"No stop signs, speed limit - Nobody's gonna slow me down
Like a wheel, gonna spin it - Nobody's gonna mess me round
Hey Satan, payin' my dues - Playing in a rocking band
Hey Momma, look at me - I'm on my way to the promised land" (AC/DC)
Sezon na mango i liczi w pelni wiec zycie musi byc cudowne :-)
Sluchajac rowerzystow, komus "z boku" musza wydawac sie ... nudni :-) Wczesniej lub pozniej wszyscy gadaja o ... jedzeniu ;-) Gdzie jest dobre, gdzie jest tanie i dobre, gdzie jest tanie, dobre i ... duzo :-)
Rowerzysci zawsze wydaja sie troche "nudni". Calymi dniemi kreca pedalami, pija litry plynow ("w domu nie pijamy Coli, ale teraz ! Byle zimne, duzo i z jakims smakiem"), jadaja gdzie i co sie da, wystawiaja sie na upiorne upaly, deszcze, geste spaliny, glupich kierowcow autobusow, dziwne spojzenia ( w tlumie tych radosnych ), odparzaja i obcieraja wlasne dupska, siwieja, chudna, dostaja skurczy ramion, uciekaja przed psami, robia kilometry podjazdow tylko po to by przez 3 minuty cieszyc sie ze zjazdu.
Gdy juz sa wymeczeni "wyzywaja" sie za to na sobie nawzajem :-). Potem sie godza i kochaja JESZCZE bardziej :-). Sa niestety i tace, ktorych to wyniszcza i wracaja do domu oddzielnie .... ale to na szczescie wyjatki :-) Sa tez tacy "cfaniacy" ktorzy roweruja samotnie i te faze przezywaja inaczej. Np. wyzywajac sie na kopaniem roweru lub pobliskich drzew, krzyczeniem na cale gardlo, desperackimi listami do przyjaciol lub ... godzinnymi "zalami" przy piwie i przypadkowych turystach :-)
No wiec "robia" to wszystko i ... jeszcze sie ciesza
, opowiadaja ze zycie jest dla nich laskawe, nawet CUDOWNE, ze sa SZCZESCIAZAMI
I ciagle gadaja o jedzeniu. I o czystych hotelikach ;-)