Ja się z Pablem jednak zgodzę co do Rumunii asfaltowej a opłotkowej. Jak zjechaliśmy z Jackiem z asfaltu to nagle 5 km dalej zaczął się zupełnie inny świat. Dla mnie o wiele bardziej interesujący, ale jak kto woli. Rumunia jest tak czy owak cywilizowana, ale Rumunia "przy asfalcie" tez dużo oferuje, tez jest kolorowa i w jakiś tam sposób dla nas egzotyczna.
Z Camellusem miałam przyjemnośc kilka dni jechać na wyprawce sylwestrowej i wcale teren (a łatwy!) go tak nie cieszył
więc nastawienie się na mniej uczęszczane asfalty to pewnie dobry wybór.
Co do Transfogaraskiej, nie ma sie czego bać, jak jechałam (2007) to byłam totalną cieniarą i najsłabszym ogniwem w grupie, a spokojnie wjechałam (od północy czyli od tej dłuzszej strony). Południowa oferuje oczywiście piekniejsze widoki, ale i tak je zobaczymy zjeżdżając;) Przy jakims upale to nawet ta zacieniona północna pewnie przyjemniejsza. Z drugiej strony, dla niektórych pewnie bardziej męcząca, bo właśnie długa i słabo widac postepy:)