W przepisach jest podana wysokość na której ma być oświetlenie i generalnie czołówka generalnie jest powyżej jej wysokości, była już na ten temat dyskusja na forum.
i napominać, czemu nie?
łatośłętka - nie wiem na ile szydzisz na ile ile nie, wnioskuje jednak znacznie więcej nieszyderstwa.Generalnie edukacja nie działa- tzn ja nie widzę jej efektów. W zasadzie przeszedłem na edukację(choć nie w 100% bo czasem mnie poniesie) bo sam czasem zrobię na drodze głupstwo (w każdej z trzech postaci ludzkich:pieszy/rowerzysta/kierowca) i sklęcie mnie uznałbym za pochopne Więc o ile wytrzymam, staram się najpierw napomnieć dogonionego za 20m kierowcę. Napotykam ścianę, udawanie zdziwienia itp. Laska której nie zdążyłem napomnieć bo mnie sklęła i próbowała przejechać to zapewne kolejna kategoria. Wygląda na to że zostaje modlitwa za nieprzyjaciół. Niestety u mnie jest długa kolejka przed, proszę o pomoc w tym względzie.
Mam wątpliwości czy z tym markowaniem skrętu to dobry pomysł - ugruntowujesz w kierowcy przekonanie, że rowerzyści to banda nie potrafiących jezdzić zawalidrogów?
- sprzeciwmy się temu! - w jedności i liczbie Siła! Podobnie Masom Krytycznym, zorganizujmy Trzydniówki (lub Dni) Sprzeciwu, w przebiegu których każde naruszenie przepisów będące nam zagrożeniem zgłaszać będziemy policji. Kilka tysięcy zgłoszeń jednego dnia zwróci uwagę mediów, zepsuje wynik policyjnych statystyk. W przypadku cykliczności - poprawi sytuację na drogach.
Cytat: martwawiewiórka w 18 Lis 2013, 11:16Mam wątpliwości czy z tym markowaniem skrętu to dobry pomysł - ugruntowujesz w kierowcy przekonanie, że rowerzyści to banda nie potrafiących jezdzić zawalidrogów?Fakt, może to być niebezpieczne, w sytuacji kiedy zniecierpliwieni kierowcy zaczęli by olewać takie sygnalizowanie skrętu...
Do tego zrobiło sie jakos zimno i wilgotno woda słabo paruje ciągle mokro, pm2,5 i pm10 dają po płucach
Ścieżki mimo że nieco wolniejsze(ale w moim przypadku tylko w dzień i jak drogi są bez korków) są po prostu setki razy bezpieczniejsze i tyle. Jeżdząc do pracy cały czas jestem w napięciu i koncentracji, na ścieżkach jest tego po prostu mniej.
najpierw czekam 10 - 20 minut, żeby ktoś łaskawie na tej policji telefon odebrał. Po odebraniu zgłoszenia każą mi i tak pojechać na komendę i zgłosić jeszcze raz osobiście (nie wiem, po jakiego chuja). Jadę więc i czekam kolejne pół godziny (co najmniej! kiedyś czekałam dwie i musiałam przyjeżdżać dwa razy, bo pan przyjmujący zgłoszenie - jeden jedyny na całej wielkiej komendzie - akurat był nieobecny) aż wreszcie ktoś mnie przesłucha i spisze zeznanie.
Ja zgłaszam za każdym razem. I za każdym razem szlag mnie trafia. najpierw czekam 10 - 20 minut, żeby ktoś łaskawie na tej policji telefon odebrał. Po odebraniu zgłoszenia każą mi i tak pojechać na komendę i zgłosić jeszcze raz osobiście (nie wiem, po jakiego chuja). Jadę więc i czekam kolejne pół godziny (co najmniej! kiedyś czekałam dwie i musiałam przyjeżdżać dwa razy, bo pan przyjmujący zgłoszenie - jeden jedyny na całej wielkiej komendzie - akurat był nieobecny) aż wreszcie ktoś mnie przesłucha i spisze zeznanie. A potem i tak przychodzi pismo, że kierowca zaprzeczył temu, co zgłosiłam i sprawa zamknięta. Na razie zgłaszam, ale jak tak dalej pójdzie, to pewnie dam sobie spokój.