Autor Wątek: Kilka dni marcowej pogody w lutym  (Przeczytany 758 razy)

Opis: czyli niby zimowa jazda po Słowacji

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 00:03 »
5 dni wolnego zawsze sprawia mi problem. Przykrótko na dalszy wypadzik, a przydużo na obskakiwanie najbliższej  okolicy. Zima wywiesiła białą flagę, więc jakiekolwiek koncepcje na narty śladowe upadły. Gdy dzieliłem się  powyższymi wątpliwościami na shoutboxie, yoshko rzucił "jedź dookoła Tatr". Idea mnie z początku porwała, ale  jechałem tą traskę stosunkowo niedawno. Słowacja jednak to dobry kierunek i wkrótce plan był jasny: jadę  pociągiem do Zakopanego, mijam Tatry, w miarę śniegu tnę przez Góry Lewockie, Czerchowskie i pagórki  wschodniej Słowacji. Dojeżdżam w Bieszczady, dzień-dwa w Łupkowie i powrót.

Koncepcja zakładała brak namiotu i ognisko zamiast palnika. Wprawdzie w pewnym momencie zabrakło mi ciepłej  owsianki na 'dzień dobry, deszczowy poranku', to bez pierwszego w trakcie obydwóch noclegów w 'terenie' obyłem  się doskonale. Dobrym pomysłem było zabranie deseczki do krojenia, dzięki której sprawnie zrobiłem zupę  pierwszego wieczora. A złym było nie wzięcie spodni nieprzemakalnych, bo 'przecież zimą nie będzie deszczu'  ;)

Po przydługawej jeździe pociągiem startuję w czwartek rano z Zakopanego. Śniegu w zasadzie tyle co na  wyciągach, temperatura dodatnia, drogi czarne i suche. Trochę samochodów, ale nie dużo - niby ferie, ale nie łikend. Więc nie było źle. Było za to trochę biegaczy. Przez Łysą Polanę wjeżdżam na Słowację, drogą pod Tatrami  dojeżdżam do Tatrzańskiej Łomnicy, odbijam na Keżmarok i zanurzam się w Góry Lewockie, obszar bardzo  przyjemny. Ze względu na niedawno zlikwidowany poligon pasmo praktycznie bezludne, bardziej kojarzy się z  Karpatami Wschodnimi niż Zachodnimi. Jechałem główną trasą, przecinającą pasmo ze wschodu na zachód, ale opcji  jest znacznie więcej. Nawierzchnia oscylowała między płytami betonowymi, szutrem i asfaltem przykrytymi w  różnym stopniu śniegiem, twardym lub mokrym. Minąłem trochę drwali, droga w całości była przez nich  przejeżdżona, jechało się w porządku, bez pchania. Na przełęczy była chatka z dość szerokim zadaszeniem, pod  którym spędziłem noc. Niewątpliwym jej atutem był najdujacy się na ganku fotel (pochodzący z jakiegoś  samochodu), na którym objadłem się czipsami. Śniegu na grzbiecie lekko ponad 10 cm - szaleństwo. Po  zapadnięciu zmroku ugotowałem zupę na ognisku, natopiłem wody na herbatkę i do spania.

Dzień zaczął się od mocnego wiatru nie pozwalającego na rozpalenie ogniska. Po półgodzinnych próbach dałem za  wygraną i postanowiłem podgrzać wczorajszą zupkę gdzieś w dolinie, co później uczyniłem. Potem było tylko  lepiej: flak w tylnym kole, zdychająca linka przerzutki (trochę jeszcze wytrzymała i wymieniłem ją 40 km  dalej) i mapa, która wypadła mi z mapnika przed zjazdem z przełęczy, co zauważyłem dopiero parę minut niżej.  Wiatr bardzo przeszkadzał w jeździe i sprowadził mgłę. Śniegu było więcej niż pierwotnie zakładałem,  odpuściłem więc części terenowe i jechałem asfaltami, które ze względu na warunki pogodowe ciągnęły się jak  gluty po firanie. Jazdę spróbowałem potem urozmaicić zaznaczonym na mapie skrótem przez pewien pagórek, jednak  rzeczywistość dość szybko pokazała, że go nie ma. Ponieważ jednak prawdziwy mężczyzna nigdy się nie cofa,  zamiast wrócić w 5 minut do drogi przepychałem się po ciemku dwie godziny po śniegu i błocie. Zaraz po  zsunięciu się z górki zaczął padać deszcz. 1,5-godzinny opad przekiblowałem na przystanku autobusowym,  przejechalem jeszcze paręnaście km i zatrzymałem się na noc na kolejnym.

Trzeciego dnia zostało mi jakieś 3 h jazdy, w tym dwie większe hopki. Trochę wszystko się przeciągnęło,  ponieważ kapało od rana i dwa razy próbowałem, z marnym skutkiem, deszcz przeczekać. Nogi, ze względu na brak  spodni przeciwdeszczowych, przemokły mi konkretnie. Potem solidnie wychłodziły na zjeździe z przełęczy  Radoszyckiej - chociaż z początku ze względu na lód na serpentynach nie szło się rozpędzić. Do Łupkowa dojechałem  więc ze zmarzniętymi kolanami, dodatkowo przewianymi solidnym czołowym wiatrem, który przycisnął na ostatnich pagórkach koło Osławicy. Bardzo tego nie lubią, na szczęście to już był koniec trasy i obyło się bez dalszych  konsekwencji. Szybkie zakupy i zabunkrowałem się w schronisku. Jak się okazało, nie byłem  tam jedynym rowerzystą - przypadkiem siedział tam znajomy, który też przyjechał na rowerze.

Wyjazd ostatniego dnia z Łupkowa do Rzeszowa z początku był ciekawy: miła traska skrajem Bieszczad, do tego  sypiący mokry śnieg, urozmaicający nawierzchnię do tego stopnia, że w Komańczy przed przejazdem kolejowym  hamowałem butem o asfalt. Ale potem opad zaniknął i dalsza część trasy była jak przysłowiowe flaki z olejem,  urozmaicona tylko awarią mocowania błotnika: opadł na oponę i tarł o nią, wyczuwalnie hamując rower. A czułem  od dawna, że coś słabo się jedzie ;) W Rzeszowie na koniec pewnych emocji dostarczyło PKP:

http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=1330.msg211496#msg211496

i już byłem w domu.

Kilka zdjęć:

http://www.flickr.com/photos/103427468@N03/sets/72157640832809484/

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 08:20 »
Jeszcze w roku 2007 albo 2008 kiedy wjeżdżaliśmy z kumplem na teren Gór Lewockich to miejscowi ostrzegali, że niby poligonu już nie ma, ale żebyśmy zdecydowanie kierowali się "w prawo" czyli w stronę Levocy (wjeżdżaliśmy tam jak wynika ze zdjęcia tą samą bramą co Ty ;)) - w "lewo" (czyli w kierunku głównych zabudowań jednostki) podobno nie wolno było i moglibyśmy zostać przegonieni
Swoją drogą bardzo fajny teren - kilometrami nic tylko las, strumyk, zero cywilizacji - podobał mi się ten przejazd i mam nadzieję że te kilka lat uroku mu nie zabrało

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8788
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 08:38 »

 :D

/mógłbyś przybliżyć postać 'deseczki'?; 'gluty na firanie': jeśli dobrze (spod samej wątroby) zaharknięte -u dojrzałego mężczyzny- wydzielina ta zwykle jest barwy zielonej, konsystencji przenoszonego gila, -trwale winny więc przywrzeć do podłoża (nie są ciągliwe, choć -w fazie twardnienia/wiązania- można je modelować, rozprowadzać, nakładać, rozpłaszczyć); tak jest również wówczas, jeśli 'firana' jest ceratą - z wzmiankowanymi coś musi być nie tak (uwaga: ew. ledwie podszywają się pod 'gluty')/

Superancki wyjazd, fajowa relacja.  :D
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 09:33 »
fajnie się czyta Twoje relacje. Gratuluję i pozdrawiam

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 16:43 »
'Postać deseczki' widoczna jest na zdjęciu:



Góry Lewockie raczej się nie zmieniły, teren jest obłożony zakazem wjazdu pojazdami silnikowymi i nic się tam nie buduje. Co najwyżej drwale zaczęli pracować.


Offline Mężczyzna Gallicjanin

  • Wiadomości: 351
  • Miasto: Tarnów
  • Na forum od: 10.01.2012
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 17:11 »
...
« Ostatnia zmiana: 4 Mar 2014, 12:19 Gallicjanin »

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8788
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Kilka dni marcowej pogody w lutym
« 13 Lut 2014, 19:29 »
'Postać deseczki' widoczna jest na zdjęciu:

Zdjęcie widziałem.

Z licznych opisów relacji krótkich działań rowerowych najbardziej chciałbym móc uczestniczyć właśnie w tym /ed. było: 'tej'/.

Pozdrav.
« Ostatnia zmiana: 13 Lut 2014, 19:46 łatośłętka »
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum