Olejmy lany poniedziałek

[Iwo]

Mój plan jest prosty: w niedzielę wielkanocną ruszam spod Krakowa - dokładniej ze Świątnik - w godzinach popołudniowych (czas wyjazdu jest całkowicie płynny). Celem jest dojechanie, zapewne już po nocy, pod jakąś górkę, wjazd/podejście/wepchanie na szczyt (akurat dzisiaj spadło trochę śniegu, więc pierwsza opcja raczej nie będzie aktualna), parę godzin przekiblowania, obejrzenie wschodu słońca, herbatka i jazda powrotna w poniedziałek. Na ten moment najbardziej do mnie przemawia Pilsko, ale może to w zasadzie być każdy inny szczyt w Beskidach, tudzież hopka na którymś pogórzu, jeśli ktoś tak woli.

Zapraszam

[Drzewo]

Weź kilka kompletów suchych ciuchów na zamianę

[Iwo]

Spoko, do tej pory z jazdy w lany poniedziałek wracałem suchy. Chyba, że chcesz gdzieś na mnie czyhać :p

[Drzewo]

Po prostu przypomniałem sobie, że kilka razy się na to naciąłem (i wracałem mokry). W miastach już chyba tradycja umarła... ale nieopatrznie wciąż można trafić na wioski gdzie się ludzie ganiają z wiadrami (swoją drogą to dobrze, że tradycja w narodzie nie umarła do reszty).
Tak czy inaczej: powodzenia.