Odpowiem po kolei na kilka poruszonych tutaj kwestii.
Nie ma sensu jakiekolwiek porównywanie testowanej przeze mnie kuchenki z palnikiem gazowym czy tradycyjnym ogniskiem. Nigdzie nie napisałem, że jest ona lepsza od gazu.
Oczywiste jest to, że takiej kuchenki nie odpalimy w namiocie, pod sklepem czy w górach skalistych gdzie nie ma w ogóle drzew, nikt przecież nie będzie jeździł z chrustem w sakwach :-) Kuchenka ma sens tam gdzie opał jest dostępny bez problemu - w lasach czy zalesionych górach, idealnie pod tym względem jest w Skandynawii gdzie dodatkowo ognisko można rozpalać w lesie legalnie (z zachowaniem oczywistych zasad bezpieczeństwa).
Tak samo jak tej kuchenki nie odpalisz w namiocie tak samo nie prześpisz zimowej nocy przy palniku gazowym a przy ognisku "syberyjskim" zrobisz to bez problemu.
Każdy z tych rodzajów "ognia" ma swoje wady i zalety, z których należy sobie zdawać sprawę i umiejętnie z nich korzystać w zależności od terenu i sytuacji.
Kuchenka swoje kosztuje niestety, płacimy za design i jakość wykonania, wysokiej jakości stal no i oczywiście producent też coś chce na tym zarobić bo nie działa charytatywnie. Podobną kuchenkę (ale nie tak kompaktową) można wykonać samemu za kilka-kilkanaście złotych z puszki po brzoskwiniach czy suszarki do sztućców z IKEI. Tak samo jak można wykonać palnik spirytusowy z puszki po pepsi. W ogóle można sobie poradzić bez jakiejkolwiek kuchenki wykonując "szwedzką pochodnię" z kawałka grubego (trzeba mieć piłę lub siekierę) lub kilku patyków grubości kciuka. Jak ktoś zainteresowany to chętnie podpowiem co i jak.
W temacie rozpalania w deszczu wystarczy odrobina doświadczenia żeby sobie z tym poradzić. Wystarczy poznać kilka gatunków drzew żeby znać ich właściwości - wiedzieć czego użyć jako rozpałki, które drewno pali się nawet mokre, które paląc się daje dużo ciepła albo pali się dłużej niż inne czy w końcu jak z mokrego drewna uzyskać dobry i suchy opał.
Kuchenka kopci praktycznie tylko w momencie rozpalania, kiedy zaczyna się palić gaz drzewny nie jest już tak źle. Nie każdy używa namiotu ale np. tarpa czy zwykłej plandeki budowlanej a w takim przypadku nawet w deszczu siedzi się w suchym i można spokojnie palić w kuchence albo standardowe ognisko. Kuchenka ma tę zaletę, że bardzo dobrze wypala całe drewno, zostaje niewiele niedopalonych elementów i popiołu a co za tym idzie łatwiej jest ukryć po niej ślad niż po dużym ognisku a w lasach czy górach nieeleganckim jest zostawianie po sobie śladów bytowania.
Co do zasmolonego naczynia to niestety tak jest kiedy gotuje się na ognisku/kuchence na drewno. Ja na garnek i kubek mam uszyte pokrowce, które tej sadzy nie przepuszczają na zewnątrz i nie ma problemu. Po powrocie do domu po prostu szoruje naczynia.
Wszystkie sprawy, o których piszę nie są tylko teorią, oprócz tego, że jestem sakwiarzem dreptam też bardzo dużo (razem z moimi psami) po polskich i skandynawskich górach czy lasach, śpię pod gwiazdami, sporadycznie używając namiotu, czy to latem czy zimą czy w ulewie.
Zresztą jak ktoś chętny to może sobie zweryfikować na moim blogu
www.kubaspiwkrzakach.pl ,są tam wpisy z kilku ostatnich lat.
Wszystko o czym piszę robię od wielu lat, nie jestem internetowym teoretykiem, kanapowym turystą. Interesuję się wszelkim sprzętem około turystycznym i bardzo dużo różnych patentów przetestowałem.
Jak są jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem.
A jak ktoś by chciał kuchenkę osobiście przetestować to zapraszam do mnie do Zabrza (koniecznie rowerem :-)) to możemy pojechać do lasu na kawę :-)