Autor Wątek: BB Tour 2014  (Przeczytany 53750 razy)

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Odp: BB Tour 2014
« 6 Wrz 2014, 15:18 »
po której za metą człek czuje się dobrze (i zwyczajnie wygląda - olo

dopiero dzisiaj odnalazłem zdjęcia Turysty. Nie wiem czy to można nazwać zwyczajnym wyglądem, ja jak siebie zobaczyłem (a to zdjęcie zrobiono po przyjeździe na metę i po 5 godzinach snu!) to się trochę przeraziłem :P (ale się uśmiecham, co nie jest częste na zdjęciach ze mną, wiec chyba jednak pozytywnie :) )

https://picasaweb.google.com/104503767823112509381/BBTour2014?authkey=Gv1sRgCOPVhKPJm-nfyAE&feat=directlink#6052602697310901698
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Mężczyzna szczepan

  • Wiadomości: 279
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 27.12.2011
Odp: BB Tour 2014
« 6 Wrz 2014, 20:35 »

Szczepan napisz coś więcej o tym przewarościowaniu, jestem bardzo ciekawa :P


Moja relacja:

Per aspera ad astra – przez trudy do gwiazd

Ból przemija, duma pozostaje.


To dwa motta które mi towarzyszyły w trakcie  BBTouru. Moja relacja nie będzie o kilometrach i punktach kontrolnych, ale raczej o przeżyciach i przemyśleniach które mi towarzyszły w trakcie jazdy. Na pytanie dlaczego zgłosiłem się do wyścigu, mogę odpowiedzieć nie po to by się ścigać z czołówką, bo to są ludzie z innej gliny ulepieni – mega twardzi i mega szybcy; ale po to by siebie poznać. Dowiedzieć się jak zareaguję na krańcowe zmęczenie, jak się będę czuł bez snu, w końcu jak zareaguje na sukces dotarcia do mety. Wziąłem siebie i swój organizm trochę pod lupę, taka autovivisekcja. Pod względem fizycznym nie byłem świetnie przygotowany, przejechane w tym roku 2000 może 2500km, z czego 450km w ramach kwalifikacji w Radlinie nie mogły optymistycznie nastrajać. Ale z racji obowiązków zawodowych  i rodzinnych nie byłem w stanie więcej przejechać. Trochę też biegałem i to wszystko. Na dwa tygodnie przed startem stwierdziłem, że mogę mieć problem z wytrzymałością mięśni szyi i karku, wymyśliłem więc że dziennie rano i wieczorem będę stał 2min na głowie. I chyba podziałało. Kark wytrzymał;-)

Atmosfera w przeddzień wyścigu niesamowita. Trochę jak powrót na studia, ludzie wymieniają się informacjami: co, gdzie, które punkty są dobre a które nie, jakie są trudności nawigacyjne, gdzie uważać. Czułem się jak przed egzaminem, przed którym każdy wymienia się wiedzą. Wieczorem w piątek okazuje się, że moje bloki spd w butach wymagają wymiany. Jest godzina 20, wszystkie sklepy pozamykane, a w sobotę otwierają dopiero o 10.  Noga nie trzyma się pedałów. Myślę, że to będzie koszmar, jeśli będę musiał poddać się już na starcie. Jednak z mojego nieszczęścia ratuje mnie  jeden z klubowiczów UZNAM i o 22.30 znajomy znajomego sprzedaje mi komplet pedałów z blokami. Jestem znowu w grze!

No to jedziemy. Kilometry uciekają, ekscytacja mija, przychodzi zmęczenie i niewyspanie. Trzeba walczyć. I co się okazuje? Jazda w BBTourze pozwala sprowadzić wszystko do bardzo prostego działania, właściwie jednego mianownika. Jest jeden cel i jeden sposób, który pozwoli go zrealizować. Trzeba pedałować i się nie dać. Dobrze jest podzielić całą trasę na mini etapy i skupiać się tylko na nich. A po ich osiągnięciu jechać etap dalej i tak cały czas. Patrzenie na licznik jak uciekają kilometry jest frustrujące, dystans zmniejsza się bardzo wolno. Wymyślam więc taki sposób, przełączam licznik na funkcję pokazywania czasu i dokładnie co pół godziny patrzę na dystans jaki przejechałem. Takie podejście jest lepsze. Łatwiej się jedzie.  Dobrze, że jedziemy w kilka osób. W sumie prawie od startu jedziemy w trójkę plus osoby które się dołączają, a potem po jakimś dystansie albo zostają albo jadą szybciej.  Nawzajem się motywujemy i wspieramy. Ale jeden z tych skoczków trochę nam przeszkadza. Gdzieś na 200km pęka mu szprycha, jedzie na scentrowanym kole. Na podjazdach zostaje z tyłu, natomiast na zjeździe wszystkich nas wyprzedza. W mojej ocenie trochę to niebezpieczne, tym bardziej że w nocy oświetlenie ma liche, światła tylne właściwie mu nie działają. Dostaje skurczy, zatrzymuje się, burzy nam to dynamikę jazdy. Zamiast jechać do przodu stajemy i czekamy. Morale spada. W momencie kiedy jego rower wymaga jakiś mini napraw typu dopompowanie czy wycenetrowanie koła rozkłada się na jezdni z narzędziami niemalże prosząc się, żeby go potrąciło auto. Pojawia się pytanie na ile brać na siebie odpowiedzialność za głupie zachowania innych, którzy podejmują niepotrzebne ryzyko, a kiedy można ich odpuścić? Z jednej strony w danym momencie jedziemy w grupie, więc obowiązuje prawo stada, ale z drugiej strony każdy w tym stadzie to autonomiczna jednostka, która bierze za siebie odpowiedzialność. Odpowiedzi jak do tej pory nie znalazłem…

Jadąc w tej trzyosobowej grupie przez niecałe trzy dni dowiadujemy się o sobie nawzajem więcej niż przez kilka lat znajomości w warunkach normalnych. Nie znaliśmy się wcześniej. Zamieniliśmy raptem kilka słów przed startem i na kwalifikacji w Radlinie, ale to nie ma znaczenia. W danym momencie jesteśmy sobie najbliżsi. Nie rozmawiamy ze sobą dużo, ale przejechane kilometry, narastające zmęczenie, nocny stres czynią że zaczynamy funkcjonować na jakiś innych niecodziennych zasadach. Jesteśmy trochę jak  „brothers In arms”. Chcemy, żeby każdy z nas dojechał. Czujemy, że pełnią sukcesu będzie moment kiedy w trójkę przekroczymy linię mety. Pojawia się nawet u w mnie w głowie taka hollywwodzka wizja, że wjeżdżamy na metę w tym samym momencie. Prawdziwi zwycięzcy! W rzeczywistości dojeżdżamy w dwójkę w odstępie kilku minut, trzeci z nas przyjeżdża na metę 2.5h później. Kiedy dojeżdża ten trzeci ja już śpię w Caryńskiej na ławce. Cieszę się, że go widzę, próbuję coś powiedzieć, ale z moich ust wychodzi jakiś bełkot. Zmęczenie nie pozwala na artykułowanie myśli. Dziwne wrażenie…

Jadąc na rowerze parokrotnie zasnąłem, chociaż wcześniej myślałem, że nie jest to możliwe. W końcu jazda wymaga ogarnięcia zbyt wielu czynności: trzymanie równowagi, kręcenia nogami, patrzenia na drogę. A jednak… Zmęczenie wygrywa. Kolejne doświadczenie które wpisuję do swojego dziennika obserwacji. Mam halucynacje: dojeżdżając do Iłży, widzę że po widocznych na horyzoncie górach pełza olbrzymia gąśienica. Monstrualna! Trwa to kilka sekund zanim orientuję się, że śnię na jawie. Takich snów na jawie mam kilka.  Raz z kimś rozmawiam, raz jestem zupełnie w innym miejscu. Za każdym razem sen trwa parę sekund i potem się orientuję, że muszę wciąż pedałować.

Na punkcie w Ustrzykach Dolnych jesteśmy około 23. Na zewnątrz zimno, ktoś mówi że w Lutowiskach jest ok.4 st, że w tych warunkach i na podstawie tego jak wyglądamy (mocno zmęczeni) zajmie nam dojazd do Ustrzyk Górnych jakieś 3.5-4h.  Wcześniej się dowiaduje, że dobry czas na tym dystansie to 2 do 2.5h. Wyjeżdżamy z punktu parę minut po 24. Patrzę na zegarek, Jeśli będę w Ustrzykach Górnych przed 2.35 to zmieszczę się w 65h. Zaczynam się wewnętrznie nakręcać. Przychodzi mega złość, że ktoś mnie ocenił, że przejadę ten dystans w 4h. Nie wiem kto to jest, ale chcę mu pokazać i udowodnić, że nie miał racji. Poza tym wizja zmieszczenia się w 65h dodatkowo mnie podkręca. Daję z siebie wszystko. Kręcę ile jestem w stanie. To że jadę w ciemności, bardzo pomaga. Nie widzę po prostu, ile mam pod górę. Mijam jednego z zawodników, który wyjechał kilka minut przed nami. Potem mijam Ola. Cały czas depczę na pedały jak opętany. Janusz z którym jechałem razem, zaczyna trochę zostawać w tyle. I znów konflikt wewnętrzny, Czy mam zwolnić i poczekać na niego i razem wjechać na metę czy jechać dalej i walczyć o złamanie 65h. Wybieram siebie i dokręcam. Zaczyna mnie boleć w piersiach. Zastanawiam się czy to serce.   W końcu jestem na mecie. Jest 2.28. Jechałem krócej niż 3.5h, dużo króćej  jechałem i dałem z siebie absolutnie wszystko. Łzy wzruszenia same cisną się do oczu. Spełniłem swoje marzenie. Pokonałem zmęczenie, sen, a przede wszystkim samego siebie. Udowodniłem sobie, że jestem w stanie zrobić naprawdę dużo.

Po powrocie do domu czuję, jak ta duma cały czas rośnie,  jak pozwala wierzyć że jest się silnym i da się radę.  Że w czasach kiedy wiara we własne siły jest towarem deficytowym, zastępowanym raczej przez udawane pewniactwo, przejechanie BBTouru daje silne fundamenty na których buduje się zdrowe i w pełni zasłużone przekonanie o własnej mocy. A kwestie dnia codziennego, w pracy, w której szef tworzy sztuczne problemy, stają się nieistotne. Nagle cele życiowe i plany, które wcześniej wydawały się mało realne nabierką koloru i stają możliwe do osiągnięcia. W końcu wiem, że jest we mnie moc!
pesymista to ten, który z dwojga złego wybiera oba...

www.halawojtowicz.pl

Online Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: BB Tour 2014
« 6 Wrz 2014, 20:35 »
/.../ Nie wiem czy to można nazwać zwyczajnym wyglądem, /.../

Cytowałem Ciebie: '...niczym nie różnią się od moich sąsiadów, których widuję codziennie/.../'. ;)

Prócz ledwie kilku 'facjat', też se pomyślałem, iż 'zwyczajni - niezwyczajni' - autentyczni, żywi ludzie z charakterem. Bardzo pozytywne wrażenie.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna szczepan

  • Wiadomości: 279
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 27.12.2011
Odp: BB Tour 2014
« 6 Wrz 2014, 20:58 »
i jeszcze kilka zdjęć do mojej relacji która powyżej:
« Ostatnia zmiana: 6 Wrz 2014, 21:23 szczepan »
pesymista to ten, który z dwojga złego wybiera oba...

www.halawojtowicz.pl

Offline Kobieta Jelona

  • Wiadomości: 1062
  • Miasto: Wałbrzych
  • Na forum od: 26.12.2013
    • Jakość to będzie blog
Odp: BB Tour 2014
« 6 Wrz 2014, 23:06 »
No to nieźle Szczepan, po 2500km taki dystans! Tyle walki! Toż to trzeba mieć siły jak koń!


Ach, myślałam, że będzie więcej tych przemyśleń odnośnie zmian mentalności!

Co do siły wewnętrznej i pewności siebie, tak też myślałam.

Zresztą ogólnie jeżdżenie na rowerze tego uczy, jak ktoś już jeździ więcej i dalej, no ale nie w takim stopniu:) Ja miałam problemy z pewnością siebie, no i uważam, że rower to taki tańszy światowej klasy terapeuta ;)


Offline Mężczyzna włóczykij

  • Wiadomości: 78
  • Miasto: Ruda Ślaska
  • Na forum od: 20.11.2012
    • Mój Bikeblog
Odp: BB Tour 2014
« 7 Wrz 2014, 13:25 »
W końcu i mi udało się skończyć to dzieło...
Wątpię żeby komuś chciało się czytać ale jest tez kilka zdjęć, wiec zapraszam do zerknięcia  :D


http://wloczykij.bikestats.pl/1214272,Baltyk-Bieszczady-Tour-2014.html

Offline Mężczyzna szczepan

  • Wiadomości: 279
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 27.12.2011
Odp: BB Tour 2014
« 7 Wrz 2014, 14:42 »
W końcu i mi udało się skończyć to dzieło...
Wątpię żeby komuś chciało się czytać ale jest tez kilka zdjęć, wiec zapraszam do zerknięcia  :D


http://wloczykij.bikestats.pl/1214272,Baltyk-Bieszczady-Tour-2014.html
fajna relacja :)
pesymista to ten, który z dwojga złego wybiera oba...

www.halawojtowicz.pl

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19869
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: BB Tour 2014
« 20 Lut 2017, 12:04 »
Wiadomość usunięta.

Offline Mężczyzna Góral nizinny

  • Wiadomości: 390
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 02.10.2013
Za Dzikiej Róży zapachem idź na zawsze upojony wśród dróg -będzie clę wiódł...   K.I.Gałczyński

[img width=201 height=50]http://st66.static.bikestats.pl/u18136y2014v3.g

Offline Mężczyzna włóczykij

  • Wiadomości: 78
  • Miasto: Ruda Ślaska
  • Na forum od: 20.11.2012
    • Mój Bikeblog
Odp: BB Tour 2014
« 7 Wrz 2014, 21:11 »
Cytuj
i mapę Polski, bo Marek który nas nawigował był już z jakieś 60-70 km przed nami, a my zostaliśmy bez niczego więc lepsza mapa niż nic

A przecież książeczka startowa dlatego była książeczką nie kartką - bo zawierała mapy całej trasy, dużo dokładniejsze niż mapa całej Polski.
[/quote]
Nie jestem  jakimś laikiem w umiejętności korzystania z map i jadąc gdziekolwiek poza Rudę Ślaską staram się korzystać z map, nigdy nie jeździłem z nawigacją ale  to co zobaczyłem w tej książeczce to mnie przerosło  :lol: mapy wydrukowane w takiej rozdzielczości że nie było widać nawet numeru drogi? strzałki pokazujące jazdę droga techniczną też coś niedokładne. Ale może i trochę z lenistwa starałem się nie korzystać z tych mapek, w każdym bądź razie nie przekonały mnie.

Offline Mężczyzna memorek

  • Wiadomości: 2682
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 12.05.2007
Odp: BB Tour 2014
« 8 Wrz 2014, 00:52 »
Przydługa relacja. Medal dla każdego, kto dojedzie do końca :-)
http://rower.memorek.pl/node/34
Jeśli coś, lub kogoś pomieszałem, to przepraszam.

Marek

Offline Mężczyzna tomek

  • Moderator
  • Wiadomości: 2832
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 01.06.2014
Odp: BB Tour 2014
« 8 Wrz 2014, 08:13 »
Czy po odbiór osobisty strojów wybiera się ktoś do Rewala, a jeśli tak, czy z pętelkami dzień wcześniej?
Mam w planach razem z pętlami.
A co z nich wyjdzie, zobaczymy - z Wawy to kawał drogi jednak.

W sobotę pojechałem Liczyrzepę w Karpaczu - przejazd tam i z powrotem samochodem 1000 km w weekend zmęczył mnie bardziej niż BBT

Offline Mężczyzna 4gotten

  • Wiadomości: 1831
  • Miasto: Stargard
  • Na forum od: 26.08.2012
Odp: BB Tour 2014
« 8 Wrz 2014, 08:46 »
Mam zamiar jechać rowerem po odbiór stroju w niedzielę. Z domu mam tylko 100km w jedną stronę.
dalej przed siebie... najlepiej po asfalcie ;-)

Offline Mężczyzna endriu68

  • Wiadomości: 206
  • Miasto: Lublin
  • Na forum od: 21.11.2011
Odp: BB Tour 2014
« 8 Wrz 2014, 09:04 »
 Chciałbym dodać: że zabrakło mnie i marka40 na grupowym zdjęciu, bo byliśmy schowani w ogromnym tłumie (poniekąd) zarozumiałych szoszonów, a ja swój rower jak najgłębiej  schowałem. Gdy  Was zauważyliśmy było już po fotopstryku.
Cytaty z ukrycia (niestety mimowolnie podsłuchane):
-... ty zobacz, na tym rowerze chce dojechać..."
-... o Wilk z podróżnikami robi fotę..."
-... padną, te trzepaki do pierwszego ronda... ?)
-... ale jaja ... w sandałach..."
Po punkcie we Włocławku wiedziałem,że dojadę. Chyba nikogo nie uraziłem  , ani jadąc (?). ani pisząc .Tak samo jak pozostali cieszę się  ,że mogłem  brać udział w tak prestiżowej imprezie.
Chyba... do następnego.



Offline Mężczyzna Hipek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 4866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 18.08.2011
    • Hipcia i Hipek
Odp: BB Tour 2014
« 8 Wrz 2014, 09:59 »
Cytuj
Z okna na piętrze wychyla się pan, który wyraźnie właśnie kładł się ponownie spać. Na moją nieśmiałą prośbę o wymianę szprychy natychmiast schodzi na dół, otwiera zakład i zabiera się za koło. Wymienia szprychę, centruje, rozmawiamy o wyścigu, dopytuje jak się czuję i czy, poza szprychą, jest coś jeszcze do zrobienia przy rowerze. A na koniec … nie chce pieniędzy. Oburzam się. Wyrwałem go z łóżka w niedzielę rano, a teraz nie chce zapłaty za swoją pracę? Z uśmiechem odpowiada: „Dla mnie to przyjemność pomóc wam w tym wyścigu”.

Fantastyczne, że są tacy ludzie.
martwawiewiórka [14:51]: sól kolarstwa, co to takiego?
Elizium [14:52]: spacer z rowerem po górach

Mijah: (...)przy okazji dowiedziałem się czegoś co zmieni moje życie. Oznaczenie podjazdu HC to nie hardcore, tylko hors catégorie.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum