Hej !
Niesamowicie opisujesz swoje przeżycia!
Z początku nie skojarzyłam, ale znów weszłam na Twojego bloga.
Już któryś raz jestem na nim, i po raz któryś raz się wzruszyłam.
Najbardziej urzekł mnie fragment:
Przede mną otwiera się chyba najcudowniejsza przestrzeń, jaką dane mi było doświadczać. Wielkie łąki i zielone góry ciągną się po horyzont. W dole doliny z rzekami. Gdzieniegdzie (pewnie kilometry stąd) porozrzucane domki z czerwonymi dachami. Rzucam rower i stoję oszołomiona.Chłonę tę wielką przestrzeń jak ptak w gotowości do lotu. Cykady głośno grają, słońce powoli zaczyna gasnąć. A ja stoję, potem siedzę.. W końcu leżę z Esterą na drodze i wspólnie oglądamy zachód słońca...
To moje miejsce na ziemi. I kiedyś tu powrócę. Będę tu Wiatrem.
Pochłonęłam całą relację z dreszczami na plecach. Nie z dreszczami strachu
ale fascynacji
(czasami mi się zdarza).
http://wronabez.blogspot.com/2014/06/powazne-plany.html - czy sen się spełnił(czy go spełniłaś) w 100%?
Co mnie jeszcze urzekło, to pan na łódce - mając austriacką emeryturę(czy ceny w Serbii podobne do polskich?), wybrał życie skromne (a przynajmniej w sezonie ciepłym). Ogromny szacunek. Bardzo szanuję takich ludzi, którzy mogliby żyć inaczej, ale dokonali wyboru.
A w ogóle to gratuluję rodzinki, jest świetna
I te pytania młodej!
A synowie to już nie dzieci, to nieźli kawalerowie!
Pozdrawiam!