Autor Wątek: Długie trasy  (Przeczytany 10295 razy)

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2778
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Długie trasy
« 30 Mar 2009, 22:49 »
Ostatnio namnożyło się długich tras zrobionych przez forumowiczów (Miki, transatlantyk, Michał Wolff). I mam do Was pytanie. Jakie macie sposoby na jedzenie, odpoczynki w ciągu tych kilkunastu godzin. Nie chodzi mi o trening, kondycję itd, ale o zachowanie na trasie, ewentualnie ostatnie przygotowania. Kiedy robicie postoje? Kiedy i ile jecie? Czy w takich trasach lepiej wybrać drogę bardziej przelotową, czy raczej boczne (z założeniem, że jedziemy w określone miejsce, planujemy samą trasę)? Będę wdzięczny :)
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 09:46 »
Dużo zależy od celu wyjazdu. Ja przy trasach długich, powiedzmy 200 km, lub jak często jeżdżę do Krakowa te około 100 km -  jadę z zamiarem szybkiego i sprawnego  pokonania odległości. W takim wypadku jadę drogami, które już znam, które lubię i które mi odpowiadają, a jeżeli to są tereny dla mnie dziewicze, to raczej wybieram drogi główniejsze. Na ogół mają lepszą nawierzchnię(bardzo się liczy przy długich przejazdach) i są lepiej oznakowane.
Postoje staram się robić nie za często - to wybija z rytmu. Na trasie 100 km mam zasadniczo jeden postój około 70-tego kilometra. Wtedy jem (banany,czekolada)
i sporo piję (woda z dużą ilością soku, cola, soki owocowe z kartonu). Na trasie piję z bidonów to samo, ale często i małymi porcjami.
Jeżeli jest to trasa rzędu 200 km, dochodzi jeszcze jeden postój po następnych 70 km
i jedzenie takie samo, ale wtedy na tym pierwszym postoju zjadam jeszcze kanapki z jakimś dżemem lub twarożkiem - lekkie w każdym bądź razie.
Przypadkowe postoje muszą się zdarzyć(siku, poprawienie sakw, wyjęcie telefonu), ale staram się ich unikać.
Dzień przed długim wyjazdem staram się zjadać dużo węglowodanów (np. spagetti),
to zostało mi jeszcze z czasów, gdy biegałem długie dystanse i uważam to za dobrą metodę. Unikam wszelkich diet "ortodoksyjnych" - dla mnie jedzenie ma być urozmaicone, a to co pisałem o węglowodanach, to jest akcent, a nie wykluczenie innych rzeczy
Jadąc w miniony weekend jednego dnia 260km, następnego 220 nie zauważyłem jakiegoś znaczącego zmęczenia w tym drugim dniu, natomiast byłem bardziej głodny i zrobiłem dodatkowy postój w knajpie :D  Trzeciego dnia nie jeździłem wcale, regenerowałem się z założenia. Dzisiaj przyjechałem rowerem do pracy i wszystko działało OK :D

Podkreślam - to wszystko dotyczy sprawnego pokonywania odległości. Przy wyjazdach bardziej poznawczych, trasy rzędu 200 km są raczej za długie, nie pozostawiają bowiem czasu na poznawanie. :D


Offline Svolken

  • Wiadomości: 157
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 14.03.2009
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 10:03 »
Cenne uwagi do zastosowania w niedługim czasie :)

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 10:21 »
Ja tam nie wiem, ja jeszcze nie jeżdżę długich tras ;)

A tak serio: szczęśliwie doszedłem już do etapu w swoim jeżdżeniu, na którym jednorazowa trasa 200 km z haczkiem nie jest odczuwana przez organizm jako specjalnie długa. Jedynym więc przygotowaniem w przeddzień jest próba w miarę się wyspania. Ale z reguły to się nie udaje i też się kręci ;)

Na trasie zaś zatrzymuję się tak często, jak tylko mam ochotę i na tak długo, jak mi przyjdzie fantazja. Z reguły oznacza to jednak, że zatrzymuję się na krótko (rzadko na dłużej niż kwadrans, a często wyłącznie na siku), natomiast robię to dośc często (raczej co 20 niż co 30 km).

