Autor Wątek: Miki jedzie nad Wigry  (Przeczytany 6383 razy)

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
Miki jedzie nad Wigry
« 30 Kwi 2009, 17:44 »
heh, ciężko mi się wypowiedzieć, bo jeszcze nigdy nie katowałem się na rekord.... póki co ten moje 250km wyszło dość spontanicznie :D wszystko przede mną....  :twisted:
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Miki jedzie nad Wigry
« 30 Kwi 2009, 19:57 »
No, skoro 250 Ci wyszło spontanicznie, to faktycznie wszystko przed Toba i 300 wciągniesz nosem :-)
Dla mnie pierwsza dwusetka (w kwietniu rok temu) to bylo olbrzymie wzywanie.
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline blindbob

  • Wiadomości: 218
  • Miasto: krakow
  • Na forum od: 03.03.2009
Miki jedzie nad Wigry
« 30 Kwi 2009, 20:19 »
ja moge pojechac z wami nawet 500 km ale  na skuterze :)  hehehe

Offline Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1653
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
Miki jedzie nad Wigry
« 30 Kwi 2009, 20:27 »
Hej, jak tam Miki? Jak się czujesz po wczorajszej jeździe? Miałeś siłę, by dzisiaj pojechać dalej? Bo mnie się słabo robi na samą myśl o takim dystansie przejechanym w jeden dzień.
Pozdrawiam
Marek
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Miki jedzie nad Wigry
« 30 Kwi 2009, 21:29 »
Rozmawiałem z nim niedawno. Wiatry dały mu strasznie w kość. Miał zamiar spać długo i szybko żeby się jakoś zregenerować. No i śpi sobie w Starym Folwarku nad Wigrami. Oj, zazdroszczę mu :D


Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Miki jedzie nad Wigry
« 4 Maj 2009, 21:34 »
Ano, regeneracja nastąpiła i pojechałem dalej. Ponad 1000 km w pięć dni! :)
Ale dziś zebrałem plon - szóstego dnia z rzędu pod wiatr nie zdzierżyłem psychicznie i z Ostrołęki wróciłem pociągiem.
http://aard.bikestats.pl
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna tomeko

  • Wiadomości: 449
  • Miasto: Radzików
  • Na forum od: 11.01.2008
Miki jedzie nad Wigry
« 5 Maj 2009, 09:02 »
Cytat: "Michał Wolff"
Ale za to jak miło zobaczyć Twojego nicka na czele Bikestats!
WIELKIE SZACU

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
Miki jedzie nad Wigry
« 5 Maj 2009, 10:12 »
heh, kilometrow ładnie nastukałeś..... tak trzymac! :D poziwedzaliscie cos? :P
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Miki jedzie nad Wigry
« 5 Maj 2009, 11:57 »
Cytat: "aard"
Ponad 1000 km w pięć dni! :)
Ale dziś zebrałem plon - szóstego dnia z rzędu pod wiatr nie zdzierżyłem psychicznie i z Ostrołęki wróciłem pociągiem.
http://aard.bikestats.pl


10 lat temu podczas jazdy z Kuba dookoła Bałtyku też pokonywaliśmy podobne dystanse. Regeneracja w warunkach białych nocy przychodziła z trudem. Po 7 dniach jazdy na maksa doszedłem do wniosku, że 12 h na regenerację to podstawa przy długich, wielodniowych jazdach. Kolejne 7 dni z dystansami mniejszymi ( 150 km) ale przy 12 h regeneracji znacznie lepiej przeżyłem. Stosując taką zasadę nawe 3 tygodniowe wyprawy nie wpływały na mnie wyniszczająco. I taką zasadę stosuję do dnia dzisiejszego.

ps. Rekordy, rekordami ale zdrowie ma się jedno. Tak więc czy warto bić rekordy za cenę wyniszczenia organizmu? Czy na tym ma właśnie mają polegać podróże rowerowe?

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Miki jedzie nad Wigry
« 5 Maj 2009, 13:34 »
Cytat: "Michał Wolff"

A kto powiedział, że Miki sobie wyniszczył organizm? Po prostu był zmęczony (i to jak napisał bardziej psychicznie) i dlatego wrócił kawałek wcześniej. Poza tym zauważ, że tą samą trasę z Łodzi do Grajewa to on już pokonał parę dni wcześniej, a wracanie tą samą drogą nie musi być równie przyjemne co jazda za pierwszym razem, szczególnie jak wieje wiatr. To czy sobie wyniszczysz organizm - to sprawa bardzo względna, są ludzie co mogą machać i po 200km dziennie, np. Aleksander Dorożała jadąc na Nordkapp przejeżdżał średnio ok. 175km dziennie (na dystansie ok. 6tys) jadąc z bagażem większym od Twojego (4 pełne wielkie sakwy i przyczepka) w każdych warunkach pogodowych, sporo po górach. I wcale tego organizmu sobie nie zniszczył.


Jasne. Wszystko zalezy od warunków i sposobu jazdy. Jednak nie mów mi, ze jazda do polnocy a potem spanie do poludnia nie jest zgubne dla organizmu. Czyż nie lepiej jechać regularne dystanse a nie zrywane?

Ps. Odnośnie wyposazenia sakw to ... jest to wielka tajemnica dla postronnych bo przecież nie ilość/wielkosc a waga ma znaczenie. I tak mozna w sakwie upchac same polary a mozna też mieć ją wypełnoną puszkami, słoikami czy apteczką techniczną.

Bedąc w Rumunii spotkaliśmy polskiego ksiedza. Robił objazd po polskich parafiach. Miał komplet sakw Ortlieba czyli tyle samo co ja. Jednak byłem zdziwiony kiedy to ani na milimetr nie byłem wstanie podnieść do góry przedniego koła ani tylnego. Rower musiał mieć wagę drezyny.

Zresztą w moich rodzinnych wyprawach także jest wielka różnica masy miedzy moimi sakwami a sakwami mojej żony chociaż "na oko" wagowo tak samo wyglądają. Tymczasem róznica wynosi ponad 15 kg.

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Miki jedzie nad Wigry
« 5 Maj 2009, 14:03 »
Cytat: "Michał Wolff"

Na pewno nie w tym przypadku. Aleks Dorożała miał na starcie aż ok. 60kg bagażu, 4 sakwy Crosso Dry i przyczepka, zabrał ze sobą jedzenie na całą bardzo długą trasę - więc tym wiekszy dla niego podziw!


To fakt. 60 kg bagazu to bardzo duzo. Zastanawiam sie jednak tylko po co tyle zabierał. Czyżby po drodze sklepów nie było? Jesli chodziło o koszty to jest to zrozumiale w Danii czy Norwegi ale przecież on jechał przez Litwe, Łotwę i Estonię gdzie sklepów jest wbrod a restauracje oferują jadło tanie i o wiele lepsze niz w naszych sieciach.

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Miki jedzie nad Wigry
« 6 Maj 2009, 15:39 »
No, wróciłem. Właściwie wszystko, co miałbym do powiedzenia na temat samej jazdy, napisał już Michał, więc nie będę za nim powtarzał. Może tylko jedno: trasa nie była płaska. Właściwie od Podlasia począwszy non stop pagórki. Oczywiście to nie góry, ale pofałdowane tam jest znacznie mocniej niż w okolicach Łodzi.

Co do zwiedzania, to owszem, przejechaliśmy "wolnym zygzakiem" przez Kowno (nie rzuciło na kolana), a także obejrzeliśmy spore fragmenty Wilna (ładne, pagórkowate, kilka godnych uwagi miejsc - miejscami klimat zachodni, a miejscami wschodni, generalnie pozytyw) i Troki (urocze miasteczko/wioska położone między dwoma jeziorami, z zamkiem na wyspie, ładnym kościołem i "stodołą", czyli jeszcze jednym zamkiem, bardziej w stylu "zamków chłopskich", jakie spotyka się np. w Rumunii). Resztę przejechaliśmy, często ze wzrokiem wlepionym w tylne koło poprzednika, bo wiatr nam przez 6 dni z rzędu przeszkadzał i trzeba było dla zachowania sił jechać zwartą formacją, co skończyło się nawet jedną - na szczęście niegroźną - wywrotką ostatniego w szyku Grzegorza.

Wypad miał charakter bardziej sportowo-rekreacyjny, a mniej zwiedzający, co osobiście bardzo mi odpowiadało. Nutka rozczarowania z niepokonania całej trasy rowerem pozostała, ale - choć fizycznie leżało to w granicach moich możliwości - nie chciałem się doprowadzić do stanu całkowitego przesytu jazdą. Jeszcze sporo mam planów na ten rok i szkoda by było się do ich realizacji zmuszać ;)

[ Dodano: Sro 06 Maj, 2009 ]
PS. Dzięki za gratulacje - sam byłem przez chwilę zaskoczony tym, że objąłem prowadzenie... :oops:
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline symulak

  • Wiadomości: 44
  • Miasto: białystok
  • Na forum od: 21.07.2010
Miki jedzie nad Wigry
« 23 Lip 2010, 12:14 »
No Panowie,

z jednej strony to gratuluje takich wyczynów i jestem pełen podziwu. A z drugiej strony, to nie narzekajcie, że bolą Was kolana jak takie rzeczy robicie.  :P

PS

to w kontekście bicia rekordów 200, 300, 400 km/dziennie

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum