Forum :: podrozerowerowe.info :: wyprawy, trasy, sprzęt
Społeczność forum => Baby na rowery => : magda w 28 Wrz 2012, 23:11
-
Tak się zastanawiam, gdzie jako dziewczyna nie powinnam nawet myśleć, by samotnie jechać? Są takie miejsca? Czy to raczej stereotypy, strach przed nieznanym, kwestia ostrożności?
-
Mam znajomą, która przejechała sama autostopem prawie całą Europę (złapała nawet stopa na Islandię!), wiele krajów na Bliskim Wschodzie i kilka w północnej Afryce. Mówiła, że w każdym kraju poza jednym czuła się bezpiecznie i spotykała się z wielką gościnnością. Oczywiście nie pamiętam, jaki kraj był pod tym względem wyjątkiem :) Na pewno gdzieś na Bliskim Wschodzie. Od dawna miałam ją o to zapytać, może w końcu nie zapomnę :)
-
Sumdetective podczas jednego z naszych rowerowych wyjazdów podzielił się ze mną własną mądrością, stwierdzając, że brzydkie dziewczyny mają fajnie, wszędzie są bezpieczne i mogą sobie samotnie pedałować przez najdziksze kraje...
W Budapeszcie natomiast spotkaliśmy sakwiarkę z Austrii, która od kilku lat spędza wakacje samotnie na rowerze, ale powiedziała, że nigdy nie wybraąby się sama na Białoruś :o
-
Sumdetective podczas jednego z naszych rowerowych wyjazdów podzielił się ze mną własną mądrością, stwierdzając, że brzydkie dziewczyny mają fajnie, wszędzie są bezpieczne i mogą sobie samotnie pedałować przez najdziksze kraje...
jak mnie pamięć nie myli, to nasze forumowiczki nie zaliczają się do tej grupy 8)
-
Widziałem relacje z samotnych wypraw kobiet chyba ze wszystkich krajów Azji i Ameryki, bywają też takie, które samodzielnie się zapuszczają do Afryki, np. Kinga Choszcz albo dziewczyna spotkana przez emesa (http://mooncycleafrica.ca/).
Nie wiem nawet, czy samotnej dziewczynie nie jest łatwiej; ludzie mniej lub bardziej słusznie uznają ją za bardziej narażoną na różne niebezpieczeństwa, potrzebującą pomocy, schronienia itp., podczas gdy na mężczyznę patrzą jako na bardziej samodzielnego i zaradnego. Sporo razy w relacjach samotniczek czytałem, że co rusz przypadkiem spotkane osoby wychodziły do nich z propozycjami noclegu, pomocy itp., a do zarośniętego faceta z mocną łydą (np. mnie :) ) w tych samych krajach ani razu nikt spontanicznie nie wyszedł z taką propozycją, zapewne będąc przekonanym, ze doskonale sobie on sam poradzi bez niczyjej pomocy.
-
To może zapytam o kierunki trudne - ze względu na kulturę np.
Na jakimś anglojęzycznym forum czytałam, że turystyczne rejony Maroko (północ) nie są polecane. Prawda to?
Dziewczynie samej na pewno jest często łatwiej. Sama doświadczyłam gościnności i też słyszę od ludzi, że dziewczynie często prędzej zaufają. Z drugiej strony często się słyszy, że dziewczyna sama na stopa jeździć nie powinna, że słabsza, że łatwiej okraść i inne historie.
-
w tych samych krajach ani razu nikt spontanicznie nie wyszedł z taką propozycją, zapewne będąc przekonanym, ze doskonale sobie on sam poradzi bez niczyjej pomocy.
Pewnie tak. W Skandynawii zawsze spotykałam się z ogromną, wręcz niewiarygodną gościnnością - a o Skandynawach mówi się, że są zimni i zamknięci w sobie!
Krótka historia a propos tego, co napisałeś. Jadąc przez płaskowyż Hardangervidda w Norwegii trochę się rozchorowałam. Pękał mi łeb, do tego było lodowato i niemiłosiernie wiało. Bardzo obawiałam się czekającego mnie ponad kilometrowego zjazdu, bo i pod górkę, opatulona we wszystko, co miałam, trzęsłam się z zimna. Na szczęście tuż przed początkiem serpentyny zatrzymał się przede mną stary busik, a jadący nim Niemcy zaoferowali mnie podwiezienie w dół. Moi wybawcy powiedzieli mi, że od dłuższego czasu chcieli zaproponować mi podwiezienie, ale myśleli, że dobrze się bawię i że może będzie mi przykro, że ktoś uznał mnie za mięczaka ;). Jednak w pewnej chwili babka zobaczyła, że płaczę, więc dłużej się nie zastanawiali :) Facet by pewnie nie płakał, niektórzy zresztą nie przyjęliby pomocy, bo podjechanie stopem to oszustwo.
Poza tym, tak jak napisała magda, wielu ludziom pewnie łatwiej zaufać dziewczynie niż wielkiemu, zarośniętemu facetowi ;)
Raz byłam w odwrotnej sytuacji. Jechałam przez jakieś tereny rolnicze, wszędzie pola uprawne. Zapukałam więc do jakiegoś domu, żeby zapytać, czy mogę rozbić namiot w ogródku. Otworzył mi przerażający, gigantyczny gość w samych gaciach. Jakoś odeszła mi ochota na nocowanie w jego ogródku, więc zamiast tego poprosiłam o wodę. Gość wziął ode mnie butelkę, wyszedł z domu i skinął na mnie, żebym za nim poszła. Poszłam więc za nim na tył domu, gdzie znajdowały się schody do piwnicy. Gość wskazał na nie i powiedział, że mam iść pierwsza :D Nie dowiem się, czy w piwnicy był kran, czy narzędzia tortur i ludzkie szczątki, bo uciekłam...
-
To różnie bywa, zależy od kultury. Wcale nie wszędzie jest tak wesoło. W niektórych krajach islamskich samotnie podróżująca kobieta, bez męskiej opieki jest często uważana za kobietę rozwiązłą, wręcz prostytutkę - i co za tym idzie jest narażona na szereg mało przyzwoitych zaczepe
Tak, wiem o tym, oczywiście pisałam o Europie.
-
Poza tym, tak jak napisała magda, wielu ludziom pewnie łatwiej zaufać dziewczynie niż wielkiemu, zarośniętemu facetowi ;)
myślisz że niski, świeżo ogolony facet ma większe szanse? :P
Raz byłam w odwrotnej sytuacji. Jechałam przez jakieś tereny rolnicze, wszędzie pola uprawne. Zapukałam więc do jakiegoś domu, żeby zapytać, czy mogę rozbić namiot w ogródku. Otworzył mi przerażający, gigantyczny gość w samych gaciach. Jakoś odeszła mi ochota na nocowanie w jego ogródku, więc zamiast tego poprosiłam o wodę. Gość wziął ode mnie butelkę, wyszedł z domu i skinął na mnie, żebym za nim poszła. Poszłam więc za nim na tył domu, gdzie znajdowały się schody do piwnicy. Gość wskazał na nie i powiedział, że mam iść pierwsza :D Nie dowiem się, czy w piwnicy był kran, czy narzędzia tortur i ludzkie szczątki, bo uciekłam...
kojarzysz jeszcze twarz gościa?
(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/28875/600afp_brevik.jpeg)
-
To może zapytam o kierunki trudne - ze względu na kulturę np.
Na jakimś anglojęzycznym forum czytałam, że turystyczne rejony Maroko (północ) nie są polecane. Prawda to?
Dziewczynie samej na pewno jest często łatwiej. Sama doświadczyłam gościnności i też słyszę od ludzi, że dziewczynie często prędzej zaufają. Z drugiej strony często się słyszy, że dziewczyna sama na stopa jeździć nie powinna, że słabsza, że łatwiej okraść i inne historie.
Myślę, że Maroko będzie trudne.
Generalnie kraje (z tych w których byłem) muzułmańskie i Indie.
R
-
Wszystko zależy od samozaparcia. Jeśli jest się odpornym na pewne niedogodności bądź trudności to jechać można prawie wszędzie.
Niestety, jak to już było pisane wyżej, są kraje po których samotnej dziewczynie dość trudno będzie podróżować. Ale w sumie nie ma co się dziwić, póki nie zmieni się sposób myślenia o kobiecie póty samotni męscy podróżnicy bądą mieli fory.
-
Nie ma recepty. Nawet nasza sąsiednia Ukraina może być niebezpieczna dla samotnych kobiet.
W centrum jednego z większych ukraińskich miast "znajoma znajomych" została zgwałcona przez taksiarza który ją podwoził.
-
Nawet nasza sąsiednia Ukraina może być niebezpieczna dla samotnych kobiet.
Nawet nasza sąsiednia Ukraina? Myślę, że nie trzeba szukać u sąsiadów...
-
Wszystko zależy od samozaparcia. Jeśli jest się odpornym na pewne niedogodności bądź trudności to jechać można prawie wszędzie.
Niestety, jak to już było pisane wyżej, są kraje po których samotnej dziewczynie dość trudno będzie podróżować. Ale w sumie nie ma co się dziwić, póki nie zmieni się sposób myślenia o kobiecie póty samotni męscy podróżnicy bądą mieli fory.
Nic dodać nic ująć
-
Wszędzie można trafić na ludzi, którzy niekoniecznie mają dobre zamiary. W Polsce takich spotkałam najwięcej ;)
W krajach muzułmańskich tak jak napisał Robb. Ale to też nie wszędzie.
W Europie najmniej komfortowo czułam się jadąc samotnie przez Bułgarię, zwłaszcza przez rejony zamieszkałe prawie wyłącznie przez Romów.
Nawet w krajach bardzo gościnnych przyjęcie zaproszenia często kończy się poczęstunkiem, ucztą, na której pojawia się alkohol, no a po nim bywa różnie. I tu samotna kobieta ma się niefajnie. Ja zdecydowanie unikam takiej gościny gdy jadę sama. Za to w krajach muzułmańskich takich problemów raczej nie ma.
-
Wszędzie można trafić na ludzi, którzy niekoniecznie mają dobre zamiary. W Polsce takich spotkałam najwięcej ;)
W krajach muzułmańskich tak jak napisał Robb.
Ja nie miałem na myśli żadnych złych zamiarów :)
Raczej, że samotnej dziewczynie będzie ciężko - chłopaki potrafią być upierdliwi ;)
-
znajome podróżujące samotnie przez Indie, były wielokrotnie obmacywane "przy okazji".
w Maroku Magda jak zostawała sama przed sklepem,bywało że chłopcy stali kilka metrów przed nią i gapili się dopóki nie przyszedłem, każdy facet się tam obraca i gapi jak widzi Europejkę (pomijając oczywiście jakieś stricte turystyczne miejsca)
Nie wiem jak zachowywaliby się gdyby mnie w ogóle nie było, ale samo to ich natręctwo mogłoby dla wielu kobiet być nie do zniesienia
-
Raz byłam w odwrotnej sytuacji. Jechałam przez jakieś tereny rolnicze, wszędzie pola uprawne. Zapukałam więc do jakiegoś domu, żeby zapytać, czy mogę rozbić namiot w ogródku. Otworzył mi przerażający, gigantyczny gość w samych gaciach. Jakoś odeszła mi ochota na nocowanie w jego ogródku, więc zamiast tego poprosiłam o wodę. Gość wziął ode mnie butelkę, wyszedł z domu i skinął na mnie, żebym za nim poszła. Poszłam więc za nim na tył domu, gdzie znajdowały się schody do piwnicy. Gość wskazał na nie i powiedział, że mam iść pierwsza Nie dowiem się, czy w piwnicy był kran, czy narzędzia tortur i ludzkie szczątki, bo uciekłam...
Super. Nie powinnaś się niczego bać, skoro w sytuacji zagrożenia po prostu wiejesz. Miałam kiedyś wielką nieprzyjemność znaleźć sie w raczej traumatycznych okolicznościach i jedyne, co mogłam zrobić to stać jak sparaliżowana w miejscu, nie mogąc wypowiedzieć słowa, zlana potem od stóp do głów. Nie mam pojęcia, czemu się nie broniłam, nie uciekałam itp, chyba taki mam do dupy system zachowania obronnego :( Ogólnie nie jestem ani cicha, ani nieśmiała, a jednak kiedy powinnam zachować zimna krew, przy ekstremalnym napięciu nerwów, po prostu wpadłam w jakiś katatoniczny stan odrętwienia. Zdarzyło mi się to raz w życiu, oby nigdy wiecej :) (a historia, dzięki interwencji osób trzecich, ma szcześliwe zakończenie )
Myślę, że jeśli tak jak Janus, dziewczyna jest w stanie być naprawdę stanowcza, umie szukać pomocy, wrzeszczeć, bić, dac w pysk, zwiać, przywalić donicą w czaszkę - to można jej tylko życzyc powodzenia. Słabsze osobniczki powinny zdecydowanie mieć towrzysza do jazdy, niezależnie od kraju, w jakim zamierzają podróżować.
-
Super. Nie powinnaś się niczego bać, skoro w sytuacji zagrożenia po prostu wiejesz. Miałam kiedyś wielką nieprzyjemność znaleźć sie w raczej traumatycznych okolicznościach i jedyne, co mogłam zrobić to stać jak sparaliżowana w miejscu, nie mogąc wypowiedzieć słowa, zlana potem od stóp do głów.
Bardzo współczuję. Też raz zachowałam się dokładnie tak, jak opisałaś. Jakiś gość szedł za mną wieczorem, ciemną ulicą. Kompletnie mnie sparaliżowało, nie byłam w stanie zrobić kroku, serce waliło mi jak młotem. Po chwili gość minął mnie... Zobaczyłam wtedy, że prowadzi na smyczy jamnika - po prostu wyszedł z nim na spacer.
W tej sytuacji w Norwegii nie czułam się bezpośrednio zagrożona, bo było jasno i szłam za tym gościem, a nie przed nim, więc widziałam, co robi. Nie bałam się też uciekać, bo wiedziałam, że prawie na pewno jest wolniejszy ode mnie. Gdyby jakiś facet mnie zaatakował, nie miałabym pewnie szans. Trenowałam parę lat karate, ale umiem zdecydowanie zbyt mało, żeby wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu - a swojej siły niestety za dużo nie posiadam. Oby żadna z nas nie znalazła się nigdy w takiej sytuacji.
-
Ogólnie nie jestem ani cicha, ani nieśmiała
;D ;D ;D
-
memorku ??? :icon_twisted:
To jest generalnie bardzo ciekawe, jak człowiek reaguje w sytuacji prawdziwego strachu (na wyprawach rowerowych, oczywiście :)). Dlaczego np coś go paraliżuje i nie pozwala się ruszyć ani krzyczeć, czy to nie jest wbrew instynktowi samozachowawczemu?
-
w całości zgadzam się z marg - to bardzo przykre, ale nie odważyłabym się podróżować po Polsce, za to po Skandynawii jak najbardziej. Również Czechy i Austria wydały mi się bezpieczne.
Na północy Afryki blondynki nie opędzą się od wielbicieli (z resztą nie tylko tam), więc to samemu trzeba ocenić czy to plus, czy raczej spory minus
-
Według mnie do końca jest to kwestia kraju a bardziej tego jakie szlaki w nim wybieramy. Ja dużo jeżdżę po Polsce i nie tylko ale jednak jestem bardzo ostrożna i nie zapuszczam się w rejony gdzie wiem, że w promieniu kilku kilometrów nie spotkam żadnych ludzi. Z pewnością odpadają wszelkie lasy, łąki itp
-
Ja dużo jeżdżę po Polsce i nie tylko ale jednak jestem bardzo ostrożna i nie zapuszczam się w rejony gdzie wiem, że w promieniu kilku kilometrów nie spotkam żadnych ludzi. Z pewnością odpadają wszelkie lasy, łąki itp
Ja tam uważam, że rejony gdzie nie spotka się żadnych ludzi są właśnie najbezpieczniejsze :) Bo zazwyczaj krzywdę chcą nam zrobić ludzie.
Smutne to, ale jak do tej pory okradli mnie tylko w... Polsce :( I to gdy spałem u "gospodarza".
-
Smutne to, ale jak do tej pory okradli mnie tylko w... Polsce :( I to gdy spałem u "gospodarza".
ups, pierwszy raz słyszę o takim przypadku... mógłbyś opisać z grubsza sytuację?
-
Było to w 2005 roku na Pojezierzu Włodawskim.
Ogólnie zbliżał się wieczór, a ponieważ jechałem sam, więc stwierdziłem, że przyjemniej będzie spać przy jakimś gospodarstwie. I tak wylądowałem na łące za domem leśniczego.
Rozbiłem namiot, pogadałem z jego synem, który zaproponował, aby rower na noc schować do komórki. I tu jest zawsze niezręczna sytuacja. Bo jeśli zaczniesz przypinać rower w komórce to jest "głupio" no bo jak - ktoś daje gościnę, a spotyka się z brakiem zaufania. Więc roweru nie zabezpieczyłem. I rano już go nie było :(
Ogólnie nie miałem do nikogo żalu, Pani Gospodarz bardzo się przejęła. Z jej synem poszukaliśmy roweru po wsi, czy ktoś go sobie przypadkiem nie pożyczył, poinformowałem policję o zdarzeniu. Gdy przyjechali policjanci, to pokazałem im papiery roweru i spisali wybity numer ramy. I wtedy padły słowa: "o to bardzo dobrze, że ma wybite numery, jak znajdziemy to łatwiej zwrócić". Słyszał to syn Gospodarzy i nieco się zaniepokoił. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie.
Spakowałem się i zwinąłem do domu. Najbardziej żal mi było straconego długiego weekendu, bo rower był przed remontem, więc upiekło się - kasy na nowe części nie straciłem.
A finał historii był taki, że następnego dnia dostałem telefon od Gospodarzy, że rower ktoś w nocy "oddał". Wróciłem więc w tamto miejsce z sakwami i dokończyłem imprezę. Syn Gospodarzy już się nie pojawił, rower IMHO był ewidentnie przygotowany do sprzedaży (gruntownie wyczyszczony, przesmarowany łańcuch, zdjęte elementy oszpecające ramę, znakomicie wyregulowane hamulce). Nie chciałem drążyć tej sprawy, dałem bombonierkę, podziękowałem, wrzuciłem sakwy i pojechałem dalej po drodze jeszcze zahaczając o komisariat, aby odwołać sprawę.
-
Trochę z innej beczki. W tym roku w Gruzji zdarzył się jeden incydent. Jeden Gruzin najpierw nas ugościł (na wyprawie byłam razem z mężem), częstował winem, udostępnił swoją sypialnię (łózko małżeńskie), po czym w środku nocy przyszedł i zaczął się do mnie przystawiać nie zwracając w ogóle uwagi, że obok mnie śpi mój mąż (a że po kilku kieliszkach spaliśmy dość głęboko, miał nadzieję,że jego "wyczyny" będą mało słyszalne). Argumenty do jakich się uciekłam spowodowały, że się wycofał. Kosztowało mnie to wiele nerwów ale i strachu. Wszystko skończyło się szczęśliwie, jednak w sytuacji gdybym była tam sama to chyba umarłabym ze strachu i nie wiadomo jakby się to wszystko skończyło.
Pozdrawiam M
-
jestem bardzo ostrożna i nie zapuszczam się w rejony gdzie wiem, że w promieniu kilku kilometrów nie spotkam żadnych ludzi
:o
Uważasz że las w nocy jest znacznie bardziej niebezpieczny niż ciemna uliczka na Pradze?
-
To może jeszcze ja dodam coś od siebie na temat spania u gospodarzy.
Mi równiez wydawalo sie, że tak będzie bezpieczniej i w ogóle, zamiast po prostu iść do lasu jak to zawsze robilismy gdy jeszcze podrózowałam z kolegą.
Gospodarz wskazal mi fajne miejsce kolo altanki etc. Niestety tego wieczoru robil imprezę - grilla chyba dla innych gości czy kto tam nocowal. Okolo pólnocy obudziły mnei pijackie śpiewy - jakieś 5 luda było kolo mojego namiotu z latarkami, robiło sobie glupie zarty i zataczalo się z smiechu. No mi do śmiechu nie bylo. Jak jednak poszli po jakimś czasie to wzielam kase, komorke (rower byl przypiety) i poszlam w krzaki przeczekać bo nie wiedzialam co robić. Jakies 1,5 godz. tam siedzialam az uslyszalam, ze ida spać no i wrocilam do namiotu. Rano sie zwinęlam i nawet nie miałam zamiaru dziękować gospodarzowi.
-
Chyba nie ma kierunków nie dla samotniczek :)
http://www.skalatitude.com/p/wow-women-on-wheels.html
-
Łał! Niezły zbiorek :)
Że 'nie ma' to ja wiem, ale niektóre są trudniejsze ;)
-
Janusz, ale dałaś zestaw idolek:)
Ale ta Snježana Frketić ma cudo-psa...
-
Chyba nie ma kierunków nie dla samotniczek :)
http://www.skalatitude.com/p/wow-women-on-wheels.html
wow, ale bym się oświadczał... po kolei :D
-
Ooo dziewczyna z Serbii ma zdaje się sakwy Crosso ;)
-
Ooo dziewczyna z Serbii ma zdaje się sakwy Crosso ;)
zgadza się:
http://lh3.googleusercontent.com/-DpyYPnKb7P8/UKSBnJ9CbOI/AAAAAAAArds/oYpP3SUjW_I/s1024/DSCF3283.JPG
-
http://lh3.googleusercontent.com/-DpyYPnKb7P8/UKSBnJ9CbOI/AAAAAAAArds/oYpP3SUjW_I/s1024/DSCF3283.JPG
Aaa i taki kask jak ja :)
Już ją lubię! ;)
Gdzie teraz jest? :D
-
W Chinach:
http://gea-tour.com/
-
W Chinach
Ależ nakręciła, przed Świętami nie dogonię ;)
-
wow, ale bym się oświadczał... po kolei
ale niektore sa ze tak powiem w sile wieku ;) czy to co nie przeszkadza ?? 8)
-
wow, ale bym się oświadczał... po kolei
ale niektore sa ze tak powiem w sile wieku ;) czy to co nie przeszkadza ?? 8)
To jeszcze zależy co by Wax oświadczał :)
-
Janusz, ale dałaś zestaw idolek:)
No... zabieram się za czytanie :) Idealna baza do planowania mojej własnej wyprawy dookoła świata :D
wow, ale bym się oświadczał... po kolei
Co Ci szkodzi, próbuj ;) Może będziesz miał więcej szczęścia niż na forum :P
-
Poznałbym każdą z chęcią ;]
-
Bix, ostatnio nam nieźle szło razem... jakbyśmy znowu wspólnie działali, to by nam żadna nie odmówiła :P Nawet te w sile wieku ;)
-
Janusz, ale dałaś zestaw idolek:)
No... zabieram się za czytanie :) Idealna baza do planowania mojej własnej wyprawy dookoła świata :D
no, mi też pomoże w planowaniu :)
Janus, świetna strona - dzięki.
-
Chyba nie ma kierunków nie dla samotniczek :)
http://www.skalatitude.com/p/wow-women-on-wheels.html
wow, ale bym się oświadczał... po kolei :D
Haha o tym samym pomyślałem, że bym się oświadczał jak leci :D
swoją drogą pomijając już fakt, że kobieta może mieć nieciekawe sytuacje to potęgują to chyba blond włosy zwłaszcza poza europą ;>
Ja bym się przefarbował w takim wypadku
-
Haha o tym samym pomyślałem, że bym się oświadczał jak leci
Nie Wy pierwsi...
Helen took on Africa and pedaled solo from her home in Britain to Capetown, South Africa. In her blog, she counts beers, miles and marriage proposals along the way.
Paru nawet się udało:
Grace Johnson met her photographer husband Paul Jeurissen while pedaling the trans-america solo in 1981. They have been pedaling together ever since.
Rachel Hugens spend a year on the road enjoying New Zealand and Australia while pedaling. Rachel met her husband and together they pedaled from Capetown, Africa to Holland, South America and Indonesia, South East Asia and from the Arctic Circle to Idaho, USA.
-
Jest jedna zimowa twardzielka:
http://www.skalatitude.com/2011_10_01_archive.html?m=1
-
Znam dziewczynę, dla której nie ma kierunków nie dla samotniczek :) Pearly z Malezji, bo o niej mowa, była moim pierwszym gościem z CouchSurfingu. Pearly nie podróżowała rowerem, tylko stopem, zawsze nocując u miejscowych ludzi, najczęściej z CouchSurfingu. Pamiętam, że poznałam ją przed wyprawą po Norwegii i po wysłuchaniu jej opowieści przestałam się bać samotnych podróży :) - zwłaszcza że (w przypadku samotnej dziewczyny) podróż autostopem wymaga przecież znacznie więcej odwagi niż głupia wyprawa rowerowa. A Pearly przez ponad rok jeździła sama stopem po praktycznie całej Europie (w tym Islandii), zahaczyła też o północną Afrykę i Turcję. Później podróżowała w ten sposób po Azji Południowo-Wschodniej, w tym po rodzinnej Malezji, a od ponad roku studiuje w Japonii (choć w tej chwili jest w Indiach).
Polecam jej bloga, choć nierowerowego: http://myhumanitystory.blogspot.se/
-
Ja jak chcę jechać gdzieś sama to najczęściej jadę za moje własne miasto bo tam jest mijsce wspomnień moich. Żadnych wyzwań czy czegoś takiego czysty relaks dla ciała i ducha:D
Zupelnie nie zrozumialas o co chodzi w tym watku. Czasami, kiedy tytul nie jest wystarczajaco czytelny, pomaga przeczytanie postow innych osob :-)
-
Nie zrozumiała, bo skoncentrowała się na spamowaniu forum poprzez podpis, który został usunięty.