Na czas wyjazdu wszystkie miejsca, gdzie są tasmy mocujące były oklejone kupionym w aptece plastrem o fakturze papieru. Na koronie widelca tych warstw było całkiem sporo, na główce też. Torba opierała się o widelec i po 2 dniach jazdy z przelotnymi opadami wytarła kawałek plastra i lakier na koronie widelca. Mogłem podnieść mostek o jedną podkładkę i powinno to wystarczyć, sprawdzę następnym razem. Kombinuję też, jak usztywnić zawartość torby, tak aby była idealnym walcem, wtedy automatycznie oddali się od widelca. W torbie woziłem namiot i samopompującą matę, którą chciałem pompować po zapakowaniu, ale skończyło się tylko na pomyśle.
Poniżej zdjęcie z profilu z widocznym prowadzeniem linek. To na nich głównie się opierała torba, do tego linki działały jak sprężyny. Na wyjeździe zrobiłem w tej wersji niecałe 700 km, wiekszość po asfalcie, więc całość była bardzo stabilna.