Autor Wątek: Rzym, Wenecja i Paryż na rowerze :-)  (Przeczytany 782 razy)

Offline Mężczyzna chesteroni

  • Wiadomości: 673
  • Miasto: Toruń
  • Na forum od: 14.07.2012
Rzym, Wenecja i Paryż na rowerze :-)
« 16 Sie 2014, 22:32 »
Co robi dobry mąż podczas urlopu? Zabiera żonę na wakacje marzeń. Dla niektórych to marsz na biegun, inni wolą luksusy w Burj Khalifa, a ja postanowiłem Beacie zafundować eurotrip, czyli rowerowy wypad do Rzymu, Wenecji i Paryża :)
Tym razem nie popełniliśmy poprzedniego błędu i wyruszyliśmy rano, po przespanej (względnie, ale jednak) nocy.

Wmordewind

Wyruszyliśmy ponad 1.5 godziny później, niż planowałem, przez co musieliśmy nadłożyć drogi i zamiast nocą po DK15, pojechaliśmy o świcie przez las do Gniewkowa. Wszystko byłoby super, gdyby nie bardzo silny wiatr czołowy z południowego zachodu. Utrudniał nam życie i poza leśnym odcinkiem skutecznie spowalniał. W Gniewkowie odbijamy na Rojewo by pojechać do Inowrocławia. Można do Pakości dojechać nieco krócej, ale plan zakładał jazdę tego odcinka nocą, a wtedy lepiej wiejskich dróg unikać. Po drodze znaleźliśmy się w kłopocie w Kłopocie. To nie błąd - w miejscowości Kłopot musieliśmy się schować na przystanku PKS przed ulewnym deszczem. Droga do Pakości była bardzo ruchliwa, ale niedługa - wkrótce stanęliśmy pod pakoską Kalwarią. Wnętrze było całkiem stylowe :)


Dalsza droga stroniła już od ruchu drogowego - bocznymi trasami udaliśmy się w kierunku Rogowa. W okolicy setnego kilometra Beatkę dopadł kryzys. Fragment naszej rozmowy:

Cytuj
   B:Długo tak jeszcze będziemy jechać?
   Ja:Aż do Rzymu
   B:W dupie mam Rzym!

No tak, mi też ten wiatr dawał nieźle w kość. Jechaliśmy maksymalnie 17 km/h, a gdy trafił się króciutki odcinek z wiatrem, okazało się nagle, że przy tym samym wysiłku 24 km/h nie stanowiło problemu.

Roma

W końcu dojechaliśmy do Rzymu, kawałek za Rogowem. Malownicza droga między jeziorkami wywiodła nas tam, gdzie wszystkie drogi w końcu zaprowadzić muszą:


Wzgórze było tylko jedno, a za nim obraz nędzy i rozpaczy - upadek cywilizacji. Nie bez przesady to piszę - wioska nie dość, że mała, to jeszcze strasznie zrujnowana, widać rozpadające się zabudowania gospodarcze. Przykry widok.

Z Rzymu zawróciliśmy na północny wschód, czyli z wiatrem. Humory od razu wróciły, zwłaszcza, że w perspektywie mieliśmy nieodległy popas w Biskupinie. Najpierw jednak przejechaliśmy przez centrum Rogowa, gdzie można zaopatrzyć się nie przepłacając w odzież znanych, zachodnich projektantów mody:



Kawałek dalej w stronę Gąsawy jest pomnik upamiętniający śmierć Leszka Białego.


Śmierci dosyć ciekawej - otóż (za
wikipedią) miał w łaźni miejsce zamach na paru książąt. Leszkowi udało się nago zbiec i dosiąść konia. Uciekał trochę, ale pogoń go jednak dopadła i został przeszyty dzidą. Kawał historii miał miejsce w okolicy!

W końcu docieramy do Biskupina. Byłem już tu dawno temu rowerowo podczas (niezakończonej sukcesem z powodu braku dobrej, przedniej lampki) podróży z Poznania do Gdańska. Zwiedzam muzeum dość szybko, podziwiając rekonstrukcje osad Łużyczan.


Z bliska domy robią świetne wrażenie - tak to jest, gdy za archeologię muzealną biorą się fachowcy :)


Więcej zdjęć jest oczywiście w
galerii. Przy muzeum urządzamy sobie dłuższy, zapiekankowo-gofrowo-kawowy popas. Strasznie nas ten wiatr wymęczył, padamy na twarz i jesteśmy daleko w tyle za planem jazdy. Trudno się mówi, brak odpoczynku może położyć plan jeszcze szybciej więc chwilę odpoczywamy. W końcu ruszamy dalej.

Venice

Z Biskupina do Wenecji jest już tylko rzut beretem. Jedziemy krętą, wijącą się między jeziorami malowniczą szosą wzdłuż torów kolejki wąskotorowej. Na miejscu oczywiście pamiątkowe zdjęcie:


W Wenecji jest muzeum kolejki wąskotorowej o rozstawie 600mm, którego nie dane mi było wcześniej zwiedzić. Tym razem nadrabiam ten brak.

Muzeum jest świetne - można wszędzie wleźć, wszystkiego dotknąć. Zdjęć zrobiłem całą masę, do galerii wybrałem skromny milion z całego zbioru ;-), a tutaj może tylko pokażę "klimat":


Atrakcji nie brakuje - zaraz obok muzeum kolejki jest zamek, a właściwie jego pozostałości. Zamek był duży, po rozbudowie strzegł tych rejonów przed zakusami Krzyżaków. Niestety, po ich pokonaniu, zamek - jako drogi w utrzymaniu i niepotrzebny - rozebrano.

Ale i pozostałości robią wrażenie:


Obok zamku jest jeszcze wystawa machin oblężniczych, ale nie oglądałem ich dokładnie z braku czasu.

Nielicho czasu zmitrężyliśmy w tych okolicach, ale moim zdaniem było warto. W końcu to nie maraton, trzeba coś obejrzeć, coś zjeść, odsapnąć po wichrze. Beatka jednak jest delikatnie mówiąc "niezadowolona" z tempa - chciałaby rano być w domu, co od początku uważałem za niewykonalne. Postanawiamy dojechać do Tucholi i tam zobaczyć, co dalej. Póki co, trzymamy się planu.

Paris

Ten zaś zakładał jeszcze odwiedzenie Paryża. Po drodze przejeżdżamy przez Żnin (dobre zdanie na dyktando rz/ż) by dalej delektować się żniwnymi rzeźbami. Na zdjęciu pomnik typowego przedstawiciela francuskiej klasy robotniczej:


Znak to, że zaraz trafimy gdzie trzeba. Nucąc Marsyliankę wjeżdżamy do Paryża:


Z Paryża tniemy już na północ łapiąc beatkowe gminy.

Nightrower

Zachód słońca dopada nas już w Kcyni:


W Kcyni robimy mały postój, gadzio wygrzewając się na oddającym ciepełko betonie i zakładamy ekwipunek do nocnej jazdy. Temperatura dość szybko spadła do 13-14 stopni, zmierzch wkrótce zmienił się w noc... i bardzo dobrze, bo droga do Nakła nad Notecią wyglądała na dość ruchliwą podczas normalnych godzin jazdy. Do samego Nakła wpadamy od południa. Nocą wygląda lepiej, niż gdy niedawno przez nie przejeżdżałem, jest nawet ładny port na Noteci!

Wjazd jest z zakazem ruchu rowerowego, ale droga dla rowerów jest dobrze oświetlona, gładka i bez szkieł więc jedzie się nieźle. Niestety, mostek wahadłowy nad torami jest zamknięty całkowicie (być może już go nie ma, ciężko stwierdzić to nocą). Udaje mi się też popsuć czołową lampkę, która pozwala mi w nocy kontrolować prędkość więc z Nakła wyjeżdżamy nieznanym tempem, ale dość zmęczeni. Bocznymi drogami zaliczamy kolejne gminy by w Więcborku zatankować do pełna kawę na Orlenie. Czujemy kryzys i zgagę, do tego Beatka ma już serdecznie dość jazdy z uwagi na źle dopasowane spodenki. W Hiszpanii (tej prawdziwej :P) sprawdzały się świetnie, ale tam robiliśmy małe przebiegi. Tutaj, po ponad 200km obcierają. W Sępólnie Krajeńskim na kolejnym Orlenie tankujemy Coca-Colę i sprawdzamy pociągi z Tucholi - jest o 5:40. Mamy ok. 1.5h by zdążyć i nieznany teren. Będzie ciężko, ale nas to tylko motywuje do spięcia pośladów.

Sprawnie dokręcając jedziemy ok. 20-25 km/h, co w połączeniu z dokręcaniem na zjazdach sprawia, że na dworcu w Tucholi jesteśmy o 5:22. Idealnie, bo zanim sprawdzimy peron i upewnimy się, że dziś ten pociąg na pewno jeździ, już go zapowiadają. W Bydgoszczy niestety trzeba poczekać na przesiadkę, ale już nam jest wszystko jedno, te ostatnie kilometry solidnie nas wymęczyły.

W końcu lądujemy w domu i choć wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, to wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :-)

Gmin oczywiście nowych żadnych nie było, ale taka europejska wyprawa nie obyła się bez sporej ilości zdjęć, które można w komplecie obejrzeć w G A L E R I I

Mapa wyjazdu: http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=lsyufemlggbwiunj
« Ostatnia zmiana: 18 Sie 2014, 19:16 chesteroni »

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna chesteroni

  • Wiadomości: 673
  • Miasto: Toruń
  • Na forum od: 14.07.2012
Hehe, ja też kiedyś byłem obok Rzymu, dlatego tym razem wjechałem do "centrum" :)

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Beata i Chesteroni - gratulacje. Zobaczyłem nazwę wycieczki, to pomyślałem sobie : no tak, podjechali pociągiem do Rzymu (Italia), wyciągnęli rowery, pokręcili się po mieście, potem być może rowerami do Wenecji (Italia), potem pociąg do Paryża  (Francja) itd. itd... Już układałem sobie w myślach tekścik o tym jak to podróże rowerowe na psy schodzą. :)
A tu pełne zaskoczenie i radość, że to jednak nie tak, że nie miałem racji. Jeszcze raz gratuluję i do jakiegoś zobaczenia na zlocie lub w trasie. :)


Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajny wypad. A temat nieźle dopasowany. Gratulacje!

Offline Kobieta mmarzenie

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Rybnik
  • Na forum od: 19.08.2014
też chcę takiego męża! ;)

btw. też dałam się podpuścić z tym tematem, heh

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum