Myślę iż odnalazłbyś się w NINIWIE. I Ty i oni wstają o 5 rano i tłuką kilometry dla samych kilometrów. Po przeczytaniu tekstu dochodzę do wniosku iż Twoje wjazdy do 4 stolic miały jeden wspólny cel - jak najszybciej przez nie przejechać. Pod względem krajoznawczo-podróżniczym dla mnie totalnie bez sensu taki wyjazd.
Dla mnie celem podstawowym jest droga
Do tłumów ludzi w centrach miast można się przyzwyczaić.
/.../ Dla mnie celem podstawowym jest droga, niby nudna i monotonna a jednak to w trakcie drogi dokonuje się w człowieku pewna powolna przemiana. Długa droga zawsze zmienia człowieka. Dodatkową atrakcją jest za to nocleg na dziko, poszukiwanie miejsca na nocleg, kontakt z naturą. /.../
Skoro lubujesz się w samotności to zaczynam rozumieć. Pijanych osób w schroniskach też nie znoszę ale zawsze wybiera się coś za coś. Ale przejeżdżając kilka razy rowerem przez Pragę czy Wiedeń zawsze ciągnie mnie np. w okolice mostu Karola na wspaniały widok Hradczan. Do tłumów ludzi w centrach miast można się przyzwyczaić. Ja w odróżnieniu od Ciebie w podróżowaniu rowerem jestem pasjonatem zwiedzania miast ( szczególnie stolic )stąd też taki a nie inny odbiór Twojej relacji z wyjazdu.
(Z małym zastrzeżeniem) właściwe pełne zrozumienie.Zdrower.
Nie odnalazłbym się w NINIWIE z prostej przyczyny, jestem typem samotnika, stronię od ludzi. Przeraża mnie wizja wspólnego podróżowania, przebywania w grupie.
A jakim zastrzeżeniem?
Bacz, byś się nie udusił/zakisł w sobie.