Problemy ze stabilnością miałem tylko z badziewiastymi bagażnikami z marketu za 20zł. Raz mi się rozkręcił uchwyt w czasie jazdy i jak przejeżdżałem przez tory tramwajowe, to rower zwalił się na bok. Skończyło się na małym wgnieceniu w dachu (pedał).
Potem miałem pożyczony taki za 60zł i już się wszystko dobrze trzymało.
Teraz korzystam z najtańszego modelu Thule i zapomniałem co to dziwne odgłosy z dachu w czasie jazdy. Strasznie mnie to denerwowało i bałem się, że to się rozsypie, że rowery spadną mi w czasie gwałtownego hamowania.
Myślałem nad tymi modelami, gdzie trzeba przednie koło zdejmować i zrezygnowałem z z powodu dodatkowej niewygody - rozpinanie hamulców, demontaż koła, jakiś pokrowiec jeszcze potrzebny, żeby samochodu błotem nie pobrudzić..Brudne ręce itd.
Ten sposób jest raczej wymagany w przypadku rowerów sportowych z cienkościennymi rurami - żeby ich nie zgnieść uchwytem, choć na pewno wtedy rowery nie wykonują najmniejszego skoku w bok :-)