forumowicze ze stowarzyszenia Crotos (plus ich zaprzyjaźnieni z podobnyc grup) odbyli kilkumiesięczną wyprawę z Aten do Pekinu, żarli się non stop po drodze, jechali grupkami, komuś ukradli rower, wracali na raty, no i rzeczy wiózł im samochód ale da się i tak.
Kupimy łuki i będziemy polować
Tylko obawiam się że na forum to jest za dużo indywidualistów, żeby się pisać na taką wieloosobową wyprawę. Jak pogodzić Mikiego cisnącego 200km z ludźmi jeżdżącymi po 70km dziennie? Jak pogodzić tych co chcą w góry z tymi co tego nie lubią? Ta wyprawa do Pekinu była odgórnie zorganizowana, z trasą, samochodem, za każdy dzień trzeba było niemało płacić, wątpię czy wielu ludzi, którzy zasmakowali samodzielnie organizowanych wypraw dałoby się w coś takiego wkręcić. Zresztą jak ludzi jest za dużo - to prędzej czy później skończy się to jak w przypadku tamtego wyjazdu ciągłymi kłótniami i pretensjami.
Tylko obawiam się że na forum to jest za dużo indywidualistów, żeby się pisać na taką wieloosobową wyprawę. Jak pogodzić Mikiego cisnącego 200km z ludźmi jeżdżącymi po 70km dziennie? Jak pogodzić tych co chcą w góry z tymi co tego nie lubią?
Dla mnie troszkę za późno, za niecałe dwa tygodnie ruszam na miesiąc w Alpy, na parumiesięczną wędrówkę się niestety nie piszę - bo mam jak większość ludzi pracę na etacie, zarabiam przeciętnie i nie stać mnie i pewnie 99% innych polskich sakwiarzy na niepracowanie kilku miesięcy i rzucenie wszystkiego. Taka proza życia niestety, Polska to nie jest i szybko nie będzie Zachód czy USA, gdzie wielu ludzi może sobie pozwolić na zrobienie kilkuletnich nawet wakacji