„Droga jest celem”
To nie ja - to Dalajlama
Z upływem lat - dojrzewam - w tej dewizie wytłumaczenie na moje rowerowe wędrowanie,
I tylko nie jestem pewien, czy te moje przemieszczanie się w poszukiwaniu, odkrywaniu,
a także pokonywanie nie tylko słabości ale dróg i szukanie czasu dzielonego na drogę,
czy oby nie jest to jakieś wykręcenie idei do góry kołami, czy to nie herezja w odniesieniu do powyższego …
nie musze być jednak wyznawcą, żeby zauważyć
„wędrowanie celem jest człowieka,
kto to wie co go jeszcze tam czeka”
Witam Wszystkich Wspaniałych Wędrowców,
z którymi dane mi było przemierzać bajkowo -deszczowy weekend
ale jednak jakże pogodny bo przecież w sumie pięknymi i ciekawymi szlakami
nad Dunajcem i „Słonecznej Nidy” przemierzony na dwukołowych rumakach.
W tak zacnym i wytrawnym gronie a jednocześnie doborowym towarzystwie pasjonatów
jako debiutant chciałbym podziękować za wszystkie sympatyczne chwile i wyjechane
wspólnie wstęgi dróg, przekroczone granice gminnych różnic nawierzchni,
od(=ob)jechane ryneczki, otwarte zamki i zbudowane mosty więzi, które nich nas łączą
na kolejnym mam nadzieję bajowym wędrowaniu.
Któż by odważył się przepowiedzieć co czeka za kolejnym zakrętem
– oby zawsze kawał dobrej rowerowej drogi.
Osobiście do nikogo tam nic nie mam ale każdemu z osobna dziękuję, za
powitanie na dworcu PKP i przejażdżkę po nocnym Brzesku Esy-emu oraz jego czuwanie nad przebiegiem wyprawy, dowodzenie w sztabie,
czarujące uśmiechy Anety i jej uroki nieporównywalnie przewyższające te „wymalowane” po drodze,
doświadczenie i lekcje pragmatycznego doboru i pakowania ekwipunku oraz porcji żywnościowych (dla) Smoka,
trafne komentarze dozowane spod niezwykle wytwornych królewskich - nieprzemakalnych szat Paula,
prowokowanie do szybkości Tomka i podnoszenie ciśnienia, nawet gdy zeszło w kole oraz jego wnikliwy spojrzenie na pobocze zjazdu do Pińczowa,
oraz i przede wszystkim Jarrvix za zakwaterowanie, dźwiganie za mnie domu i zestawu garkuchni, przez co moje wyekwipowanie zmieściło się w niedorosłe jeszcze „sakwy”, ale przede wszystkim za namówienie mnie do tego wędrowania.
Przy okazji winien jestem przeprosiny za podnoszenie adrenaliny i ściganie się ze swoimi nawykami, zbyt sportowe zachowanie, za to że musiałem Wam wysyłać promyki z żółtego ortalionu i narzucałem się jako żółtodziób udając lidera peletonu, za zamówienie koguta, który powinien jednak trafić do garnka nad ogniskiem (siekiera to też powinien być niezbędnik sakwiarza- przydaje się do rąbania drwa i skracania czasu piania kogutów) no i nie odmówię sobie przyjemności: za ten drugi prom na Dunajcu zamówiony za pośrednictwem dostawcy pieczywa.
(Proszę w dowolnie wybranych miejscach wstawić:
itp.)