Witam wszystkich,
Złapałam cyklozę trochę przez przypadek. W Bieszczadach spotkałam kolegę, który z sakwami podróżuje jeszcze od czasów PRL-u. Jak zaczął opowiadać o tym, czym jest turystyka rowerowa zastrzygłam uszami, tak bardzo to, co mówił mi podpasowało. Dotychczas jeździłam z plecakiem, czasami samotnie, czasem z kimś.
Jak już doszłam do wniosku, że chcę spróbować rowerowo długo czytałam, szperałam po internetach, oszczędzałam pieniądze na części do roweru. W planie miałam samotny wyjazd na rok, 1,5, jednak postanowiłam wpierw sprawdzić, czy rower to jest TO i pojechałam tej zimy na dwa miesiące do Tajlandii. Efektem jest blog, 1500 przejechanych kilometrów, chęć dalszych wypraw...i znalezienia rowerowej drugiej połowy. A jak się nie znajdzie, to i tak w końcu na dłużej wyjadę.