W drugim tygodniu lipca razem z trzema jeszcze kolegami wybraliśmy się na Mazury i tak powstała mini wyprawa
Mazuriada 2014Na miejsce dotarliśmy busem w nocy i z rana w środę ruszyliśmy w trasę.
Dzień pierwszy: 109kmPogoda wymarzona, słońce i bezchmurne niebo oraz temp. 30*C dały nam trochę w kość ale nikt nie narzekał.
Auto zostawiliśmy w
Zyzdrojowej Woli w gospodarstwie agroturystycznym (
Fundacji Zwierząt Eulalii - przy okazji polecam miejscówkę dla miłośników koni, rowerów, itp. Magiczne miejsce z rodzinną atmosferą pełne ludzi oferujących bezinteresowną pomoc.
Z Babięt przez lasy ruszyliśmy w stronę
Mrągowa, gdzie uzupełniliśmy płyny. Następnie polecieliśmy przez
Świętą Lipkę (Sanktuarium Maryjne) w stronę
Kętrzyna. Tam zjedliśmy obiad. Za miastem schłodziliśmy się w wodach Jeziora Mój. Późnym popołudniem zdążyliśmy jeszcze zwiedzić ruiny Kwatery Hitlera w
Wilczym Szańcu i udaliśmy się na nocleg do portu
Sztynort.
Dzień drugi: 70kmRuszyliśmy z rana z Sztynortu w kierunku Węgorzewa. Śniadanie zjedliśmy w plenerze nad brzegiem Jeziora Święcajty w Ogonkach. Stamtąd nowa ścieżka rowerowa, jakich mało na Mazurach, doprowadziła nas do Węgorzewa. Tam zwiedziliśmy port jadąc kolejną atrakcyjną ścieżka rowerową wzdłuż kanału żeglugowego do ujścia rzeki Węgorapy do jeziora Mamry. Po krótkiej przerwie przedarliśmy się na Półwysep Kal, gdzie na strzeżonej plaży wykąpaliśmy się i dodatkowo schłodziliśmy zimnym chmielowym napojem W okolicach południa ruszyliśmy dalej i zahaczyliśmy o punkt widokowy znajdujący się na wzgórzu przy Cmentarzu Wojennym Jaegerhoehe. Z Węgorzewa udaliśmy się na północ szukając skrótu Jerzykowa. Niestety początkowo malownicza szutrowa droga zamieniła się w zarośnięte pokrzywami i ostem pole a na koniec w torfowisko. Nie chcąc wracać kilku kilometrów postanowiliśmy przedrzeć się przez kilkumetrowe bagno. Efekt umoczeni po kolana, poparzeni i pokłuci ruszyliśmy dalej przez Przytuły wzdłuż Jeziora Wilkus i Jeziora Gołdopiwo do Kruklanek (ruiny mostu kolejowego z początku XXw.), gdzie zjedliśmy obiad. Na dokładkę spróbowaliśmy regionalnych kartaczy. Po drodze do Giżycka dogonił nas miejscowy pochłaniacz kilometrów rowerowych i zaproponował, że zaprowadzi nas na nocleg do sezonowego schroniska młodzieżowego usytuowanego nad samym Jeziorem Niegocin. Był to strzał w dziesiątkę.
Dzień trzeci: 78kmZ
Giżycka z opóźnieniem wyruszyliśmy zobaczyć
Piekną Górę, jednak zawiedliśmy się trochę jej walorami i skierowaliśmy się na południe wzdłuż
Jeziora Niegocin. Dalej przesmykiem pomiędzy J. Bocznym a J. Jagodnym na Miłki.
Niezwykle malownicza droga poprowadziła nas wzdłuż
Jeziora Buwełno aż do Okratowa nad
Jeziorem Śniardwy. Tam długo debatowaliśmy nad dalszą drogą, jednak w perspektywie pogarszającej się pogody skierowaliśmy się górą na Mikołjaki. Objechaliśmy jeszcze
Jezioro Tuchlin, gdzie dotarliśmy na fajny punkt widokowy. Kolejne jakieś 7-8 km droga prowadziła nas po „kocich łbach”. W
Mikołajkach w porcie zjedliśmy późny obiad. Nocleg znaleźliśmy u emerytowanej Pani pedagog, która zorganizowała dla nas grilla.
Dzień czwarty: 39kmW nocy nastąpiło załamanie pogody, które przyniosło deszcz. Z
Mikołajek wyruszyliśmy grubo po 14, bo nam się "doba hotelowa" kończyła. Mieliśmy jeszcze jechać do Ruciane-Nida ale w takich warunkach po leśnych duktach i piachach, żadna to przyjemność, więc skierowaliśmy przez lasy
Mazurskiego Parku Krajobrazowego w kierunku Zyzdrojowej Woli, gdzie mieliśmy zaparkowanego busa. Prawie 40 km w chłodzie i deszczu trochę nas na koniec wyprawy wybiło z rytmu.
Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do
Gospodarstwa Fundacja Zwierząt Eulalii (
http://www.eulalia.pl/), gdzie serdecznie nas powitano i poczęstowano owocami, ciastem i gorącą herbatą.
Polecamy zajrzeć w to miejsce, bo właścicielka fundacji to niesamowita kobieta. Jak o niej mówią - prawdziwa Amazonka.
Załoga czuła niedosyt ale rozum kazał wracać.
Krótkie podsumowanie:Team: 4 osobowy
Dystans: 296km
Prędkość średnia: 18.7km/h
Usterek: 0
Teren malowniczy, mocno pofałdowany. Stan dróg pozostawia wiele do życzenia. Sporo polnych szlaków przy jeziorach wyłożonych jest brukiem/kocimi łbami, co wpływa niekorzystnie na komfort kręcenia. Na Mazurach jest jeszcze niewiele dobrze przygotowanych ścieżek rowerowych.
I to już koniec naszej wyprawy!