Ostatni dzień lipca. Wycieczkę sobie wymyśliłem taką, żeby przejechać jakąś długą trasę. Niech będzie 400 km.
Cele wycieczki:
- dać sobie w kość
- przejechać noc, bo dawno mi się nie zdarzyło. Sprawdzić jak działa oświetlenie roweru
- jakieś gminy z Mazowieckiego zdobyć
- przypomnieć sobie trasę BBTouru, bo na tym odcinku nawigacja nie jest prosta.
Wyruszyłem o godzinie 20.00. Jeszcze przez chwilę pełnia dnia, niedługo zmierzch, wieczór, noc. Wiatr albo w postaci zanikającej, albo lekki z południa, czyli w plecy. Temperatura około 21°C – warunki idealne do jazdy. Naładowany optymizmem i głodem długiej trasy przemieszczałem się szybko i sprawnie. Ożarów, Lipsko, Zwoleń, Kozienice – miasta mijały jak z bicza strzelił. W Kozienicach o godzinie 0.30, po około 111 km jazdy dał znać o sobie głód. Pochłaniam sporą porcję ryżu z dżemem morelowym. Sporo dżemu dałem, więc smaczne.
Jadę dalej – Magnuszew. Senność zaczyna dokuczać. Kupuję drinka energetycznego Verwa na stacji benzynowej. Trochę pomógł. Na następnej stacji, jeszcze w Magnuszewie kawa. Łączne działanie obydwu wynalazków dało niezły efekt. Jadę w miarę szybko, czas płynie powoli. Dojeżdżam do gminy Chynów – pierwszej z siedmiu w kolejce do zaliczenia.
Następna była gmina Prażmów. Niestety, jechałem bez GPS. Bardzo dużo czasu straciłem na nawigację, zatrzymywanie się i czytanie mapy. W jeździe po takich zadupiach GPS jest niezastąpiony.
Już w gminie Lesznowola zastał mnie świt, który dość szybko przeszedł w regularny dzień.
Przejechałem Konstancin-Jeziorną, Piaseczno, znów wylądowałem w gminie Lesznowola.
Fatalne drogi.
Wilku nasz forumowy, tyle pomyj kubłami całymi wylewałeś na drogi Lubelszczyzny, a u siebie pod bokiem masz takie paskudztwo i nic nie mówisz. Czy to lokalny patriotyzm w ten sposób się u Ciebie objawia?
Niedługo docieram do Tarczyna. To ostatnia z dzisiejszych gminnych zdobyczy. Przebieram się w krótkie ciuchy, bo choć jest dopiero godzina siódma, to już zaczyna się upał.
Do Grójca jadę dwupasmową „siódemką”. Szerokie asfaltowe pobocze stwarza całkiem dobre poczucie bezpieczeństwa. Za Grójcem piękny odcinek do Przybyszewa. Lekko z górki, niezła nawierzchnia, jazda wśród sadów owocowych. Jabłka jeszcze nie dojrzały, ale wiśnie były wyśmienite.
No i ten upał! Majątek wydałem i multum czasu straciłem pod sklepami kupując lody i zimne napoje. Jakoś przypadły mi do gustu mrożone herbatki Nestle, Lipton itp. Nie sądziłem, że dam radę wypić tego ponad litr za jednym zamachem.
Czas przejazdu brutto – równiutkie 20 godzin. Zgodnie z założeniami przedmeczowymi.
Mapka :
http://www.bikemap.net/pl/route/2711686-warka/Więcej statystyk na BS :
http://transatlantyk.bikestats.pl/1195725,Mazowsze.htmlZdjęć brak.