Widzę, że "ultralight" wywołało trochę zainteresowania, więc postaram się omówić temat szerzej.
Podstawową jest brak przestrzeni ładunkowej na jakieś zapasy jedzenia, zakup głupiej 2l butelki picia więcej już może być problemem.
Też się tego obawiałem, dlatego też nie zdemontowałem tylnego bagażnika, który w razie czego miał do tego służyć. Wykorzystałem go tylko dwa razy - raz przewożąc grilla, drugi raz złowione ryby. Co prawda jechałem z synem, ale dla zasady nie wciskałem mu dodatkowego żarcia, dzieliliśmy się solidarnie po połowie. Powiem więcej, to ja wiozłem dla nas dwojga namiot, zestaw do gotowania, do mycia, do naprawy roweru, lekarstwa, aparat do zdjęć. Wody jednorazowo zabierałem 2 x 1 litr, co w zupełności w Norwegii wystarczało.
Pakowanie takich toreb jest o wiele bardziej niewygodne niż pakowanie zwykłych sakw
Tu się kompletnie mylisz. Sakwa to jedna wielka torba, do której wrzucasz wszystko i czasami trzeba naprawdę sporo czasu, aby w niej coś znaleźć. Ja teraz po raz pierwszy nigdy niczego nie szukałem ! Wszystko miało swoje miejsce. To kwestia organizacji. Napiszę jak wyglądało to u mnie.
W worku wodoszczelnym Crosso (15 litrów pojemności, średnica 20 cm, długość 75 cm) miałem:
- na dnie namiot Vaude Ultralight
- materacyk dmuchany (Easycamp), też na dnie
- dało się jeszcze pomiędzy nie wcisnąć bieliznę termoaktywną (do spania) i ciepłe wełniane, zapasowe skarpety.
- potem upychałem śpiwór (Roberts 400, puchowy)
- na samym końcu był zestaw do gotowania (Pinguin), z włożonym do środka kartuszem gazowym 450g i owinięty polarem, żeby się nie "telepał".
W worku były więc rzeczy, które były używane tylko po zakończeniu jazdy. Poza oczywiście menażkami i butlą, dlatego też były one dostępne zaraz po otworzeniu wora. W tak spakowanym worze było jeszcze miejsce, np na trzy piwa
W torbę na kierownicę spakowałem:
- w głównej przegrodzie woziłem żywność; na początku było to 6 podwójnych liofizatów, trzy paczki kabanosów, 15 podwójnych snickersów, dwie tubki pastylek do rozpuszczania w wodzie (multiwitaminy i izotonik), kawa i herbta
- na dnie komory spoczywały paszporty, czołówka, oraz pokrowce przeciwdeszczowe na torbę podsiodłową i na kierownicę, co do których nieprzemakalności nie byłem do końca przekonany
- w kieszonce zamykanej zamkiem (ta od środka, w pokrywie torby) miałem składany kubek, sporka, nóż, oraz worki i torebki foliowe
- w lewej zewnętrznej kieszeni miałem moskitierę na głowę, palnik do kuchenki, zapalniczkę
- w prawej kieszeni długie rękawiczki rowerowe i buffa
- w kieszeni przedniej kurtkę od wiatru i rękawiczki "warsztatowe".
W lewej torebeczce montowanej pod kapslem sterów a-head trzymałem:
- komórkę
- ładowarkę
- lek od nadciśnienia
- karty kredytowe oraz pieniądze
W prawej natomiast był:
- aparat fotograficzny
- zapasowa bateria do niego
- zestaw kluczy imbusowych.
W lewej torbie na ramę była apteczka:
- antybiotyk
- różnej wielkości plastry
- bandaż sterylny
- bandaż elastyczny
- ketonal i myolastan (to na wypadek zdarzających się u mnie bólów kręgosłupa)
- polopirynę
- węgiel i jakieś inne leki od zatrucia
- spray na muszki komary
- jakieś inne leki, które spakowała dla mnie żona, a których nazwy i przeznaczenia nie znam.
W prawej torbie na ramę miałem przybory do mycia:
- mydło i szampon w płynie
- krem i nożyk do golenia
- dezodorant
- ręcznik szybkoschnący
- szczoteczka i pasta do zębów
W torbie na ramę przy rurze podsiodłowej był nasz "warsztat":
- zapasowa dętka
- komplet łatek z klejem
- smar do łańcucha
- łyżki do opon
- skuwacz do łańcucha
- klucz do odkręcania pedałów
- zapasowe linki hamulcowa i przerzutkowa
- małe szczypce
- zestaw kluczy oczkowych
- śrubokręty płaski i "gwiazdka"
- zapasowe ogniwa do łańcucha i zapinka
- śrubki z nakrętkami i podkładkami różnej średnicy i długości
Nie zmieściłem tylko zapasowej opony zwijanej, którą zabrał syn, on też miał pompkę.
W torbie podsiodłowej miałem tylko ciuchy:
- kurtka od deszczu "oddychająca"
- spodnie przeciwdeszczowe
- kurtka od deszczu całkowicie nieprzemakalna i całkowicie nieoddychająca (z Selgrossa, kupiona za 30 zł, sprawdziła się na Islandii więc zabrałem ją i teraz)
- dwie pary skarpet
- dwa pampersy
- spodnie długie bez pampersa
- bezrękawnik
- koszulka rowerowa z krótkim rękawem
- koszulka rowerowa z długim rękawem
- sandały
- półbuty
- ochraniacze od deszczu na buty
- komplet lekkiej bielizny bawełnianej
Oczywiście nie wszytko jechało na raz w torbie, część przecież miałem na sobie. Jadąc tylko w sandałach, pampersie i w bezrękawniku, w torbie miałem jeszcze trochę miejsca, np na polar, który miałem zqawsze w worku pod kierownicą. Torba była pakowana tak, aby na wierzchu były rzeczy które danego dnia mogłem użyć - w pogodę deszczową były to więc spodnie i kurtka od deszczu. Plecaczka żadnego nie miałem.
Przyznasz, że w tak spakowanym rowerze wszystko jest pod ręką, o ile się pamięta co gdzie jest. Ja nie miałem z tym żadnego problemu. Jeszcze raz powtórzę - po raz pierwszy nie miałem żadnych problemów ze znalezieniem czegokolwiek. Miałem wg mnie tylko rzeczy niezbędne, z drugiej strony nie zostawiłem w domu też niczego, czego brak odczuwałbym w czasie podróży.
zysk wagowy jest żaden, bo i tak miałeś normalny bagażnik, a wszystkie te torby które miałeś na rowerze to ważą porównywalnie do dwóch sakw, a są dużo mniej wygodne "w obsłudze"
Fakt, bagażnik zabrałem na wyrost, następnym razem go nie wezmę. Co do wagi moich toreb, to ważą one 1,4 kg (bez torby na kierownicę). Moje duże sakwy Crosso ważą 1,9 kg. Zysk wagowy może nieduży, ale procentowy już przyzwoity. Co do wygody obsługi wypowiedziałem się powyżej.
A przy takich prędkościach z jakimi jeździcie (średnie rzędu 16-17km/h na asfalcie) - to już w ogóle nie ma co sobie zawracać głowy, zysk wagowy to jest jeszcze istotny przy naprawdę szybkiej jeździe, przy tempie koło 17km/h parę kilo więcej czy mniej nie robi zauważalnej różnicy
Weź pod uwagę, że nie jechałem sam, a we czworo, nie jest to moja średnia, a nas wszystkich. Jadąc sam na pewno ta średnia byłaby inna. Zysk wagowy jest istotny nie tylko przy szybkiej jeździe, ale i na podjazdach. Różnica między mną i synem z jednej strony, a moimi kolegami (obładowanymi) była widoczna aż nadto.
...przede wszystkim na wyprawach terenowych, gdzie jest potrzebne dobre rozłożenie bagażu
Równomierne rozłożenie bagażu wg mnie jest korzystne w każdym wypadku.
A na asfalcie to już większej różnicy to nie robi, może ma jeszcze sens przy bardzo intensywnej jeździe, z dużą ilością gór
Na asfalcie też robi większą różnicę, odczułem to na własnej skórze. Przejechać 100 km z bagażem 20 kg, a z bagażem ponad połowę lżejszym z dowolną prędkością średnią, dla kogoś, kto nie robi rocznie tylu kilometrów co Ty, to nie jest jednak to samo, nawet na płaskim, a my jechaliśmy z dużą ilością przewyższeń.
Pewnie i tak ciebie nie przekonam, ale ja nie widzę dla siebie powrotu do tradycyjnych sakw.
Podróżowanie "ultralight" nigdy nie było moim celem. Wyszło to jakby naturalnie, gdy wracając z kolejnych wypraw zastanawiałem się nad sensem wożenia niektórych rzeczy. Uważam, że teraz doszedłem do optimum. Nawet gdybym nie kupił worka Crosso i torby u Rafała, a pakowałbym się tylko w dwie sakwy Crosso, to i tak wziąłbym dokładnie to samo ! Nie jest więc to jakiś mój snobizm, ani pogoń za modą, ale wynikiem zebranego doświadczenia. W zeszłym roku wracając z synem z Islandii zapakowaliśmy cały nasz bagaż do dwóch dużych sakw Crosso i toreb na kierownice (w tych sakwach pomieściliśmy jeszcze małe sakwy) i wtedy po raz pierwszy pomyślałem o zmianie sposobu pakowania. Teraz spakowałem dokładnie te same rzeczy co wtedy.
Mógłbyś dołączyć też fotki Twego roweru z tej wyprawy?
Fotka dołączona, widoczna tylko dla zalogowanych.