Wycieczka rowerowa mocno improwizowana, głównym celem było dotarcie na Piknik Kolejowy w Racławicach Śl, a poza tym to plan trasy był naprędce organizowany w trakcie wycieczki.
Do Raciborza dotarłem z samego rana pierwszym pociągiem, jaki jechał tego dnia, a dalej udałem się do Pietrowic Wielkich celem sprawdzenia, jak się ma dawna linia kolejowa do Racławic przez Baborów i Głubczyce, i czy jeszcze coś nią jeździ, albo już została przekwalifikowana na ścieżkę rowerową.
Pietrowice- ruina nastawni dysponującej PWL. O ile mi wiadomo, to był jedyny posterunek na linii z przekaźnikowymi USRK.
Tor do Raciborza i Kietrza widać, że niedawno traktowany randapem, a wskaźniki odmalowane, czyli jednak PLK nie położyła całkiem kreski na tych szlakach, i do Kietrza planują jeździć.
A dalej nastąpiła krajoznawczo- turystyczna część wycieczki.
Maków- dłuższy postój połączony z podziwianiem lokalnych zabytków agrotechniki :-)
Spichlerz z XVIII w.
Budynek gospodarczy drewniano- gliniany, jak to określił mój lokalny, przypadkowo spotkany, nastoletni przewodnik.
Ruina młyna wodnego. Młyn był zasilany kanałem z rzeczki Psina, obecnie zaschniętym.
Mini-skansen przed remizą OSP.
Dalej, w ten upalny piękny dzień, udałem się drogami polnymi do Krowiarek.
W Krowiarkach zrujnowany (ale zabezpieczony przed dewastacją) pałac rodów Strachwitz, Gaschin i Donnersmarck z XVII w.
Wieżyczka z frontonu pałacu.
Pałac jest otoczony parkiem, w którym można odnaleźć mauzoleum- te już jest odrestaurowane.
Przy pałacu zarośnięty cmentarz.
A wokół pałacu budynki gospodarcze i dawna gorzelnia.
Związany z pałacem folwark znajduje się w pobliskim Amandowie. Mapa podaje, że budynki folwarku posiadają zabytkowy charakter, wg mnie obora jak obora, nic szczególnego, ale niechaj im będzie.
Przez przysiółek przebiega ulica znikąd donikąd, ale za to szeroka w iście amerykańskim stylu :-)
Po drodze pejzaże z widokiem na Jeseniki.
Pogoda tego dnia dopisała, w południe było 35C
A to już kolejny pałac w Szczytach, Hauenschildów z XIX w. Źródła internetowe podają, że tędy przebiegał szlak bursztynowy.
Dawna szkoła.
Następny pałac w Grudyni Wielkiej. Ten akurat ma się świetnie.
Pod pałacem spotkałem rodzinkę turystów- kolarzy z Rybnika, którzy dojechali samochodem do Polskiej Cerekwi, i okrążali okolicę. Chwilę porozmawialiśmy, okazało się, że wśród rowerowej braci z Górnego Śląska, nasz opolski region cieszy się dużym uznaniem i powodzeniem z racji przepięknych krajobrazów i małego ruchu samochodów.
Nieopodal znajduje się pałac w Jakubowicach, ale ten okazał się strzeżony niczym wyrzutnia rakiet balistycznych, jak zapytałem się przez domofon, czy mogę wejść i zrobić kilka fotek z zewnątrz, to jakaś niewiasta wyraziła oburzenie, że w ogóle śmiałem zadać takie pytanie. Tak więc musiałem się zadowolić fotką z odległości.
Milice- kościółek z drewnianą dzwonnicą.
Przez kilka kilometrów jechałem przez zachodnie rubieże "mojego" powiatu (mogłem wyskoczyć do domu na obiad
). Ta część naszego powiatu jest mocno pagórkowata, i stanowi duży kontrast dla zalesionej równiny wokół Kędzierzyna.
Ostatecznie, po przejechaniu 75 km dotarłem szczęśliwie do Racławic Śląskich, gdzie odbywał się Piknik Kolejowy. W Racławicach wspomniana na wstępie nieczynna linia z Raciborza łączy się z czynną Magistralą Podsudecką. Piknik obfitował w wiele atrakcji, był parowóz, drezyny...
nowoczesny tabor...
do którego można było wejść i usiąść na fotelu maszynisty...
a nawet miniaturowa replika parowozu i wagonów z Czech, na której można było okrakiem pojeździć :-) (tutaj akurat ekipa już się zwijała, Pani dokonuje czynności szlakowania parowozu :-) ).
Z Racławic, po wchłonięciu kilku browarków, zwinąłem się szynobusem do domu :-)