Autor Wątek: Stare czy nowe - na czym jeździć podczas wypraw.  (Przeczytany 2288 razy)

Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Dobry sprzęt ułatwia wiele rzeczy. Nie mam na koncie ekstremalnych wyjazdów rowerowych do Azji, ale nocy spędzonych w górach i pod namiotem nie umiałabym policzyć. Od lat inwestujemy w swoją szafę turystyczną i wiele rzeczy, bez ktòrych oczywiście można się obejść, znacznie uprzyjemniło nasze wypady. Pierwsze i najważniejsze to buty. Swoje obecne, skórzane i niestety drogie zakładam na wszystkie wyjścia w góry, z harcerzami, latem i zimą. Za wysoką jakością stoi pieniądz, ale to się opłaca. Wyjście w klapkach ... no cóż. Pewnie, że można. Szczególnie, że to właśnie takie klapki a nie zwykłe buty trekkingowe stanowią potem najlepszy punkt wyjścia do opowieści ogniskowych :)
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.

Elwood

  • Gość
Na tym ostatnim Twoim przykładzie łatwo wykazać różnicę, która nas dzieli.
Gdybym to ja napisał, że przeszedłem orlą Perć w spd, nazwałbyś to głupotą i bronił tezy "do śmierci".
A fakt ten istotnie mi zaimponował. Trzeba mieć jaja by w butach na takiej podeszwie (min przyczepności - jak domniemam) śmigać wykrotami perci. Zapewne nie jest to ekstremalnie trudne (podobnie jak szlak do Doliny Małego Pamiru) ale nie znam osoby, która by się na to zdecydowała poza Tobą.

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7327
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
są buty spd i buty spd. Ostatnio kupiłem nawet takie za kostkę, z miękkim bieżnikiem pod spodem.

My home is where my bike is.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.

Elwood

  • Gość
No trochę rozczarowany...
Znaczy taka popierdóła jak śmiganie Ukrainą po Pamirze.


I koronny argument na koniec.
Koszty.
To jest główny powód a nie moda. I nie "moda na cięcie kosztów", tylko moje możliwości.

Dorabiasz ideologię do braku kasy. Klasyk
Rosjanie mówią na to, razwidka bajom. A pewna pani śpiewa:
już dawno ludzka głupota przestała wzbudzac mój podziw
Co z tego, jak jej tam nie było - tu i teraz podobnie jak Wilka?
Przyjmując, że klasyk, to twórca dzieł wzorcowych, czuję się usatysfakcjonowany opinią.

Tym większą mam satysfakcję z wyboru, kiedy po razwidce okazało się, że super tani sprzęt robi doskonale.
Mało tego, przejażdżka ta skłoniła mnie do kompletnej zmiany nastawienia (o ile przed wyjazdem, miałem jeszcze pewne wątpliwości) i otworzyła szerokie perspektywy najtańszego śmigania rowerem z możliwych.

Owszem, miałem okazję tutaj zapoznać się z podejściem, że "wszystko na kołach" i nie zajmowałem w tym względzie stanowiska, bo nie mam takich ambicji. Przyjmując, że na wycieczce pamirskiej ważyłem blisko 100kg, to rusek spisał się znakomicie wręcz. No i... może sobie na Wilk na rzęsach stawać... itd. ... ;) ale... wygodnie mi się jechało.
Kłopotem pewnym była gitara na plecach i plecak harcerski.
Ta para nie współpracowała ze sobą najlepiej na moim garbie, a skutek to braku jakichkolwiek sakw. Gybym pożyczył od kumpla puchowego ultralajta (śpiwór) i jednopowłokowego Blacka Diamnoda (nosiłem go w Hindukuszu), to zredukowałbym o połowę objętość bagażnika i zdecydowanie ułatwiłbym sobie tym życie. O ile nad śpiworem pomyślę, to ten Black kłóci się z moją koncepcją lat 80-tych i z tego rozwiażania już nie skorzystam.

Całe moje przygotowanie do wyjazdu zajęło mi około 2h, tyle wyszło na pakowanie się. Nie liczę wypadu do marketu po zupy winiary (nie - popularne vietkongi), kilka puszek rybnych itp. Sporo miejsca i wagi zajęła analogowa praktica MTL5, która na stałe zagościła w wyprawowym zestawie. Dojdą do tego zestawu jeszcze dwa obiektywy szklane.

P.S.
Co do tych zalecanych kadencji.
Jak chcesz się tak dalej wymądrzać Wilk, to pownieneś zapytać najpierw, jaka była roboczą (i jedyną). Znaczy, na jakim przełożeniu jechałem. Założyłem wariant wzięcia dwóch tylnych zebatek. Zdecydowałem się ostatecznie (ze względu na uksztaltowanie terenu, ciągłe: góra - dół) na montaż tylko większej (taka, jaka była). Gdybym w swych planach miał setki km płaskiego wziąłbym i mniejszą. Wariant wyprawowy przećwiczyłem sobie na trójmiejskich hopkach.
Z góry założyłem, że nie będę się katował na podjazdach więc sugerowana kontuzja nie mogła mi się po prostu przytrafić.
Co ciekawe bez specjalnego wysiłku, na odcinku Chargusz - Lyangar cały czas utrzymywałem tempo Szwajcarów, którzy mi towarzyszyli. Pomimo oczywistej spadkowej tendencji trasy jest tam wiele kilometrów podjazdów, na których schodziłem z roweru. Mimo to jechaliśmy w zasiegu wzroku a na płaskich odcinkach spokojnie ich dochodziłem. Zgubiłem ich, kiedy zatrzymałem się na blisko godzinną pogawdkę ze spotkanym Polakiem w 4x4.

Mimo wszystko czułem potrzebę dodatkowych wyjaśnień.
A dalszą dyskusję można prowadzić w wydzielonym wątku, o ile kto ma zaparcie i ochotę.
« Ostatnia zmiana: 3 Sty 2014, 11:27 Waxmund »

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8676
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

@Elwood: Spowalniając, przystając, przeciskając/ocierając się, - wyostrzasz, bardziej otwierasz się na i doświadczasz jakość przygodności drogi, trwanie rowerowej wędrówki; (potencjalnie) wzmagasz percepcję. Nieśpiesznie (Mniej śpiesznie) pokonywana odległość, zwłaszcza w ciekawych okolicach/okolicznościach, bardziej zadziwia, utożsamia. Przeloty, przejazdy, podróże, przemieniają się w refleksyjną wędrówkę. Wędrując (na rowerze), możesz bardziej zgłębić, pojąć. Rekwizyty, o których wspominasz, do celu pogłębienia (m.in. dzięki spowolnieniu, jednak również wobec odrzucenia high-techu ekwipażu), jak najbardziej są odpowiednie. Właśnie o tym pisz, na to wskazuj, tym zaciekawiaj.
Bez akcentowania tego wymiaru drogi (życia), Twe wędrówki rowerowe w poszukiwaniu mniej popularnych smaków podróży -w kontekście wyposażenia- będą miały ledwie z rzadka szansę zostać cokolwiek właściwie zrozumiane.

Poza tym: każda z nas jest przecież inna, ma swój własny rytm, rytmikę. Nitka przebytej drogi wprawdzie jeszcze jest ledwie linią już byłego i obecnego, jednak przecież już osnową zarysu naszego życia czasu przyszłego. Z ludźmi, jak z drzewami: pień jest czasem, gałęzie - przestrzenią. Ty akcentujesz szerokość, ktoś inny długość. Długość + szerokość = powierzchnia. Nasze przemyślenia są głębokością. Dzieląc się nimi myślą, słowem i czynem, tworzymy wielowymiarową przestrzeń poro/z/rozumienia. Jesteśmy.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Elwood

  • Gość
Różnica.
To, co Tobie Wilku wydaje się niestandardowe, w zasadzie jest czymś zupełnie normalnym.
Tego trzeba doświadczyć. Wszystko przed Tobą.

Niestety dość powszechnym dzisiaj zjawiskiem jest nazywanie prostych rzeczy głupotą, a pisanie o tym - "wymądrzaniem".
Zaraz też trzeba komuś imponować, kiedy chce się po postu podzielić wrażeniami?
Jeżeli komuś imponuję, to czuję się tym zażenowany...

Smutnym jest dla mnie poniekąd fakt, że "pod wpływem" ludziska skupiają się na sprawach mniej istotnych. Powoli dochodzi do absurdów, kiedy jadę z gościem przez Rosję (w jego furze) a jemu sen z powiek spędza brak mapy elektronicznej i na siłę próbuję ją w drodze ściągać w Macdonalds, a które to"na szczęście" po drodze są...

Ale dobrze... Powoli zaczynasz się plątać Wilku w tej obronie technologii i zdrowia.
Podprowadzanie roweru jest nie bardziej męczące niż jazda nawet w bardzo wysokiej kadencji.

Korespondując z martwąwiewiórą poprosiłem kiedyś Anię, o podanie mi takiej listy części zapasowych, jaką "standardowo" zabiera się na tego rodzaju wyprawy.
Doszedlem do wniosku, że jej jazda/styl podróżowania musi być sporym wyzwaniem dla sprzętu i... psychy.
Odniosłem to do moich potrzeb w temacie pamirskiej trasy i zrezygnowałem z takiego rozwiązania, kosztem ruska. Wcześniej zrobiłem nim sobie kilka wycieczek (traski po 70 -100km), by sprawdzić przypuszczenia.

P.S.
Czy ten gość wygląda na objuczonego?



P.S.`
łatośłętka,
a skąd masz taki finezyjny pseudonim?
Wskazuje na duszę wrażliwą...

Spójrz na to rozwnięcie wyżej prezentowanej foty:


Nie patrzę na to co ma... Podążam za jego wzrokiem i czuję, jak przepełnia mnie...






Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.
« Ostatnia zmiana: 3 Sty 2014, 11:28 Waxmund »

Elwood

  • Gość
Całe szczęście, że cytatem uratowałeś linka, który wstawiłem świadomie z pewnym przekazem.
Bo znowu jakiś nadgorliwy dekiel* "se musiał".
Wilku, nie pisz "singiel", tylko "Ukraina", to będzie wtedy merytoryczna dyskusja.

Przytoczony zdjęciem Frank Lenz był Twom zdaniem na wyprawie rowerowej, czy na czym?

Do jasnej Anielki, przyjmij wreszcie do świadomości, że ja ten kawałek Pamiru se przejechałem i wcale nie uważam, że jest się czym za bardzo chwalić. Nigdzie o tym nie piszę, jeno zasygnalizowałem fakt paroma fotami.
Po prostu jest to proste, jak drut!
Być może Ty jesteś wyjątkiem (bardzo szanuję Twoje eskapady) ale takich nie spotkałem po drodze i to nie tylko teraz.
Owszem raz... W 2008-ym Niemkę na zwyklym góralu, otyłą jak diabli, w Murghab (centralny Pamir)...
Ja (i ona) jestem dowodem, że nie trzeba wielomiesięcznych treningów i drobiazgowego podejścia do sprzętu.

Co da nas.
Tylko jedno nas łączy. DOŚWIADCZENIE.
Każdy z nas pożytkuje je na swój sposób, przy okazji wskazując drogę. Ty zamykasz jej odcinki innym, ja nie.


*ogarnij się człeku.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.

Offline Mężczyzna Mariusz

  • Jestem, jaki jestem...
  • Wiadomości: 1945
  • Miasto: Leszno
  • Na forum od: 18.02.2012
Elwood, ilu ludzi na forum, tyle sposobów na podróże, turystykę.
Każdy z nas ma ten swój, dla niego samego najlepszy, ten ulubiony.Można podróżować na "Cejrowskiego" można też na "Nowaka".
Nie ulegasz modzie, postępowi, technologii, papce marketoidów. Wielu z nas już zapomina,że można podróżować na rowerze bez goretexów, dziesiątek przełożeń  i innych wynalazków.
Podróżujesz tak jak lubisz i sprawia Tobie to radość, tak trzymać  ! 
W dobie internetu każdy kreuje swój wizerunek, tak jak chciałby, by widzieli go inni...
Każdy jest tu seksbombą, póki ma top fejs i konto, plastikowe lale nadymane jak ponton,
Ukryci za nickiem, poznają się jednym klikiem, bajerują się zamiast słowem plikiem...  
A trików jest bez liku, tą albo tą, która lepszy robi dzióbek na fejsiku...Ulepieni jak z plastiku, takich ludzi jest bez liku, żyj naprawdę, nie w wirtualnym cyrku...     Mesajah

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19643
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiadomość usunięta.

Offline Mężczyzna Mariusz

  • Jestem, jaki jestem...
  • Wiadomości: 1945
  • Miasto: Leszno
  • Na forum od: 18.02.2012
Nie wiem kto wydzielił z poprzedniego wątku(dobrze, że wydzielono) ale temat jest trochę z kapelusza.
Elwood, w zamyśle nie próbował przekonywać nikogo do swojego sposobu podróżowania.
Dokładnie tak to odebrałem.
W dobie internetu każdy kreuje swój wizerunek, tak jak chciałby, by widzieli go inni...
Każdy jest tu seksbombą, póki ma top fejs i konto, plastikowe lale nadymane jak ponton,
Ukryci za nickiem, poznają się jednym klikiem, bajerują się zamiast słowem plikiem...  
A trików jest bez liku, tą albo tą, która lepszy robi dzióbek na fejsiku...Ulepieni jak z plastiku, takich ludzi jest bez liku, żyj naprawdę, nie w wirtualnym cyrku...     Mesajah

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum