Orkana właśnie tak wyposażonego. Napęd - Favorit 2x5.
Czemu nie piszecie o czerwonych Wagantach - rowerach na podróże?
Ja pisałem. /.../
/.../ który odstawiał żywiec do skupu. Uprawniało to do zakupu roweru w sklepach GS. Lata 80/90. /.../
/.../ Temat z klinami - należało podeprzeć korbę (by nie zbrinellować łożysk) i solidnie trzasnąć młotem w klin. Sruba była tylko zabezpieczeniem. Kto próbował dociągnąć polski klin śrubą nie miał na to szans, bo stal była celowo bardzo miękka i gwint zrywał się przed osiągnięciem właściwego zacisku.
Cytat: MCsubi w 23 Mar 2020, 16:07/.../ Temat z klinami - należało podeprzeć korbę (by nie zbrinellować łożysk) i solidnie trzasnąć młotem w klin. Sruba była tylko zabezpieczeniem. Kto próbował dociągnąć polski klin śrubą nie miał na to szans, bo stal była celowo bardzo miękka i gwint zrywał się przed osiągnięciem właściwego zacisku. Napierniczaliśmy wszystkim w te kliny - nic.Gwint się zrywał - przerażenie jeszcze pamiętam.Choć nie wiem co to znaczy, za słowo "zbrinellować" otrzymujesz (już drugą) Nagrodę Główną*.*przedtem za "klar"
Zadzwoniłem do kolegi, z którym zamieniłem się na Waganta. To był jednak Orkan
Rok 1971. Zdjęcie zrobione w Stuposianach. Dla mnie pamiętny wyjazd rowerowy w Bieszczady. Z Łowicza przez Sandomierz, Kraków, Łańcut. Pierwszy raz byłem w jakichś górach. Dwie noce w Bieszczadach pod gołym niebem, przykryty kocem, który widać na zdjęciu. Rower marki URAL. Już niestety nie istnieje.
Kupiłem u Czechów Favoritkę.
Jest szansa na relację?
(...)Do dziś pamiętam ceny z 1975, pewnie dlatego że długo na niego zbierałem.Rekord kosztował 2230zł a Rekord 10 - 2300zł(...)
Jak kadr z filmu "Lessi"