Autor Wątek: Włochy bike trip 2014 - relacja  (Przeczytany 6627 razy)

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Włochy bike trip 2014 - relacja
« 24 Paź 2014, 12:13 »
Pitigliano - the little Jerusalem.

Jeszcze przed podróżą, w Polsce Norbert pokazał mi wybrane zdjęcia miejsc, w których będziemy. Było wśród nich też Pitigliano, miasteczko leżące na południu Toskanii.

Noo... ładne to Pitigliano...

Szczerze, nawet nie miałem za bardzo czasu na przetrawienie tego. Był to czas przygotowań, ale takich intensywnych przygotowań. Od chwili podjęcia ostatecznej decyzji o wyjeździe do samego wyjazdu mieliśmy tydzień, także można sobie wyobrazić co się działo :)
Później, już we Włoszech, Norbert po raz kolejny wspominał i zachwalał że: - najlepsze jeszcze przed nami.

Mam już swoje lata, z nie jednego pieca chleb jadłem, nie jedno widziałem i tak naprawdę trudno mnie czymś zachwycić. Także i tym razem pomimo "reklamy" podchodziłem do sprawy na chłodno.

No dobrze...zobaczmy to cudo...



 Lecieliśmy od strony Manciano drogą regionalną nr 74. Cały czas niekończące się podjazdy i zakręty, trochę monotonia, już nie mogłem się doczekać. Nagle za kolejnym zakrętem  niespodzianka - Pitigliano w całej okazałości. Wszyscy trzej stanęliśmy jak na komendę, nikt nie marudził, że znów kolejny nieplanowany postój. Grzechem byłoby się nie zatrzymać w zorganizowanej do tego celu zatoczce. Stare miasto usytuowane jest na tufowej skale, wysokiej na 313 m n.p.m. i prezentuje się wspaniale. Przyklejone do skały domki sprawiają wrażenie jakby były wyrzeźbione, albo ulepione z tejże skały i kolorystycznie idealnie ze sobą współgrają.

Panorama obfotografowana, filmik nakręcony - jedziemy na podbój miasta, tzn. najpierw musimy się tam wspiąć krętą i stromą serpentyną. Zatrzymujemy się na niewielkim placyku przed katedrą św. Piotra i Pawła.  Ktoś gdzieś powiedział, że takie starówki zwiedza się w godzinę i rzeczywiście, w przypadku Pitigliano jest to do wykonania. Pytanie tylko, czy warto się tak spieszyć ? Moim zdaniem nie. Przez stare miasto prowadzą trzy główne (nieco szersze) drogi połączone ze sobą gęstą siecią mniejszych uliczek. To właśnie po nich warto się pokręcić, zagubić w labiryncie podwórek i zaułków, a przy tym mieć świadomość, że w zasadzie od średniowiecza niewiele się tu zmieniło...

W odróżnieniu od innych toskańskich perełek, tu miłym zaskoczeniem była dosłownie garstka turystów. Mogliśmy swobodnie spacerować po pustych uliczkach, a nawet jeździć rowerami - co zresztą uczyniliśmy.

W kwestii fotografowania jestem na ogół powściągliwy. Stawiam raczej na jakość,  nie na ilość. W Pitigliano popłynąłem jak woda w Wiśle, pstrykałem bez opamiętania na prawo i lewo. Tutejsze zaułki można by fotografować bez końca, wymyślając za każdym razem inne kadry. Światłocienie zmieniające się z każdą kolejną godziną to prawdziwy raj dla amatorów fotografii.


 Panorama Pitigliano, nad miastem góruje dzwonnica katedry św. Piotra i Pawła, dawniej pełniąca rolę wieży obserwacyjnej.


Wjazd do miasta, lekko nie ma, trzeba się wdrapać na 313 m n.p.m. W tle widoczne dwa wielkie łuki i trzynaście mniejszych. To akwedukt Gianfrancesco Orsiniego pochodzący  z 1545 roku.


Widok na współczesną część miasta.


Katedra św. Piotra i Pawła.


   Pitigliano z okazji naszego przyjazdu nie zostało specjalnie wyludnione, żebyśmy mogli swobodnie spacerować i robić zdjęcia. Tu jest tak naprawdę.



Tu nie da się zaparkować samochodu tak po prostu, pod domem.


Jedna z głównych uliczek i mające oko na wszystko, ciekawskie mieszkanki miasta.




Schody w górę, schody w dół, a dookoła wiekowe mury.


Przez wieki mieszkali tu w zgodzie żydzi i chrześcijanie stąd potoczna nazwa "Małe Jeruzalem"


Na każdym kroku romantyczne podwórka i mnóstwo zieleni. Swoją drogą drodzy panowie, jak nie wiecie gdzie zabrać dziewczynę na randkę to...- już wiecie :)


W Pitigliano nawet gołębie się w sobie zakochują...


...a później przychodzą na świat młode...


Czasem trafiliśmy na jakiegoś zbłąkanego turystę.


Kolejna mieszkanka całkiem przypadkowo przyłapana na codziennych obowiązkach. 



Stojący na rozdrożu kościół Santa Maria San Rocco.


Mieć taki widok z balkonu - bezcenne.

 Przygoda z Pitigliano w tle powoli dobiega końca. Wrzuciłem centa do jednej z fontann, zdecydowanie chcę tu jeszcze kiedyś wrócić, najlepiej na dłużej i najlepiej z rodziną.
Na koniec, można powiedzieć na deser, zapraszam na rowerowy spacer krętymi uliczkami starówki. Poczujcie wraz ze mną ten klimat, miłego oglądania :)



Więcej na http://rowerem-za-grosze.blogspot.com/


Offline Mężczyzna mula53

  • Wiadomości: 190
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 29.01.2009
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 28 Paź 2014, 22:37 »
Dzień Dobry bzyko;
postanowiłem odezwać się, gdyż zastanowił mnie brak jakiejkolwiek reakcji na Twoją relację oraz dlatego, że sam na tegoroczną wakacyjną wędrówkę wybrałem Italię czyli Włochy. Zaciekawiły minie Twoje obserwacje.
Może się mylę, ale na forum bywalców różnych "dalekichstanów", zwykła podróż po Italii wydaje się na tyle banalna, że nie warta komentarza. Tutaj.
Mnie podobają się Twoje zdjęcia. Skupienie na detalach: nawarstwiających się przez lata, łatanych byle czym murach domów, śpiących na schodach kotkach... widać, że miałeś za cel nie tylko walenie kilometrów w pionie i pozimie.
Kolejnych dobrych pomysłów na podróże życzy mula53.

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 07:20 »
Dzięki @mula53 za miłe słowa. Zdjęcia robię intuicyjnie, idę i patrzę, co mi się spodoba to pstrykam, ale lubię przemyśleć kadr. Np: śpiący kot mi się spodobał - no i jest. Jakby kota nie było, być może poszedłbym dalej - ot co  ;) Czasem robię zdjęcie pod konkretny opis, który już mam w głowie.

Co do odzewu to ja tam nie wiem. Być może Pitigliano faktycznie jest już tak oklepane, że nikt nie reaguje, a może po prostu jestem tu nowy. Bóg raczy wiedzieć...

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 08:54 »
Dzień Dobry bzyko;
postanowiłem odezwać się, gdyż zastanowił mnie brak jakiejkolwiek reakcji na Twoją relację /.../

Czyliż: zmotywowała Cię zwłaszcza posucha (jakichkolwiek natychmiastowych) reakcji zwłaszcza trzecich, w tym Twej własnej, stąd Twa własna?

Może się mylę, ale  /.../

W moim przypadku, np., się pomyliłeś; pewnie w wielu innych.

Co do odzewu to ja tam nie wiem. Być może Pitigliano faktycznie jest już tak oklepane, że nikt nie reaguje, a może po prostu jestem tu nowy. Bóg raczy wiedzieć...

Rzeźnia: krew, pot, błoto, nabrzmiałe żyły, obolałe ręce, plecy, mróz o poranku, dalekie horyzonty, świetliste gwiazdy w środowisku mniej zurba-/zindustrializowanym dla wielu (w tym dla mnie) wydaje się być bardziej gorącym tematem - reakcje często są natychmiastowe. Fotki są śliczne (zwłaszcza pani w okienku, kotki), jednak: pozostaje to zgrabną wycieczką po cudnym miasteczku - zlokalizowanym czy to w kraju, czy też za granicą (wolną od info kontekstu podróży).

Dla przykładu: dla mnie 'czystą formę' z przechyłem pielęgnuje Iwo (jeździ po śmietnikach historii w Sojuzie, wybiera się w 'beznadziejne' trasy w 'beznadziejną' pogodę do miejsc, w których psa byś ze smyczy nie spuścił ('opowieść o deseczce') - właściwie 'nie ma nic': dużo więcej dla mnie nie można.

Jeśli zaś chodzi o koncept: Wilk w drodze do Jerozolimy.

City tripy pielęgnuję z żoną. Bardzo je (i ją) lubię, wgapuje się w przeróżne detale podobnie Tobie.


Zapodałeś filmik. Projekcja w moim przypadku kończy się na 'zablokowana wtyczka'. Próby uaktualnienia przeze mnie na nic się zdały. Wezwana pomoc - pono - idzie. Myślałem Ci podziękować po zapoznaniu się z pełnym materiałem - tak, gwoli wyjaśnienia, dlaczego jeszcze nie ja.

Pozdrawiam.


tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 09:13 »
może cisza wynika z tego, że czekamy na więcej? ;-)

Mamy tutaj ładne zdjęcia ładnego miasta, ale gdzie jest ta podróż po Włoszech? :) Być może te zdjęcia kotków i gołębi są udane, ciekawe, ale ja się na fotografii nie znam, więc nie znalazłszy w nich nic ciekawego po prostu je przewinąłem. Ot koty. Koty jak koty. Gołębie jak gołębie. Uliczki urokliwe, panorama świetna, ale gdzie jest rower i podróż? Same zdjęcia miasta i zabytków mogę sobie wyszukać na googlach. Na pewno są ważnym elementem fotorelacji, ale opowiedz nam swoją historię, co przeżyłeś po drodze, co widziałeś, co ciekawego się wydarzyło. Pokaż nam swoją podróż a wtedy i zachwyt nad Pitigliano będzie większy  :)

edycja: o teraz odnalazłem link do bloga, który niepotrzebnie umieściłeś tak na dole. Dorzucę sobie do zakładek, w wolnych chwilach poprzeglądam, tego mi brakowało :)
« Ostatnia zmiana: 29 Paź 2014, 09:50 olo »
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Mężczyzna Pustelnik

  • Wiadomości: 1507
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 13.03.2010
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 09:32 »
Widziałem film, bardzo fajny, nawet z żoną rozmawialiśmy, że musimy się tam wybrać, ale że nic więcej mi do głowy nie przyszło, to nic nie pisałem  ;)
Ach, każdy rowerzysta zwykł, o grację dbać i styl. I aby linię mieć i szyk, przemierza setki gmin.
Rozkoszny życia jego tryb i piękny szprychy błysk. A kiedy wita długi zjazd, rozjaśnia mu się pysk.


Offline Ma_rysia

  • eko groszek
  • Wiadomości: 1078
  • Miasto: Golina
  • Na forum od: 05.04.2009
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 11:15 »
Ja czekam na więcej zdjęć z tej wycieczki   :) 

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 15:13 »
Dzięki za odzew wszystkim  ;) Pitigliano wrzuciłem bo to konkretne miejsce, konkretna perełka, a nie jakieś tam mało ciekawe pierdoły  ;D. Pomyślałem sobie, że na takim forum, gdzie ludzie podróżują i opisują kraje, o których ja mogę sobie tylko pomarzyć - nie mogę "dać" byle czego... tak myślałem. Fajnie, że Was zainteresowało i jeszcze fajniej, że czekacie na więcej...

Mówicie... - macie  :D

 Włochy - początek

  Mój samochód to stary grat, ale mimo wszystko nie chciałem go zostawiać na pastwę losu gdzieś na ulicy. Potrzebny był ktoś, u kogo można by żelastwo zostawić na tydzień. Nieoczekiwanie od księdza Mirosława, radomskiego filipina z mojej parafii, dostaliśmy namiar na jego włoskich braci z miejscowości Prato koło Florencji. To było dla nas zielone światło.
Oprócz możliwości zaparkowania samego auta, otrzymaliśmy również zapewnienie, że o pierwszy i ostatni nocleg nie musimy się martwić.  Zgodnie z ustaleniami na miejscu zameldowaliśmy się w poniedziałek późnym wieczorem.  Po krótkiej, kulawej konwersacji (bariera językowa), poczęstowani lokalnymi przysmakami poszliśmy spać.


Następnego dnia, wypoczęci ruszyliśmy w drogę, przygoda się rozpoczęła. Pierwszym problemem okazało się w ogóle wyjechanie z miasta. Prato leży pomiędzy Florencją, a Pistoią, ale wszystkie trzy aglomeracje dość ściśle ze sobą sąsiadują. Coś jak u nas na Śląsku. Włosi mają to do siebie, że na każdym skrzyżowaniu (czytaj rondzie) ustawiają oprócz konkretnego drogowskazu dziesiątki lokalnych informacji: hotel taki, a taki - tam, plac jakiś tam - w drugą stronę itd, itp. Znalezienie właściwego kierunku bywa trudne. Na dodatek wszystko to jest domyślnie tak ustawione, aby jak najszybciej wypchnąć nas na autostradę. Przydałby się Hołowczyc ze swoimi formułkami - za 100 metrów skręć w prawo...
Ostatecznie oczywiście wyjechać się udało, ale w połączeniu z bardzo późnym startem tego dnia zanotowaliśmy sporą stratę. Pierwszego dnia mieliśmy być już w Pizie, a wylądowaliśmy w Viareggio nad Morzem Liguryjskim i to późną nocą. Najważniejsze, że pogoda dopisuje.


Panorama Prato nocą.


Nie pytajcie co to było - nie wiem, ale było bardzo smaczne :)


A to coś, to rodzaj zapiekanki na cieście francuskim, chyba ze szpinakiem. Palce lizać.



Na deser przepyszne ciasto. Takiej wspaniałej kolacji dawno nie jadłem. My w podzięce za poczęstunek i rzecz jasna za wywołany całym zajściem kłopot, daliśmy włoskim księżom dwie duże torby cukierków z Polski.


Miejsce naszego "spoczynku".


Plebania przy kościele Santa Cristina.  Nasza włoska meta, a właściwie start i meta.


Samochód "spoczął" w ogrodzie oliwnym. Pozostało jeszcze tylko wypakować rowery i komu w drogę...


Nareszcie w trasie, trochę się z tym pakowaniem zeszło bo ruszyliśmy dopiero około 11.


Lucca. W tle Basilica di San Frediano. Od prawej kolejno: Norbert, Łukasz i ja.


Lucca - Katedra San Martino.


Ciąg dalszy nastąpi...


Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 17:14 »
Mam do Włoch spory sentyment, rok temu przejechaliśmy z mężem i córką z Treviso, przez Wenecję i wzdłuż Adratyku do Ankony, a potem dalej do Asyżu i Rzymu. Przepiękny kraj. Taką perełką, jak Twoje miasteczko z pierwszego postu, było dla nas przypadkowo odwiedzone Montecchio. Przyznam szczerze, że dziwacznie zakombinowałeś z tym wstawieniem tylko jednego miejsca. Miałeś dużo szczęścia, że Mula Cię odkopał i zwrócił naszą uwagę na Twoją podróż. Tak jak pisze Olo, fajnie byłoby widzieć jaka naprawdę ta Wasza podróż była, gdzie spaliście, ile kilometrów dziennie przejechaliście, jaka tam pogoda, a jak np pranie i suszenie ubrań. Ot, takie niby pierdoły, ale to najbardziej tutaj lubimy :) Wstęp zachecajacy, pisz i wklejaj dalej.
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 17:51 »
Ech... gdyby tak moja żona bardziej rowerki lubiła... to byłoby piękne... A tak, tylko tygodniem raz na rok trza się zadowolić.

Na moim śmiesznym blogu już sporo wpisów i mam pomysł na kolejne. Tu też będę wrzucał w odstępach powiedzmy dwu-trzydniowych. Będzie o pogodzie, o spaniu, o samochodach i takie tam... moje spostrzeżenia. Pozwól jednak, że tak do końca o wszystkim nie będę jednak pisał (choć być może to by było najciekawsze). Niektóre rzeczy przemilczę - przez wzgląd na to, że są na tym forum obecne osoby, którym mogłoby się to nie spodobać...

Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 17:56 »
Nie namawiam, broń Boże, do ekshibicjonizmu  :lol: Pamietam, jak zanim wyjechaliśmy w naszą pierwszą podróż, czytaliśmy dużo praktycznych wskazówek na temat tego co zabrać, gdzie ograniczyć wagę bagażu itp. Trafiliśmy miedzy innymi na liste rzeczy chłopaka, który nie omieszkał poinformować czytelników swojego bloga, że bierze na wszelki wypadek 3 prezerwatywy. Jak dla mnie to niekoniecznie musiał sie akurat tym szczegółem dzielić.

Ech... gdyby tak moja żona bardziej rowerki lubiła... to byłoby piękne... A tak, tylko tygodniem raz na rok trza się zadowolić.
Dlatego ja swojemu mężowi ciągle powtarzam, jakim jest szczęściarzem  :icon_twisted:
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 18:25 »

Niezły wyszynk w przestronnym, stylowym wnętrzu, w pakiecie wolne od opłat miejsce parkingowe - zacząłem odczuwać nieodparte powołanie.  :D

(Tutaj nie utyskujemy na żony - mogą czytać. :o)

(hindi ma słuszność - mula53 Cię odkopał.)


PeeS:
/.../ a może po prostu jestem tu nowy. /.../

Bycie nowym jest przymiotem: nowa dostawa = świeży towar! :D

tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Waldemar

  • Wiadomości: 1898
  • Miasto: Reszel
  • Na forum od: 20.01.2010
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 29 Paź 2014, 22:05 »

Plebania przy kościele Santa Cristina.  Nasza włoska meta, a właściwie start i meta.

Gdzie tej plebanii do naszych... :)
   Nie ocze­kuj wzlotów, lecz tre­nuj upadki !

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 2 Lis 2014, 00:06 »
 Słoneczna (?) Italia

Pierwszego dnia podróży wylądowaliśmy na plaży w Viareggio. Niby fajnie, piasek, szum fal, ciepło, słowem romantycznie, o ile romantycznym można nazwać nocleg trzech chłopa :) Może by  było nawet i miło, gdyby  ten sam fajny piasek nie dostawał się wszędzie gdzie popadnie. O namiocie, którego rozbić na sypkim i miękkim podłożu nie mogłem - nie wspomnę.
No dobra.... nikt nie mówił, że będą luksusy, ale kiedy po plaży zaczęli się kręcić jacyś ludzie, wiedziałem już, że tę noc "prześpię" jak przysłowiowy zając pod miedzą. Rowery oczywiście spięliśmy ze sobą linką, ale i tak wizja utraty np: sprzętu foto czy kamery działała na mnie lepiej niż najmocniejsza kawa. O twardym, zdrowym śnie nie było mowy.

Na plaży rosły kępy czegoś zielonego, wyglądem przypominającego ogromną trawę. Na jednej z takich kęp się położyłem. Noc upłynęła w miarę spokojnie, nie licząc drobnego deszczu kilka razy w nocy. Około 4 nad ranem nad zachodnim horyzontem zaczęło się błyskać, wtedy też już nie spałem w ogóle.


Viareggio - droga do plaży...


...i sama plaża. Posępne niebo nie zwiastowało niczego dobrego.

Około 6 rano burza ostatecznie wygoniła nas z plaży. Na szczęście tuż obok były restauracje, zamknięte o tej porze, ale zadaszony taras jednej z nich dał nam wystarczające schronienie. Mieliśmy cichą nadzieję, że burza przejdzie i pogoda się poprawi. Przecież jesteśmy w słonecznej Italii - nie może być inaczej no nie ?


Restauracyjny taras - siedzimy i czekamy na zbawienie.

Zbawienie nie nadeszło, a deszcz jak padał tak dalej pada. Odjazd opóźniliśmy maksymalnie jak się dało w nadziei na poprawę pogody, ale w końcu trzeba podjąć męską decyzję - JEDZIEMY - kierunek Piza.


Limit pecha tego dnia jeszcze nie został wyczerpany. Kilka kilometrów przed Pizą łapię gumę w tylnym kole. Dobrze, że chociaż ten niewielki tunelik się trafił, przynajmniej nie leje się na głowę.


Jeden z najsłynniejszych widoków i symbol Włoch - Katedra Santa Maria Assunta i odchylona od pionu o około 5 metrów krzywa wieża w Pizie.


Te gustowne worki na moich butach to ultranowoczesny, reklamówkowy system suchych stóp:) Czasem wywoływał dziwne spojrzenia, ale dla mnie najważniejsze było, że mam sucho i przyjemnie.

Tego dnia nie przejechaliśmy zbyt wielu kilometrów. Pokonany dystans to zaledwie 39 kilometrów, jeszcze gorzej niż poprzedniego dnia. To o wiele za mało by myśleć na poważnie o przejechaniu całej zaplanowanej przez Norberta trasy. W akcie desperacji i aby nadrobić stracony dystans, decydujemy się podjechać włoską koleją z Pizy do Grosetto (150 km. - 15 euro). Jeszcze nie wszystko stracone.

Ciąg dalszy nastąpi...

Offline Mężczyzna bzyko

  • Wiadomości: 37
  • Miasto: Radom
  • Na forum od: 05.07.2014
    • rowerem za grosze
Odp: Włochy bike trip 2014 - relacja
« 5 Lis 2014, 11:28 »
Toskańska prowincja.

 Po wczorajszym rowerowo-kolejowym odcinku, dziś pełni zapału (bo na niebie nareszcie pojawił się właściwy, błękitny kolor) ruszamy z kopyta. Przed nami to co lubię najbardziej, czyli wioski, wioseczki, małe miasteczka, piękne pejzaże i rozległe pola. Ani śladu wielkich, śmierdzących, zatłoczonych, molochów. Jeszcze gdyby zamiast asfaltu (wątpliwej jakości zresztą) był pięknie "grający" pod kołami drobnoziarnisty szuter - byłoby idealnie. Dziś też po raz pierwszy od wyjazdu z Prato zasmakujemy gór, może niezbyt wysokich, ale jednak gór.

Z Grosetto jedziemy na wschód w kierunku jeziora Bolsena. Zapowiadane góry już są. Jazda wygląda tak, że ze dwie czy trzy godziny wspinamy się na szczyt ze średnią prędkością 10-12 km/h, a później 5-10 minut szybkiego zjazdu i i znów pod górę....i tak w kółko. Odcinków płaskich nie ma. W takim terenie w ciągu dnia jesteśmy w stanie przejechać około 70-90 kilometrów. Włoskie miasteczka ulokowane są często na szczytach gór. Taka lokalizacja nie jest przypadkowa, chodzi o to, aby w spiekocie włoskiego lata zapewnić lepszy przepływ powietrza, a tym samym choć o kilka stopni Celsjusza obniżyć temperaturę. Podobnie jest z samotnie stojącymi domami. Górują na wzgórzach  nad okolicą niczym strażnice tak, że czasem szukając miejsca na dziki nocleg ciężko znaleźć coś ustronnego.


Gdzieś w drodze.


Scansano - typowe toskańskie miasteczko jakich mnóstwo po drodze.


Z daleka nic specjalnego i w zasadzie w centrum też, ale jakiś taki fajny klimat tam panował, że po prostu musieliśmy się zatrzymać. Z lewej strony widoczny kranik z wodą, więc była też okazja do napełnienia bidonów i ochlapania się co nieco.



Mój osiołek na ulicach Scansano. Gdy go kupowałem dziewięć lat temu, w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że dowiezie mnie w takie miejsca.


Wszędzie ciągną się hektary winnic, tu jeszcze z gronami na krzakach. Tam, gdzie winnic nie ma, są dla odmiany hektary gajów oliwnych.


Mówiłem już, że Włosi uwielbiają stawiać dziesiątki tablic na rozjazdach ? Tak więc bardzo uwielbiają. Tu akurat nie jest rekordowo dużo. Pomiędzy gąszczem lokalnych informacji widnieje  trochę zasłonięty jakimś zielskiem niebieski znak z napisem: SCANSANO  22. Prawda, że łatwo go przegapić ?


W 1263 roku pielgrzymujący do Rzymu ksiądz Piotr z Pragi zatrzymał się w Bolsenie. W czasie odprawiania mszy hostia w jego rękach zaczęła krwawić. Natychmiast pokazał to przebywającemu w Orvieto papieżowi Urbanowi IV, który ogłosił, iż miał miejsce cud eucharystyczny. Wpłynęło to na ogłoszenie rok później święta Bożego Ciała.
Na zdjęciu bazylika Santa Cristina w Bolsenie, miejsce cudu.



Skromne wnętrze bazyliki. 


Panorama Bolseny i widok na jezioro o tej samej nazwie.


Czyżby sycylijska mafia tu była.


Cyprysy - znak szczególny Toskanii.


Ciąg dalszy nastąpi...

Tagi: włochy 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum