Wrześniowe niedziele minęły na eksploracji pogranicza polsko- czeskiego na odcinku Racibórz- Opava- Krnov- Racławice Śl, czyli północna granica Bramy Morawskiej, tudzież Przedgórze Sudeckie, żeby nikt się nie czepiał, że wątek jest w dziale sudeckim ;-) .
Etap 1.
Dojechałem do Raciborza
by Przewozy Regionalne, skąd wystartowałem na południe ścieżką rowerowo- kolejową
Nota bene widoczna linia i ścieżka niebawem będzie stanowiła zachodni brzeg planowanego zbiornika retencyjnego Racibórz Dolny.
Bieńkowice- zabytkowy drewniany spichlerz.
Z Bieńkowic do Tworkowa szlak rowerowy jest wytrasowany zabytkową aleją lipowo- debową po grobli pomiędzy dawnymi stawami.
A w Tworkowie ruiny okazałego średniowiecznego pałacu.
Ścieżka jest wyposażona w infrastrukturę turystyczną.
Jednakże solidne gniazdo szerszeni raczej zniechęca do korzystania z niej.
Kolejną miejscowością były Krzyżanowice, z dawną strażnicą graniczną...
... i również pałacem, tym razem wyremontowanym (mieści się w nim kościelny ośrodek opieki społecznej)...
...zaopatrzonym w słuszną bramę.
Z Krzyżanowic pojechałem na polsko-czeską granicę, która wije się malowniczymi pagórkami.
A przekroczywszy ją, znalazłem się w miejsowości Hat'. gdzie zaplanowałem przerwę obiadową.
W Hati nastąpiła konsternacja, bo liczyłem, że jak jest to miejscowość gminna, z obecni uradem, policją i pocztą, to i będzie bankomat, w którym wypłacę korony. Niestety, bankomatu nie mają, sklepy pozamykane, w knajpie powiedzili, że złotówek nie przyjmują, dopiero kawał drogi dalej był zajazd, w którym i honorują złotówki, i można płacić kartą (powyżej 200 Kc).
Niestety, już kiedyś pisałem, że na czeskiej prowincji jest problem z handlem ogólnie, a z bankomatami w szczególności, i widzę, że nic się w tej materii nie zmieniło. We wcześniejszych Krzyżanowicach był bankomat, Biedronka, knajpa i dwa małe sklepy, wszystko w niedziele czynne.
W zajeździe, który był zapełniony rowerowymi Czechami i samochodowymi Polakami, wchłonąłem solidny obiad, popity Radegastem, i uregulowałem rachunek złotówkami, który był przeliczony po takim masakrycznym kursie, że mogłem dopić jeszcze jednego Radegasta i zapłacić kartą, bo przekroczyłbym 200 Kc, i bardziej by się opłacało. Ale, niech im będzie.
Z Hati udałem się na zachód, trzymając się granicy, do Zavady, gdzie namierzyłem w lesie starowieczne grodzisko Gołęszyców, Wikingów czy innych Hunów, teraz już nie pamiętam
Mniej więcej takimi drogami się poruszałem. Jak dobrze się wejrzeć w zdjęcie, to na horyzoncie widać Beskid Morawski.
W Chuchelnie jest okazały pałac, a właściwie był, bo modernizacjami i dobudówkami zrobili z niego architektoniczną maszkarę.
W pałacu mieści się szpital.
Na rowerowych wyprawach ważną rolę pełnią wiejskie cmentarze , bo przeważnie wyposażone są w kran z bieżącą wodą, pod którym można się umyć
Odwiedzając w tym celu jeden z nich, w Strachovicach, napotkałem taki ów nagrobek.
W Hnesovicach przepiękny kościółek drewniany.
Za Hnesovicami powróciłem na polską stronę, do Rozumic, gdzie znajdują się ruiny kościoła ewangelickiego.
Pod którym znajduje się pomnik, który dawniej niósł podobne przesłanie, jak ten w Strahovicach
, ale za sprawą akcji wojewody opolskiego zmienił swoje oblicze.
W Nasiedlu dawny młyn i chyba destylarnia.
A także kolejny pałac, który niestety jest niedostępny i musiałem zadowolić się zdjęciem przez płot.
Branice, z zabytkową zabudową Szpitala Neurologiczno- Psychiatrycznego, na zdjęciu oddział zamknięty.
Planujemy z Eco poświęcić tej części pogranicza (Branice- zamek i Opava) trzeci etap wyprawy.
Przy zachodzącym słońcu, z widokiem na Pradziad dotarłem do Racławic Śl, gdzie zapakowałem się do szynobusu do Kędzierzyna. Ten etap liczył, uwaga! 130 km :shock:
Ciąg dalszy nastąpi.