Nowa przygoda w tym samym temacie.
Idę do kasy Intercity w Przemyślu i nie chce mi Pani sprzedać biletu na rower na pociąg TLK. To proszę o sam bilet normalny. Też na początku nie chciała mi sprzedać bo "nie wolno wejść z rowerem". W końcu sprzedaje. W pociągu idę do konduktora i zgłaszam, że nie mam biletu na rower. Tłumaczę, że kobieta w kasie nie chciała sprzedać. On na to "ta stara i pryszczata ? Jeśli tak to nic dziwnego, bo jest głupia i złośliwa".
Konduktor sprzedał mi bilet, ale policzył za wystawienie przez konduktora i razem wyszło 19,10zł za rower.
W Dęblinie dosiadło się chyba ze 6 osób z rowerami i im sprzedano bilety na rower.
Przydałaby się jakaś jednolita wykładnia przepisów Intercity. Hej, hej, może to ktoś z Intercity czyta ten wątek i przedstawi oficjalną wykładnie tej wojującej z rowerzystami firmy ?