podbije temat, może ktoś pomoże..... ja niestety mam zerową wiedzę na temat Holandii, a ogólniki typu 'trzeba uważać na samochody' to pewnie już gdzieś wyczytałeś....
bary kawowe
hmm my przez Holandię jechaliśmy jakieś dwa dni. Najpierw z IJmuiden do Amsterdamu, a później do granicy niemieckiej, dlatego może nie czuje się kompetentna, żeby pisać jakieś rady Ale jedno co zapamiętałam - było tak płasko, że drogi nawet nie zakręcały! Z czasem , drugiego dnia, stało się to bardzo monotonne. W sumie całość tej trasy przejechaliśmy drogami rowerowymi, co mimo wszystko było dla nas dużym zaskoczeniem. Drogi były rzeczywiście bardzo dobrze przemyślane i przyjemne, do tego stopnia, że z nich skorzystaliśmy, a zwykle omijamy takie atrakcje W samym Amsterdamie rowerów więcej niż samochodów, ale jeżdżą tak szalenie, że na początku aż strach Dopiero po jakimś czasie załapaliśmy klimat i wiedzieliśmy już że przepisami nie należy się zbytnio przejmować Holendrzy są baaardzo wyluzowani
Dziękuje mula53, Jeśli chodzi o ten Amsterdam. My do miasta wjechaliśmy z łatwością, cały czas korzystając ze ścieżek rowerowych. Sa one tam bez przerwy, więc w sumie ciężko nawet na nie nie wjeżdżać Do tego bardzo wygodne, bo większość prowadzi nie chodnikami, ale stanowi dodatkowy pas jezdni. Bardzo dużo osób jeździ rowerami, i w związku z tym rowery mają wieksze prawa niż samochody. Rowerzeyści jak zauważyliśmy, często w ostatniej chwili przecinaja drogę samochodom, jeżdżą szybko, wyprzedzają się na 3ego, 4tego. Stąd po prostu nasze początkowe zagubienie, bo z rowerami całymi obładowanymi, nie czuliśmy się pewnie wciśnięci w rzekę rowerzystów, ale raczej jak niestabilne tarany, które wystarczy w sumie delikatnie pchnąć, żeby doszło do katastrofy Oczywiście piszę tu raczej o samym centrum miasta. Dlatego trzeba przywyknąć i być uważnym, również kiedy chce się gdzieś stanąć. Trzeba szybko zejść z tej ścieżki rowerowej, a chodniki często są wąskie i również dość zatłoczone w samym centrum, w 5 osób mieliśmy czasami problemy A jeśli chodzi o Holendrów i ich wyluzowanie.... Nie wiem, ja miałam takie właśnie odczucie po tych dwóch dniach.... Dzielnica Czerwonych Latarni, pisuary na ulicach , sposób w jaki poruszają się rowerami po mieście, jakieś siano porzucone na środku drogi, gdzieś na wsi, nikt się tym specjalnie nie przejął, a traktor który chciał je ominąć przejechał po prostu po wale przeciwpowodziowym przy okazji wisząc nad nami pod niepokojącym kątem Także może mylne, ale moje wyobrażenie Holandii już chyba takie pozostanie - luzaki
O psiakość ale dlaczego oni maja czerwone latarnie na ulicach? Czerwona latarnia - to jak ktoś jedzie na kocu peletonu?