Cena wyprawy

[Symfonian]

ale takim obiadem za 10-12zł z restauracji sie nie najesz, trzeba wydać te minimum 16-20zł, dlatego uważam że lepiej gotować samemu/kupować żarcie w marketach, Mając do wyboru obiad w restauracji a nocleg z prysznicem wybrałbym to drugie

[Robert]

a zakładając że śpię na dziko i sam się żywię? żarcie z baru jest 2-3x droższe, przy dłuższej wyprawie mamy więcej pieniędzy w kieszeni i możemy jechać jeszcze dalej O noclegach na kwaterach nawet nie wspominam, sam na nie wydałem na 2 wyprawach 5 zł

[MaciekPaciek91]

Przeciętny obiad w restauracji w małej mieścinie kosztuje 10-12 pln. Czy to dużo? Nie sądzę. W tej samej cenie są noclegi na kempingu o hotelach i pensjonatach nie wspominając. Tak więc czyż nie lepiej jest spać na dziko i jadać porządnie niż wydawac pieniądze na zorganizowane noclegi i jadać byle co?

Ja przepraszam, ale gdzie to takie restauracje są? A gdzie takie hotele? Jak byś dał namiar to powiem mojej Mamie, że to się nie opłaca gotować dla rodziny i utrzymywać mieszkanie

[toosh]

MaciekPaciek91, w Ułan Bator.

[robertrobert1]

...

[Remigiusz]

[martwawiewiórka]

Jesli chodzi o Ułan Bator, tam zjadłam akurat paskudnie drogi i paskudny w smaku obiad:P Następnego dnia rozejrzałysmy się uważniej i znalazłyśmy coś jakby stołówkę, kompletnie nie nastawioną turystycznie (sami tubylcy, wystrój komunistyczny, cerata, menu  po mongolsku:D). Stuknęłysmy palcem w wyraz w menu który wyglądał jakos znajomo i dostałyśmy pycha naleśniki z baraniną...za jakieś grosze.
Można znaleźć tanie i często smaczne jedzenie, jak komuś na tym zalezy. Mi akurat, zwykle zalezy. Na Ukrainie takie gotowe jedzenie jest bardzo tanie, przynajmniej w zeszłym roku w Karpatach Ukrainskich było - jedliśmy z Jackiem obiad codziennie, zawsze bez problemu znajdowaliśmy jakieś miejsce żeby najeść się za takie ceny jak pisze Robert. Owszem, regionalne potrawy będą drogie w wypasionej restauracji dla klientów-turystów w centrum, ale już w barze dla tubylców czy w przydrożnej knajpce ceny będa normalne. W o wiele droższej Rumunii też znajdowaliśmy tanie miejsca i jedliśmy regionalne mamałygi, ciorby i placki po cygańsku..
Nie chce mi się dyskutować o przewadze takiej czy takiej opcji, to już jak kto woli moim zdaniem i jakie ma priorytety...Dla mnie jedzenie razem z tubylcami w jakimś ich zwykłym barze, nie pod bogatego turystę, to też część przygody.
Ale szczerze przyznam, że jak byłam studentką, to by mi do głowy nie przyszło, żeby szukać miejsc, żeby zjeść gotową paszę - wtedy większą frajdę mi sprawiało szykowanie wspólnego jedzenia na ognisku...

[Szeli]

Pierwsza zasada wyboru lokalu na wyjazdach - szukać lokali gdzie gromadzą się miejscowi, a nie turyści. Prawie zawsze zje się tanio i smacznie.  

[holden1000]

W 2007 roku w wyprawie nad Adriatyk miałem (razem z dziewczyną) 900 zł na 28 dni z tego miało jeszcze starczyć na powrotne bilety PKP ( czyli -120 zł). Noclegi mieliśmy głownie na gospodarza, obiady made in Biedronak zakupione jeszcze w kraju (wydatek 150 zł) wystarczyły na 21 dni. Praktycznie cała kasa szła na zachciewajki typu słodycze (głównie nasze słodkie śniadania) fajki, pivo, browar, Karlowacko, Ożujskie, Arany Aszok, Kozioł (ciemny) i piwo.  

[blindbob]

mnie wychodzi minimum 50 pln/dzień, czy to w Polsce czy poza granicami

[van]

Na ostatniej wyprawie przez między innymi Włochy i Austrię wyszło mi 20 zł na dzień. W ciągu 27 dni wydałem 540 zł

[toosh]

van, więcej szczegółów?

[Waxmund]

tzn co Ci ma napisać ?
20zł starcza tak naprawdę na codzienne żarcie....
jak się śpi na dziko/na gospodarza, i się nie chodzi po restauracjach, to tyle starczy  

http://www.podrozerowerowe.info/viewtopic.php?t=947&highlight=kosztuje+dzie%F1

[toosh]

tzn co Ci ma napisać ?
20zł starcza tak naprawdę na codzienne żarcie....
jak się śpi na dziko/na gospodarza, i się nie chodzi po restauracjach, to tyle starczy  

http://www.podrozerowerowe.info/viewtopic.php?t=947&highlight=kosztuje+dzie%F1

Gdzie robiłeś zakupy, co jadłeś, przykładowe ceny, zabrałeś coś z domu?

[Waxmund]

jadąc przez zachodnią europę (m.in. też włochy, austrię, francję) wydałem z grubsza tyle samo co Van....

z polski nie wzięliśmy prawie nic poza kartuszem z gazem.... jedliśmy makarony z jakimiś sosami/jakąś mielonką.... ale że nam się tego po prostu nie chciało robić.... to zwykle były kanapki z choco (:mrgreen:), jakieś konserwy (rybki), pasztet/parówki, pomidory... ogólnie normalne kanapki, takie jak i w Polsce jem
i na bieżąco kupowaliśmy jogurty/mleko.... wody nie kupowaliśmy (z zasady wszędzie pije z kranu), ale nawet jakbyśmy kupowali, to w lidlach itp można kupić po 50gr za 1,5 litra więc nie jest to jakiś znaczący koszt...