Przede wszystkim to kup jeden porządny rower, który będzie działał tak jak powinien.Do tej pory to ja odnoszę wrażenie, że kombinujesz z mocno zużytymi komponentami pochodzącymi z minionej epoki.
Chcąc mieć dobry i wygodny rower trzeba się liczyć z większym wydatkiem, a Ty już piszesz, że widziałeś gdzieś jakąś używkę za 400 czy 1000 zł.
I pewnie tyle był wart, 10 letni amortyzator czy 10-letnia przerzutka, solidnie jeżdżone to nie jest to samo co nowy.
Ale Matthew ma Cannondale-a na każdy wyścig nowego więc mu nie robi. Może trochę przesadziłem, nie chodzi specjalnie o bezpieczeństwo może (choć dłogotrwałe działanie pasków od ciężkiego barbaga na kabonową lekką kierownicę...), ale po prostu szkoda drogich carbonowych komponentów.
wychodzę z założenia, że biednych nie stać na tanie rzeczy
Ale co my tu rozważamy karbonowe ramy, jak Worek na cały rower planuje przeznaczyć 2000zł? Cannondale'a za taką sumkę to się raczej nie złoży Niestety prawda jest taka, że za taką kasę dobrego i lekkiego roweru górskiego się nie złoży, tylko typowego klocka jakich wiele; na to potrzeba koło 3500-4000zł, a za jakieś 6000zł to już będzie bardzo przyzwoity góral z amortyzatorem klasy Foxa.
Sorki, ale ja tych Twoich wynurzeń na tematy rowerów używanych zupełnie nie łykam, nie przekonuje mnie to, nie wierzę w takie okazje, jak świetne rowery za 400zł. Ja taki z Ciebie fachowiec od wyszukiwania tych okazji - to dlaczego ciągle jeździsz na rzęchach?
I to powinna być myśl przewodnia tego wątku. Jeździłem na rzęchach z braku kasy i nie mam zamiaru wracać do tych czasów. Teraz wychodzę z założenia do tego, że jeśli nie stać Cię na dobrego amorka to kup sobie sztywniaka, nie stać Cię na dobre tarczówki? Kup V-breaki. Pojeździsz, dozbierasz, kupisz raz a dobrze i nie trzeba będzie się z tym bawić.