Po tak zmasowanym ataku kamieniami, udaję się lizać rany do swego matecznika. Jest nim, jak wynikać musi z mego awataru, trumna. Jeszcze tylko dwa zdania ku łatosiowi. A więc liczymy stroje: 1) narodowy (w nim to dokonałem niecnego czynu rzutu oponą), 2) żółty "Once", 3) łaciata krówka, 4) Discovery krótki, 5) Discovery długi. A zatem pięć. Pomysł z miską jest OK. Zdradźże mi sposób podgrzewania wody. Czyżby w promieniach słonecznych?