Autor Wątek: Bieszczady i Beskid Niski  (Przeczytany 1202 razy)

Offline Mężczyzna zarazek

  • Wiadomości: 144
  • Miasto: Okolice Wwy
  • Na forum od: 09.03.2007
    • http://zarazek.bikestats.pl
Bieszczady i Beskid Niski
« 23 Wrz 2014, 11:30 »
Roku pańskiego 2014-go postanowiłem spełnić jedno ze swoich rowerowych marzeń i pojeździć w miarę możliwości na lekko i terenowo po Bieszczadach i Beskidzie Niskim. O dziwo udało się, choć tradycyjnie wiele przeszkód już zaczynało się czaić wokół sprawy (kłopoty z urlopem w pracy, choroba dziecka, załamanie pogody, start przedszkola). ;) Obawiałem się też o swoje możliwości, bo z górskimi podjazdami zbyt wiele do czynienia nie miewam. Ale i tu niespodzianka - jeździło się bardzo dobrze (może to dodatkowe siły wynikające z entuzjazmu?), a pierwszego dnia wykręciłem nawet (drugą w tym roku) stówę! W zasadzie tylko jedna przełęcz zsadziła mnie z roweru, mianowicie niejaki Żebrak na końcówce. :)

Jechałem pełne 5 dni i zrobiłem około 420 km. Finisz miał być w Krynicy, ale ze względu na brak pociągów powrotnych stamtąd w niedzielę, skończyłem ostatecznie w Grybowie. Niemniej te okolice okazały się równie atrakcyjne! Niestety dodatkowe 2 dni (prócz tych 5-ciu) musiałem zmarnować na dojazd do Przemyśla i powrót z Grybowa (przez noc nic nie jeździ, zresztą tam w ogóle mało co jeździ). Także wyczeprałem współczynnik "tolerancji rodzinnej" już chyba na cały przyszły rok. ;)

Było super! Ale co się nawalczyłem w glinie i błocie oraz co się naskrobałem z tego syfu roweru (lub namyłem w potokach), to tylko ja wiem. :) Odnosiłem wrażenie, że w całych Bieszczadach i Beskidzie trwa jedna wielka akcja ściągania ściętych drzew zamokniętymi szlakami. ;) Sprzęt oberwał jak należy: koło tylne mocno scentrowane z obręczą do wymiany, pancerze hamulcowe i przerzutkowe pozapychane glinnym pyłem, amortyzator do serwisu. :) Drogi zryte w półmetrowe koleiny, na długich odcinkach totalnie rozglinione i rozbłocone. Żeby to chociaż było porządne mazowieckie błoto ;), ale pchanie roweru po jego bieszczadzkiej, rozglinionej wersji (zwłaszcza z hamulcami V-brake) to istna katorga. Wielkie buły glinianej paciai zbierają się przy hamulcach, amortyzatorze, przerzutkach i łańcuchu. Po pierwszych “batach” :) przez jakiś czas wycofywałem się z takich szlaków, ale potem uznałem, że jednak warto się pomęczyć, by dotrzeć na grań lub na szczyt z fajnym widoczkiem, zwłaszcza gdy alternatywą był asfaltowy objazd. :) Rozpinałem więc metodycznie hamulce i taplałem się w swoich filigranowych butach SPD, marząc o porządnych górskich buciorach (które jednakowoż zostawiłem w domu). :)

W nagrodę otrzymywałem bezludne połoninki, widoki ze wzgórz i zboczy, single po granicznych szczytach albo szuterki w bieszczadzkich lasach, czy opuszczonych dolinach Beskidu Niskiego. Były przydrożne krzyże, cerkwiska, wysiedlowe wsie, rozmowy z ciekawymi ludźmi, z przesiedleńcami z dawnych polskich kresów, a nawet z Łemkami (Komańcza). Była ogromna locha z małymi wystraszona moją obecnością, były lisy, czarne wiewóry, mnóstwo dorodnych jeleni, żmije, salamandry, czaple - i tylko niedźwiedzia zbrakło. Na drogach i szlakach pustki - godzinami nie widziało się ludzi... :)

W Bieszczadach często przemieszczałem się stokówkami, czyli szutrówkami wzdłuż zboczy, budowanymi przez leśników dla ułatwienia zwożenia drewna. Taka szutrówka, potrafi się czasem zamienić w leśny asfalt. Niekiedy posiłkowałem się szlakiem pieszym lub też drogami dużej pętli bieszczadzkiej. W Beskidzie Niskim podjeżdżałem długimi, pustymi dolinami (ze śladami dawnych wsi) pod polsko-słowacką granicę i na samą grań wpychałem rower - oczywiście po glinie. Potem porośniętymi prastarą buczynką kopami przemieszczałem się do kolejnych dolin, gdzie następowały zajebiste zjazdy. :)

Odelżyłem bagaż maksymalnie, jak mogłem. Z rzeczy biwakowych woziłem tylko śpiwór, nocując na agoturystykach (przydaje się, gdy gospodarz marudzi, że nie opłaca mu się wynajmować na 1 noc).

Pogoda z dnia na dzień była coraz lepsza. Niestety Bieszczady przejechałem we mgle i w deszczu i na pewno ominęło mnie sporo fajnych widoków.

No i był to bodaj pierwszy przygraniczny wypad bez pogawędki ze Strażą Graniczną. :)

Mapa całej trasy.

Galeria zdjęć.
(polecam w trybie pokazu slajdów lub pełnego ekranu).
« Ostatnia zmiana: 4 Gru 2014, 12:26 zarazek »

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4820
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 23 Wrz 2014, 12:53 »
bardzo fajne klimaty, lubię takie. Gratulacje!

Offline Mężczyzna Gallicjanin

  • Wiadomości: 351
  • Miasto: Tarnów
  • Na forum od: 10.01.2012
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 23 Wrz 2014, 21:22 »
Bradzo ładna traska; jestem pełen podziwu....Gratuluje !

Offline Mężczyzna laxigen

  • Wiadomości: 866
  • Miasto: Bielsko-Biała
  • Na forum od: 23.04.2012
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 23 Wrz 2014, 21:55 »
Właśnie stamtąd wróciłem. Beskid Niski bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Kilka miejsc poznaję, z tym że ja nie jestem taki twardy jak ty i głównie asfaltem i niekiedy szutrami się poruszałem ;) Ale jak kiedyś tam jeszcze się pojawię, na pewno postawię na opcję bardziej off-roadową, bo mnóstwo ciekawych rzeczy kryje się gdzieś w lasach, między polami itp.

Wyjazd świetny, zdjęcia bardzo dobre, relacja też fajna. Podziwiam.

Dudeck

  • Gość
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 28 Wrz 2014, 15:04 »
Dlaczego musiałeś przeprowadzać rower przez każdy bród przed Duszatynem? Na zdjęciach poziom wody nie wydaje się podwyższony, nie dało rady przez żaden przejechać?

Offline WyznaczTrase

  • Wiadomości: 2
  • Miasto:
  • Na forum od: 08.10.2014
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 8 Paź 2014, 13:50 »
Super przygoda. Z tego co opisujesz, rzeczywiście musiało być bardzo emocjonująco. Bieszczady to piękne góry

Offline Mężczyzna zarazek

  • Wiadomości: 144
  • Miasto: Okolice Wwy
  • Na forum od: 09.03.2007
    • http://zarazek.bikestats.pl
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 14 Paź 2014, 09:08 »
@EASYRIDER77, Galicjanin, WyznaczTrase - dzięki za komentarz i gratulacje. :)

@Dudeck - mam uraz psychiczny do brodów po płytach betonowych. Mój pierwszy radosny wjazd w taki bród w ub. roku w pod Przemyślem zakończył się nieciekawą betonową glebą pośrodku potoku. Te płyty po których płynie woda są oślizgłe, nawet przeprowadzając rower pieszo można się wywalić.  :)

@laxigen - zdecydowanie warto pomęczyć się czasem w terenie. Niekiedy jakiś krótki terenowy łącznik pozwala na szybkie przedostanie się do sąsiedniej doliny (i nie trzeba wracać tą którą się podjechało). Poza tym tak jak mówisz - poza ubitymi duktami można znaleźć wiele ciekawych miejsc. :)

Offline Mężczyzna krzychu

  • Wiadomości: 271
  • Miasto: Rzeszów/Rymanów
  • Na forum od: 04.07.2011
Odp: Bieszczady i Beskid Niski
« 14 Paź 2014, 13:10 »
Te płyty po których płynie woda są oślizgłe, nawet przeprowadzając rower pieszo można się wywalić.  :)

Racja. W lecie jechałem przez Duszatyn i z powrotem, "zawijało" mi tylnym kołem. Na powrocie szedłem na bosaka prowadząc rower i wtedy przekonałem się, że jest bardzo ślisko.

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum