się zgadzam, miasto to nie tor wyścigowy.
Ewentualnie można zastosować metodę polegającą na lekkim bujaniu się ;)
Kary za przewinienia na drogach są śmieszne i uważam, że np. mandat 4-5 tys zł za przekroczenie choćby o 10 km dopuszczalnej prędkości (kierowana od razu do komornika w celu wyegzekwowania) przyniosłyby oczekiwany skutek i zaakceptowanie faktu, że znak z pięćdziesiątką oznacza wartość graniczna a nie +/-20.Mam nadzieję, że nie dorwiesz się do władzy ;]
w niektórych krajach już wprowadzili mandaty proporcjonalne do zarobków
Coś w tym jest, w niektórych krajach już wprowadzili mandaty proporcjonalne do zarobków. Mi się wydaje, że policja mogłaby jest wystawiać na podstawie wartości zatrzymanego samochodu. Po prostu jest grupa ludzi jeżdżąca świetnymi autami, którzy mają mandaty w dupie, bo ich na to stać.
Coś w tym jest, w niektórych krajach już wprowadzili mandaty proporcjonalne do zarobków. Mi się wydaje, że policja mogłaby jest wystawiać na podstawie wartości zatrzymanego samochodu. Po prostu jest grupa ludzi jeżdżąca świetnymi autami, którzy mają mandaty w dupie, bo ich na to stać.To jest zupełnie inny temat. Co innego proporcjonalnie do przychodów, a co innego mandat 4 tysiące, gdzie średnia pensja wynosi 2500 ;) Jazda samochodem to nie sport ekstremalny, żeby ponosić takie ryzyko wsiadając za kółko.
Zgodzę się z tym, że tak wysokie mandaty jak podałeś miały by wpływ na moją jazdę. Najprawdopodobniej przestał bym jeździć samochodem :lol:
A przed tym durnym obowiązkiem jeżdżenia w kasku 2 razy więcej dzieciaków jeździło do szkoły rowerem...
Nie no - ten przykład Australii to jest zupełna manipulacja. Twierdzenie, że owa liczba spadła akurat z powodu kasków - jest nie do udowodnienia. Te różnice w liczbie rowerzystów zestawiono na przestrzeni wielu lat (bodajże 15-20), do tego nie wiadomo jaka była ich metodologia, bo oszacować liczbę rowerzystów w wielkim kraju - jest niesłychanie trudno. Najbardziej prawdopodobne, że w inny sposób to policzono. W ogóle nie biorą pod uwagę np. rozwoju internetu, rozwoju sieci komunikacyjnej, zwiększenia liczby samochodów, większej zamożności, znacznego rozwoju różnych innych form rekreacji - jednym słowem masy rzeczy, które ludzi mogą od roweru odciągnąć. Wyciąganie ze spadku liczby rowerzystów wniosku, że to akurat obowiązek jazdy w kasku za to odpowiada jest całkowicie nieuprawnione. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego obowiązku, ale to argument tej samej klasy jak ten że kask ratuje życie w tylu i tylu procentach wypadków. Takich rzeczy po prostu nie sposób obliczyć.
Dręczycie temat. Z roku na rok kultura jazdy kierowców wzrasta. Do zachodnich krajów sporo jeszcze brakuje, ale dla docenienia tego co wypracowaliśmy proponuje wyjazd na np. Ukrainę.
Przy potraceniu przez samochód ZAWSZE dochodzi do obrażeń głowyZaliczyłem kiedyś czołówkę i lot nad samochodem i spadłem na nogi. Na głowie ani śladu.
jestem technikiem elektroradiologii i z doswiadczenia wiem, że spora liczba rowerzystów by żyła lub obrażenie były mnie znacznie mniejsze gdyby mieli kaski. Przy potraceniu przez samochód ZAWSZE dochodzi do obrażeń głowy i są to poważne obrażenia. Najmniejszy guz może być bardzo poważny gdy dojdzie do krwawienie sródczaszkowego czy podpajęczego. Nie dochodziło by do tego gdyby były kaski. Nogę czy rękę się poskłada, z czaszką to trochę gorzej.
Zaliczyłem kiedyś czołówkę i lot nad samochodem i spadłem na nogi. Na głowie ani śladu.
Adriano, wprowadzenie obowiązkowych kasków dla wszystkich rowerzystów może mieć odwrotny skutek czyli spadek bezpieczeństwa użytkownika jednośladu. Spadnie ilość rowerzystów, a wiadomo.. im nas więcej tym lepiej i bezpieczniej :)
świetnie to musiało wyglądaćNie pamiętam dokładnie, ale rodzinna legenda mówi, że skoczyłem jak przez kozła. Dłonie razem na dach samochodu, nogi na boki ;D Tylko lądowanie nie wyszło, o czym kolana przypominają przy każdej zmianie pogody :)
To nie jest interpelacja, tylko pismo do warszawskiego inżyniera ruchu, który jest na wszelkie możliwe sposoby przeciwny innym rozwiązaniom niż drogie w budowie, kręte, niebezpieczne i niewygodne drogi rowerowe. Nie wymaga to żadnych zmian w prawie - chodzi tu wyłącznie o tabliczkę "Nie dotyczy rowerów", podobnie jak jest w przypadku taksówek, transportu osób niepełnosprawnych itd. W Londynie czy Edynburgu to norma (w Warszawie można jeździć tylko po krótkim bus-pasie na Marszałkowskiej przy domach centrum), nieważne jakiej szerokości jest pas (choć często jest on na tyle szeroki, że autobus i rower mieszczą się razem), a w Warszawie nasz inżynier cały czas uważa, że rowerem po Moście Poniatowskiego (w stronę centrum) czy Królewskiej najbezpieczniej jest jechać - zgodnie z przepisami - lewym pasem...Wilku, a tak nie wierzyłeś w posłów RP... :P
A jednak coś mądrego potrafią czasem napisać.
http://www.wandanowicka.eu/praca-w-sejmie/wydarzenia/169-interwencja-poselska-ws-pasow-jezdni-przeznaczoonych-dla-autobusow-i-rowerow.html
No to jest rzeczywiście ciekawe rozwiązanie, które rzeczywiście może coś zmienić. Tylko trzeba by to rozpatrzeć z prawnego punktu widzenia - czy to wymaga tylko zmian ministerialnych rozporządzeń (wtedy da się to zrobić szybko) czy też zmiany ustawy (wtedy to bardzo długa droga). No i zależy jaki będzie opór ze strony ministerstwa, bo jedna interpelacja to wiosny nie czyni
Zaliczyłem kiedyś czołówkę i lot nad samochodem i spadłem na nogi. Na głowie ani śladu.
Marek
To miałeś szczęście. Wszyscy których "robilam" mieli porozwalane głowy...
W klasycznym dziś kasku rowerowym wyglądamy jak z kosmosuBez przesady, kask jak kask. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś robił zdziwioną minę na widok rowerzysty w klasycznym kasku...
jeśli ktoś jeździł z takimi "pokrowcami": czy w tym się bardzo poci głowa?Kiedyś kupiłem kask z pokrowcem (jakiś ortalion, albo co, pomarańczowa żarówka), miał chronić przed deszczem i uszkodzeniami kasku. Głowę przed deszczem (chyba) chronił, ale cała woda spływała na plecy. A pod spodem ciepła zupka.
A study published in the New Zealand Medical Journal in 2012 reported that "pre-law (in 1990) cyclist deaths were nearly a quarter of pedestrians in number, but in 2006–09, the equivalent figure was near to 50% when adjusted for changes to hours cycled and walked," a 20% higher risk per hour of bicycle use. The paper "finds the helmet law has failed in aspects of promoting cycling, safety, health, accident compensation, environmental issues and civil liberties."
A ja przymierzam się do wodoodpornej osłonki na kask w możliwie najbardziej żarówiastym kolorze z porządnymi odblaskami.
I pojawia się pytanie jeśli ktoś jeździł z takimi "pokrowcami": czy w tym się bardzo poci głowa?
http://www.bobshop.de/pl/Akcesoria/Kaski-rowerowe/Ochraniacze-na-kask/VAUDE-przeciwdeszczowy-pokrowiec-na-kask-cytynowy.html