Mam na imię Marek, mieszkam w Krakowie.
Odkąd pamiętam, a patrząc na zdjęcia jeszcze dłużej jeżdżę na rowerze. Najpierw był to czerwony tricykl z kiprem niemiłosiernie katowany wszędzie gdzie się dało. W pamięci pozostała mi jednak ciągle urywająca się kierownica, którą ciągle ktoś próbował pospawać.
Później był Pelikan - najpierw na spółkę z siostrą, później mój i tylko mój jak przesiadła się na Wigry 3. Na Pelikanie właśnie pierwszy raz zaliczyłem Dolinkę Będkowską.
Koło 4-5 klasy podstawówki przesiadłem się na Orkana. Niestety nie pałaliśmy do siebie wielką miłością - najpierw był dla mnie za duży i za ciężki, później traktowałem go jako rower ATB, co skutkowało ciągłym centrowaniem tylnego koła a w końcu zmianą geometrii ramy na dwuślad. Niemniej jednak na Orkanie wraz z kolegami z liceum zaliczyłem w kilka dni między innymi Wyżynę Krakowsko-Częstochowską i zakochałem się w rowerach do końca.
Gdzieś w kwietniu '96 nabyłem drogą kupna rower Trek 800 z ramą poniekąd stalową, poniekąd cro-mo. Wydawało mi się, że spędzimy z sobą czas do mojej emerytury, niestety w kwietniu 2013 pewien zagapiony kierowca pozbawił mnie złudzeń - nic nie jest wieczne. Widełki się wyprostowały, strzelił spaw łączący rurę sterową z dolną. Na szczęście miałem kask i plecak wypchany szmatami więc poza małymi rysami na twarzy i paroma siniakami skończyło się wyłącznie na stratach materialnych.
Na Treku przejechałem wszystko co się da (a może prawie wszystko) w promieniu 100 km od Krakowa. Moją ulubioną trasą jest Kraków-Częstochowa-Kraków zrobiona parę razy. Dla mnie to 260 km przyjemności.
Od roku jeżdżę Univegą. Rama w całości cro-mo, prawdopodobnie cieniowana bo rower jest zauważalnie lżejszy od Treka. Osprzęt od STX-RC w górę. Jednym słowem kilkunastoletnia perełka, która w momencie zakupu wyglądała, jakby miała przejechane 200 km.
Praktycznie od czterech lat codziennie dojeżdżam na rowerze do pracy. Na jakiekolwiek podróże z roku na rok miałem coraz mniej czasu.
Tyle o sprzęcie.
Cóż mogę o sobie powiedzieć? Mam żonę, dwie córki. Mam zamiar w tym roku ze starszą przejechać coś więcej niż ścieżki w Krakowie. Co będzie za rok, dwa - tego nie wiem. Wszystko zależy od tego jak mnie zmotywujecie