Chcieliśmy w miniony weekend wraz ze Zbyszkiem pokonać rekordową jak dla nas trasę ze Świnoujścia do Ogrodzieńca. Trasa miała liczyć 620 km i wydawało się, że nie będzie większych problemów aby ją przejechać non stop.
Do Świnoujścia pojechaliśmy z Katowic nocnym pociągiem TLK "Szyper". Nawet nie był zatłoczony ale wagonu rowerowego nie posiadał, więc trzeba było zaparkować rowery w ostatnim przedsionku ostatniego wagonu, a samemu zająć miejsce w przedziale obok. Choć jak wspomniałem, pociąg nie był zatłoczony, to spać za bardzo się nie dało. Na miejsce startu przyjechaliśmy przed godz. 8 rano i już zaczynało być całkiem ciepło (ok. 27 st.) Pierwsze kilometry jechało się jednak wspaniale - gładka droga i lekki wiaterek
. W miarę upływu dnia robiło się jednak coraz bardziej gorąco. Gdy termometry w naszych licznikach zaczęły pokazywać 34 st. postanowiliśmy odpocząć trochę w cieniu. W cieniu temperatura spadła do 33 st.
i taka trzymała przez cały dzień aż prawie do godziny 20! Bardzo zmęczyła nas jazda w takim upale. Nie chciało nam się wcale jeść, a nawet trudno było "przez rozum" zmusić się do przełknięcia kawałka kanapki. Piliśmy oczywiście dość sporo ale wydawało nam się, że nawet duże ilości picia nie zaspokajają pragnienia.
Do Choszczna dotarliśmy po południu po pokonaniu 150 km i to uświadomiło nam, że do przejechania mamy jednak jeszcze ponad 500 km, bo tyle było podczas naszej zeszłorocznej jesiennej wycieczki z Ogrodzieńca do tego miasta. W nocy zrobiło się rzecz jasna trochę chłodniej ale za to po północy zaczęła morzyć nas senność. Prawie nieprzespana poprzednia noc i jazda przez cały dzień w tym okropnym upale mocno pozbawiła nas sił. Kiedy nad ranem stwierdziliśmy, że pokonaliśmy dopiero 300 km, a na nadchodzący dzień zapowiadana była taka sama temperatura, motywacja do dalszej jazdy spadła nam do zera
. Zdaliśmy sobie sprawę, że jadąc w takim tempie, to chcąc przejechać pozostałe 350 km, musielibyśmy jechać jeszcze jedną noc, a tego raczej nie damy rady. Ponieważ byliśmy wówczas niedaleko Szamotuł, więc postanowiliśmy "odpuścić" i dać sobie spokój z dalszą jazda rowerami. Z Szamotuł był akurat pociąg TLK do Katowic (z pustym przedziałem do przewozu rowerów) więc bez dalszych problemów dotarliśmy do domu.
Nasze wnioski:
1. Planując długą trasę trzeba wziąć pod uwagę pogodę również pod kątem zbyt wysokich temperatur.
2. Planując jazdę w nocy lepiej wcześniej dobrze się wyspać
3. Lepiej jednak jechać podążając do jakiegoś wyznaczonego celu. Powrót do domu nie motywuje (przynajmniej mnie
) odpowiednio mocno.
Tym razem nie udało się - trzeba będzie spróbować jeszcze raz