Na co drugim-co trzecim postoju coś jem. Ale mało. Jeśli czuję głód, to jest to jedna bułka np. z serem i kabanosem. Jeśli głodu nie czuję, a za to czuję spadek sił, to jest to batonik lub pączek. Generalnie nie mogę jeść więcej, bo wtedy robię się ociężały. Szczęśliwie i ochoty na więcej z reguły nie mam :)

Piję zawsze wtedy, kiedy czuję potrzebę oraz często wtedy, kiedy mi się przypomni (mimo braku odczuwalnej potrzeby). Po doświadczeniu z odwodnieniem wiem, że z tym nie ma żartów.

Dobór dróg jest kwestią zupełnie indywidualną. Na długich wszelako trasach często jeżdżę głównymi szosami, gdyż są szybsze (poza bliskim otoczeniem łodzi, gdzie znam każdy kąt i mogę optymalnie dobierać boczne i bardzo boczne drogi). Głownie z powodu dobrego oznakowania, a także z powodu nawierzchni (Transatlantyk trafił w sedno). Wiele osób nie lubi jeździć głównymi drogami ze względu na duży ruch (pomijam tych, którzy się tego boją, szanuję ich obawy i nie zamierzam ich przekonywać). Dla tych "po prostu nielubiących" mam jedną radę: mp3. Muzyka czy audiobook świetnie oddzielają od hałasu drogi i zarazem zajmują częśc uwagi, odrywając myśli od nudnego nierzadko otoczenia. Jednocześnie przy odpowiednio dobranej głośności pozwalają wciąż być w kontakcie z otoczeniem i nie zwiększają zagrożenia w sposób istotny. Tak przynajmniej mi się wydaje, a jeżdżę (najpierw z muzyką, a od roku głownie przy audiobookach) w słuchawkach od kilkunastu chyba lat.

Podsumowując: nie rzucaj się od razu na trasę dwa razy dłuższą niż Twój dotychczasowy rekord. Jeśli będziesz stopniował i kolejne rekordy robił o 10-15% dłuższe niż poprzednie, to organizm sam Ci podpowie, jak o niego dbać. Jak widac, ja idę w większości na żywioł i jest okej, a chyba największy dyskomfort miałem rok temu, kiedy rekord śrubowałem ze 160 do 220. Okazało się, ze blisko 40% wzrostu na raz, to nieco za dużo i parę części ciała protestowało. Dlatego warto stopniować. Powodzenia! :)
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna szkodnik

  • Wiadomości: 966
  • Miasto: Bełchatów\ Wrocław\ Warszawa
  • Na forum od: 12.05.2007
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 11:00 »
Warto też wspomnieć o aspekcie psychologicznym: jak było bardzo ciężko (pod wiatr, pod górę) a przede mną jeszcze daleka droga to zasłaniałem licznik żeby nie widzieć fatalnej prędkości chwilowej i sie tym nie deprymować. Mi to pomagało. No i jak już Miki wspomniał, mp3 z jakąś fajną muzyczką jak jest nudno.. a jadąc głównymi drogami zazwyczaj jest..
"Raz do roku pojedź w miejsce w którym jeszcze nie byłeś.
Bądź dobry dla Matki Ziemi.
Dziel się swoją wiedzą."

Offline Joseph

  • Wiadomości: 272
  • Miasto: Gdańsk / Lublin
  • Na forum od: 02.06.2008
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 11:34 »
Cytat: "szkodnik"
Warto też wspomnieć o aspekcie psychologicznym: jak było bardzo ciężko (pod wiatr, pod górę) a przede mną jeszcze daleka droga to zasłaniałem licznik żeby nie widzieć fatalnej prędkości chwilowej i sie tym nie deprymować.

Bo licznik na trasie to bardzo zła rzeczy,
Ja nigdy w trakcie jazdy nie patrzę na dystans, czy średnią (w czasie postoju, owszem).
Wolę sobie ustalić że np. dłuższy postój zrobię w danej wiosce za 40km, gdzie będę za 2-2,5h (wliczając drobniejsze postoje na siku, zmianę mapy, telefon, i inne), i raczej patrzeć gdy to konieczne na ten czas.

Ale tytanem drogi zdecydowanie nie jestem, mój życiowy rekord to troszku ponad 200km z sakwami, i wyszło to zupełnie przez przypadek :D wtedy na taki dystans bym się nie porywał, a teraz - tymbardziej  :lol:

Offline Svolken

  • Wiadomości: 157
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 14.03.2009
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 11:56 »
aard - ostatni akapit wielce słuszny.

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 12:00 »
heh, przed swoja pierwsza wyprawa przejechalem raz 190km bez sakw, i pojezdzilem w weekendy kilka razy po 100km po okolicznych wsiach..... [;
pierwszego dnia wyjazdu zrobilem 160km z sakwami, drugiego 250km i nie bylo to specjalnie meczace....
przy okolo 200km, gdy mysle tylko o kilometrach (jadac krakow - starachowice) a nie zwiedzaniu, robie ze 2-3 postoje na rozprostowanie kosci, krotki posilek....

na wyprawie postojow jest wiecej na jakies zwiedzanie, i posilki sa zawsze duuuze. jestem troche ociezaly po nich, ale mam duzego powera za to [; nie wiem jak niektorzy (Miki :D) moga jezdzic caly dzien na paczku, bananie batoniku i czekoladzie....
ja na dzien wyprawowy jem okolo 10-15k kalorii.... [;
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2778
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 13:31 »
A jak jedziecie >200km, to koło której wyjeżdżacie (lepiej wyjechać bardzo wcześnie i mieć dużo czasu w ciągu dnia? (zakładam, że trasa jest jednodniowa, nie jedziecie kilka dni z rzędu i macie komfort wyboru). Kiedy zazwyczaj przychodzi jakiś poważny kryzys? Jak sobie z nim radzicie (rozjeżdżacie go jadąć wolniej, przerwa)?
I jak sądzicie - lepiej jechać takim swoim normalnym tempem, takim, które mnie satysfakjonuje prędkościowo (chyba wiecie o czym mówię), czy trochę poniżej - pomiędzy tym, a relaksem. Chodzi mi jak to się przekłada na długą trasę. Bo jak dotąd mój rekord to koło 150km, ale bardzo rekreacyjnie i wiem, że mogłem przejechać go dużo szybciej, ale byliśmy w grupie. Po dojechaniu nie odczuwałem jakiegoś specjalnego zmęczenia.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 13:37 »
Ja zdecydowanie preferuję wyjeżdżanie skoro świt. Tempo to indywidualna sprawa - trzeba jechać swoim własnym, lub bardzo starannie dobierać grupę. A kryzys ? Kryzysu nie mam. Przeczytaj sobie uważnie to co pisał aardw ostatnim akapicie.Trzeba stopniowo i na miarę możliwości, które z czasem wzrastają. :D


Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 13:42 »
A ja kiedy tylko mogę, to wyjeżdżam tak, żeby dojechać najpóźniej o zmroku. Lubię sobie pospać, więc jesli mam np. 200 km, to przy obecnej długości dnia wyjeżdżałbym między 9 a 10 rano (wiem, że z lekkim bagażem robię ok. 20 km/h licząc z postojami) :) Oczywiście, o ile z innych powodów nie muszę być wcześniej na miejscu.

Jedź swoim tempem, nie ma potrzeby sztucznie "się oszczędzać". Dlatego rekordy tak naprawdę najlepiej bić w samotności. Smutne...

Kryzysy w ciągu dnia mi się zdarzały. U mnie oznacza to brak cukru we krwi. Rada jest prosta: kanapka i batonik :)

Transatlantyku, a Ty nie ściemniaj, że nie miewasz kryzysów, nie dalej jak w ostatnią sobotę mi o jednym opowiadałeś! :P
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 14:33 »
Odnośnie kryzysu. Wiadomo, jestem istotą ludzką, zdarzają mi się słabości. Może niezbyt precyzyjnie się wyraziłem. Wyjazd w Góry Świętokrzyskie był ciut nietypowy, bo zbłądziłem, później jazda zaczęła się przeciągać, no i było wyraźnie ponad 200 km, więc biję się w piersi, że przyszedł moment gdy osłabłem bardzo. choć później doszedłem do siebie. Wyliczony byłem do Nowej Słupii.
Pisząc o tym braku kryzysu miałem na myśli moje trzy jazdy z Krakowa, które przejechałem niemal jakby mnie zaprogramowano, odżywiałem się na czas i nie było żadnych problemów , choć spadała trochę prędkość na wietrze i w śnieżycy. Podkreślam z całą odpowiedzialnością - potrafię przejechać 200 km bez kryzysu. Nigdy nie wykluczę natomiast, że może się trafić słabszy dzień i coś mnie pokona :D
Zależy też co nazywamy kryzysem. Chwilowy brak cukru we krwi, który można "zaleczyć" czekloadą, słodkim napojem - to dla mnie jeszcze nie kryzys. Sztuka zresztą polega na tym, żeby do tego nie dopuścić.


Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 14:34 »
a z drugiej strony jak masz kryzys a jedziesz z kims, to ten ktos moze pomoc Ci go przezwyciezyc i mimo wszystko jechac  :wink:  ja wole jechac jednak z kims, motywuje mnie to, bo na slabeusza nie chce wyjsc  :mrgreen:
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna Remigiusz

  • Wiadomości: 2112
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 14.06.2007
    • http://www.rowerowarodzinka.pl
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 15:39 »
Jako ciekawostkę mogę podać, że swoją czterysetkę zrobiłem z kolegą. Średnia nam wyszła ponad 25 km/h, co na tamte czasy było dla mnie sporym osiągnięciem.

Offline blindbob

  • Wiadomości: 218
  • Miasto: krakow
  • Na forum od: 03.03.2009
Długie trasy
« 31 Mar 2009, 18:26 »
moja zyciowka to prawie 300 km oto pare fotek http://www.n-s.pl/alina.darek/290km/

po tym wyjezdzie kupilem siodelko brooksa na sprezynach :) - dla mnie bomba

co do jazdy na dluzsze odcinki :

- dla mnie 140 km (np tyle mam do kielc z krakowa) to juz duzy wysilek nawet w szczycie formy ze srednia ok 18-20 km/h
- po gorach do 100 km  okolo mam srednia ok 16-18 km/h - po asfalcie np na tej trasie
http://rowerowanie.pl/gps.php?trackid=21  
- jesli planuje ok 150 km na safalt/szuter to robie postoje na 10-20 min co 20-30 km , a jak sie zmecze jakims podjazdem to kilka min odpoczywam na szczycie :)
- nie pozwalam sobie na takich postojach na to abym zmarzl - ruszam od razu jak tylko czuje ze zastygam...
-po ok 70-80 km robie przerwe na duzy miesny obiad okolo 1 h - 1,5 h w zaleznosci od potrzeby
-pije tak czesto i duzo aby nie odczuwac pragnienia (w ciagu 6h wypilem kiedys 9l wody :)
- jem jakies batony i male kanapki - tak co 30 km programowo i czasem kiedy jade
- jak mnie cos boli np kolano lub jakis miesien robie od razu postoj
-kryzysy mam precyzyjnie na 70 km i kolo 130 km :) -zalezy od tempa,sakw,pogody,gor itp itd
-po trasie dluzszej niz 140 km nastepnego dnia lub jeszcze dluzej robie odpoczynek
- z sakwami max mialem 120 km chyba nie pamietam dokladnie teraz
-dluga trase jade z srednim tentnem ok 140- 150 - to w zaleznosci od wytrenowania (innymi slowy jade spokojnie,umiarkowanym tempem,zachowuje sily na przyszlosc)
-jesli mam juz 120 km ze 150 km i czuje sie mocny to przyspieszam
-ostatnio bez licznika jezdzi mi sie lepiej
-wybieram zawsze boczne drogi byle byly asfaltowe, nawet kosztem odleglosci ,kozystam z gps
-trase zawsze wczesniej planuje (300 km zrobilem bo wlasnie mapy zesmy nie mieli hehe)
- wole wyjechac rano bo jest chlodno ( latem) a w upal odpoczywac

pozdrawiam

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum