hej,
pozwólcie forumowego nowicjuszowi na garść uwag.
Od wiosny jestem szczęśliwym posiadaczem cougara 2. Kupiłem używkę na niemieckim ebayu.
TrwałośćJedno mogłem od razu powiedzieć po otrzymaniu - przyczepka jest z 2003 albo najdalej 2004 roku i nic się w niej nie zepsuło od tego czasu - nawet wszystkie szyby i kondonik deszczowy nie są zniszczone, wszystkie szwy trzymają a była dość mocno eksploatowana. To chyba najlepszy dowód na trwałość tego sprzętu. Jedyny mankament to niewielkie pęknięcie z boku pianki uchwytu - z tego co widziałem oglądając wiele używek na ebayu, często występujący mankament łatwy do zaradzenia kawałkiem izolacji czy powerstripe'a.
ErgonomiaPrzyczepkę eksploatuję w cyklu mieszanym. Podwożę dzieciaki do przedszkola i żłobka, jeżdżę z nimi na niedługie wycieczki "sakwowe" zarówno po asfaltach, jak i szutrach, czy nawet przejezdnych górskich drogach.
Odnośnie ergonomii wożenia dzieci - nigdy już nie wrócę do fotelika. Komfort podróży samego dziecka (albo dzieci) jak i "osiołka" jest o niebo lepszy w przyczepce, a i ładowność zestawu jest dużo lepsza. Starsze (3 lata) jeździ na siedzisku (wzbogaconym o baranicę - świetnie sprawdza się i latem i zimą) a młodsze (1 rok) do niedawna w łupce Webera, a teraz przymierzam się do zestawu pośredniego (ze stabilizatorem głowy - znajomi mają i bardzo sobie chwalą). Resorowanie działa świetnie, co chyba może poświadczyć m.in. szybkie zasypianie dzieciaków na trasie żłobek - dom.
Dodatkowo łażę z nią po górach (jeśli ktoś mi opowiada, że ciężko się kręci z przyczepką polecam by spróbował ciągnąć ją za sobą pod górę, a zmieni zdanie
) a obecnie patentuję zestaw narciarski. Widziałem nawet osoby ujeżdżające te przyczepki na stokach narciarskich, ja jednak wolę backcountry - spokojne turystyczne szlaki narciarskie w Sudetach.
Ogromną zaletą tej przyczepki jest jej stabilność, w tym szczególnie w przechyle poprzecznym - parę razy w górach miałem okazję to sprawdzić i nigdy nie udało mi się jej wywrócić na normalnym szlaku turystycznym, dopiero jakieś pozatrasowe głazowisko raz spowodowało niebezpieczny prawie dachowanie
Odnośnie użytkowania w trakcie wędrówek z zestwem trekingowym, muszę jednak przyznać, że ustępuje wygodą dla "osiołka" dobrym nosidełkom (polecam deuter kid comfort II i III - z tymi można uprawiać nawet lekkie wspinaczki), ale nie ma nosidełek na dwójkę dzieci... Za to na wyrypy narciarskie lepiej nadaje się przyczepka - stabilna i dziecko można dobrze chronić przed zimnem. Poza tym na nartach wolę coś ciągnąć niż mieć przeniesiony w górę punkt ciężkości.
20 calowe koła rządzą na nierównościach i schodach - nawet w śniegu wychodzą z opresji, pod warunkiem że przyczepkę się ciągnie, a nie pcha. Ale na śnieg polecam raczej płozy.
Wreszcie jest świetnie wyważona na tylnej osi co procentuje podczas użytkowania jej jako wózka. Łatwo jest podbić przód do góry i utrzymywać przez dłuższy czas w tej pozycji. Od wszystkich kobiet doświadczonych wózkami dziecięcymi, które w mojej obecności używały setu wózkowego słyszałem to samo: pcha się lepiej niż nawet wypasiony wózek "outdoorowy". W dodatku przednie kółka czynią tę bestię mimo długości bardzo skrętną. W Niemczech znowu widziałem wielu biegaczy z zestawem joggerowym, a przede wszystkim rolkarzy...
TechniczneJestem bardzo zadowolony z systemu składania - do małego kombi potrafię obok niej upchać w bagażniku jeszcze sakwy lub plecaki i psa. Rozkłada się dziecinnie prosto - szczególnie nowsze modele z zatrzaskami zamiast bagnecików i śrub.
Na porządne, wielogodzinne ulewy polecam jednak dokupienie przeciwdeszczowego kondonika. Inaczej wskutek długiego działania wiatru i deszczu w trakcie jazdy może delikatnie przesiąkać do środka woda pomiędzy klapą a kaltką oraz przez szwy w cordurze (nawet w nowej przyczepce tak się zdarzało - ale po kilkugodzinnej jeździe).
Hamulec nożny to chyba jedyny poważny mankament cougarów. Zaciąganie go przy pełnej torbie to mordęga, a nie zawsze rower stoi na tyle stabilnie, by z niego rezygnować.
Jeśli już jesteśmy przy częściach - należy pamiętać o jednym mankamencie. Jest to mało prawdopodobne, ale jeśli zgubicie jakąś śrubę albo nakrętkę, nie będzie zawsze łatwo dokupić taką samą. To wyrób kanadyjski, a więc wszystko jest w systemie calowym (przynajmniej w mojej). Dodatkowo niektóre gwinty są nietypowe - zgubiłem niestety nakrętkę od kółek wózkowych (w starszych modelach były przykręcane do wingów - moja wina, nie przykręciłem jej wystarczająco mocno podczas jazdy po leśnych duktach) i była nie do odtworzenia nawet przez dobrego fachowca. W tej sytuacji pozostaje przejście w danym komplecie śruba-nakrętka na odpowiednik metryczny.
Coś dla majsterkowiczów.Dla użytkownika końcowego bardzo irytująca jest polityka marketingowa firmy, każąca za poszczególne sety cts dokupowane do wózka płacić wygórowane sumy.
Dotyczy to np. setu trekingowego czy narciarskiego. Po "oblataniu" oryginałów zacząłem się zastanawiać na zrobieniem ich samemu. Nie ma problemu ze zrobieniem dyszla i to za umiarkowaną cenę. Rura aluminiowa dł. ok. 3 metrów o odpowiedniej sprężystości to wydatek ok. 20 PLN, niezbędne śruby itp. to ok. 10 PLN (incl. wypas nakrętki z kołnierzami zapobiegającymi odkręcaniu się). Dogiąć rurę można u ślusarza czy kowala, albo w domowych warunkach, jeśli posiada się np. wystarczająco stabilne imadło (wiem, że w skisecie dyszle mają regulowaną długość, ale wersja beta domowych dała mi pogląd na to, jaką długość musżę mieć na stałe - ok. 150 cm przy 180 cm wzrostu do łażenia na nartach). Pozostaje kwestia pasa biodrowego - otóż ten oryginalny jest wygodny, ale w niczym nie różni się od pasów plecakowych. Ja podebrałem pas od starego plecaka wyprawowego VauDe (jest odłączany od reszty systemu nośnego) - kuśnierz zrobił po bokach dwa otwory na śruby zabezpieczone metalowymi oczkami i super pas gotowy. Mocowanie do wingów w oryginale jest za pomocą metalowych bolców zabezpieczanych sprężynowymi zawleczkami (u mnie takie są na wyposażeniu przyczepki, więc kłopot z głowy), ale w innym przypadku można spokojnie zastąpić je śrubami. Cena zestawu to w maksie jakieś 50 PLN (bez pasa biodrowego) zarówno do treku jak i narciarstwa. Warto się zastanowić, czy koniecznie trzeba zawsze płacić za ewidentnie przedrożone elementy.
Gorzej z płozami od skisetu - trudno jest dorobić zestaw osi, zwłaszcza zatrzask w gnieździe. Tutaj pomysłowością wykazali się bracia Czesi - po prostu wykorzystują koła, do których mocują płozy (przycięte narty biegowe). Zestaw jest w prawdzie przez to cięższy, ale niewiele i zachowuje do tego podwójną funkcjonalność
, jak zabraknie śniegu...
chariot vs CroozerDwie uwagi o których mało było mowy we wcześniejszych postach.
Nie spodobało mi się w croozerze usadowienie dziecka, które siedzi niemal na płasko - uważam, że pozycja ze zgiętymi nóżkami w kolanach, tak jak w chariocie jest znacznie wygodniejsza.
Za to nikt nie wspomina o dodatkowym secie do croozera - amortyzatorze. Widziałem go w czeskich górach i muszę przyznać, że również pracował znakomicie na turystycznych szlakach za rowerem. W przeciwieństwie do chariota nie jest to resor ale rodzaj chyba wachacza, gdzie absorberem jest okrągła guma w oplocie jaką można kupić w każdym markecie budowlanym do mocowania bagaży (tzw. "od expandera") przeplatana przez rodzaj hamulca (jak w starych zestawach absorberów na ferraty) i przez to dająca szeroki zakres modulacji. Być może jest to czeski patent, a nie samego producenta - w każdym raze jest to u naszych południowych sąsiadów popularne pośród górskich kolarzy (zupełnie inaczej wybiera nierówności niż chariot). Niestety set ten podraża znacznie koszt croozera.
z tego co widzę, Czesi mają jeszcze
inne zawieszenie do roozera.A tutaj o wszystkich zawiechach do croozera tej firmy.