Wieczna sława nieustraszonym pogromcom kilometrów, wszystkim uczestnikom Maratonu Bałtyk - Bieszczady Tour 1008 edycja 2014, którzy w znoju i trudzie, nie bacząc na krańcowe zmęczenie i wyczerpanie, słotę i deszcz, jadąc dzień i noc pośród pędzących samochodów, ryzykując życie i zdrowie, przejechali całą Polskę, od jej najbardziej oddalonych rubieży z północnego zachodu, na południowy wschód. Podjęli to wielkie wyzwanie nie dla pieniędzy, orderów, zaszczytów czy sławy, a dla pokazania, że można - że pokonanie samego siebie, swoich słabości i ograniczeń, jest największą nagrodą. Zrobili to bez dotacji i sponsorów, za własne pieniądze opłacając transport na start i powrót z mety, wpisowe i inne wydatki, pojechali w czasie wolnym od pracy zawodowej, czy nauki. To tacy właśnie pasjonaci, nieznani nikomu poza gronem najbliższych, są solą kolarstwa, a nie kolorowe objazdowe cyrki organizowane za miliony dolarów czy euro. Widziałem ich szare ze zmęczenia twarze, widziałem jak w deszczu z trudem pokonują kolejne kilometry i uwierzcie mi - bardziej pasjonowałem się ich walką z dystansem, niż niedawnymi wyścigami ProTour.
Szczególnie rzecz jasna kibicowałem forumowiczom z podrozerowerowe.info, a najbardziej znajomym z BikeStats, choć wydaje się to zupełnie irracjonalne, gdyż nikogo z nich nie znam osobiście. Dziękuję Wam za emocje, których mi nie szczędziliście, czekać teraz będę na opisy waszych zmagań z tym nieludzkim;) dystansem, by jeszcze raz przezyć z Wami te trudne, ale piękne dni.
Władysław Broniewski napisał wiersz "Pokłon rewolucji październikowej", z którego zapamiętałem początek:
"Kłaniam się rosyjskiej rewolucji
czapką do ziemi,
po polsku:(...)"
Ja kłaniam się czapką do ziemi uczestnikom Bałtyk - Bieszczady Tour.