Za Przemyślanami znów skręcam w boczną drogę – na Brzeżany. Ukraińskie, boczne drogi nie rozpieszczają. Chwilami cieszymy się przyzwoitym asfaltem, by za kilkaset metrów trafić w dziurawe bezdroże. Czasem budzi się w człowieku strach, że droga może zniknąć na dobre... Ale przeważnie pojawia się znowu i pozwala przemierzać kolejne kilometry.
Pod Szajbiwką stromo pod górę. Za wsią skręcam w prawo w polną drogę. Noc wśród traw rozległego pastwiska. Księżyc w pełni.
Kolego myszkin: szybko dawajcie tego więcej!
znaki w środku to kaligraficzny symbol Zen (zdaje się po chińsku?)