Przewożenie roweru pociągiem

[Antracyt]

Faktycznie da się to zrobić. Trzeba tylko zrobić dopłatę, bo mam zniżkę 33% HDK - COVID.

[Góral nizinny]

Takie bilety to się kupuje 10 minut po północy miesiąc wcześniej.

Nie 10, a 30 

Wiem, wiem kupiłem tuż po uruchomieniu sprzedaży. Ruszam do Świnoujścia 12 czerwca z Warszawy w samo południe.

Jeśli ktoś jest zainteresowany to mogę odstąpić bilet z rowerem na trasie Łódź - Brodnica 10 czerwca, bo kupiłem kilka nie wiedząc dokładnie kiedy pojadę.

Powinieneś wykupić wszystkie bilety rowerowe na dany dzień. Problem z dojazdem pociągami by zniknął.

[Antracyt]

Takie bilety to się kupuje 10 minut po północy miesiąc wcześniej.

Nie 10, a 30 

Wiem, wiem kupiłem tuż po uruchomieniu sprzedaży. Ruszam do Świnoujścia 12 czerwca z Warszawy w samo południe.

Jeśli ktoś jest zainteresowany to mogę odstąpić bilet z rowerem na trasie Łódź - Brodnica 10 czerwca, bo kupiłem kilka nie wiedząc dokładnie kiedy pojadę.

Powinieneś wykupić wszystkie bilety rowerowe na dany dzień. Problem z dojazdem pociągami by zniknął.

Muszę to przetestować na jakimś pociągu.

[zly-sze]

Powiem tak - CICHO BYĆ!!! 

[Król Julian]

Powinieneś wykupić wszystkie bilety rowerowe na dany dzień.

Nowy fach. Konik biletowy

[zly-sze]

A z Podróżnika wracam tak:



Bo rower boli tak za koło wisieć...

[Antracyt]

W weekend miałem okazję przejechać się trzy razy pociągiem z rowerem. Przejazd pociągiem z bydgoskiej PESY jest ok, ale jak pisze przedmówca wieszanie za koło troszkę boli. Jeszcze trudniej zdjąć taki rower. Trafił mi się też jeden kurs w wagonie z z przedziałami. Wycieczka jak powrót do przeszłości. Dodatkowa atrakcją był typ zabarykadowane w moim przedziale. Rozłożony na całym siedzeniu, a w przedziale napalone, że "można siekierę wieszać". Rowerowy multitool bez problemu poradził sobie z zamkiem, a mina typa bezcenna jak zapytałem jakie ma uprawnienia do jazdy w tym przedziale i palenia papierosów. Szybko ewakuował się w odległe miejsce.
Wychodzi na to, że pociąg mimo iż nie ma rezerwacji miejsc ma specjalnie zarezerwowany przedział dla osób z rowerami na końcu składu i ja takie miejsce miałem przydzielone.

[rowezabki]

Mam upatrzony pociąg IC z miejscami na rowery ale te są niestety wyprzedane. Co zrobić?

1. Wejść z rowerem i próbować kupić u konduktora?
2. Wejść z rowerem i się do niego nie przyznawać?

Ktoś testował powyższe warianty? Oczywiście wolałbym (1) ale nie wiem czy w tym kraju nie narażę się na mandat i wysiadkę

I tego się boję mając zaplanowane podróże na lipiec i sierpień z rowerami (swój, żony, córki) - że ktoś nie kupi biletu w systemie rezerwacji tylko wepchnie się do pociągu bez biletu a mnie na mojej stacji konduktor nie wpuści bo nie będzie dla na miejsca na wieszakach

Nie masz miejsca - nie jedziesz.

[Antracyt]

Wracając w zeszłą środę z Helu była teka sytuacja, że weszli do pociągu tylko ci z biletami na rower. Kasa i kierownik pociągu nie sprzedawali już biletów mimo, że były jeszcze wolne wieszaki.

Za to w innym pociągu ekipa z rowerami, ale bez biletów na ich przewóz weszła do pociągu i dokupiła bilety. Wszystko zależy od obsługi pociągu.

Radze kupić bilety na przewóz rowerów wcześniej i nie liczyć, że się uda.

[rowezabki]

@antracyt - a co będzie jeśli bilety na rower kupiłem miesiąc wcześniej ale konduktor na wcześniejszej stacji sprzeda takie same bilety innym "na ostatnią chwilę"? Wpuszczą mnie czy zostanę na peronie?

[zly-sze]

W intercity ostatnio kilka razy jechałem i te kilka razy było za dużo rowerów, walały się po wagonie i nikogo nie wywalali, a konduktorzy uśmiechnięci i życzliwi.

[rowezabki]

U mnie to będą trzy rowery (dwa gravel'e i jeden dziecięcy 26 cali - na wszystkie bilety) + przyczepka rowerowa dla syna (opłacona jako dodatkowy bagaż).

[Bubu]

W intercity ostatnio kilka razy jechałem i te kilka razy było za dużo rowerów, walały się po wagonie i nikogo nie wywalali, a konduktorzy uśmiechnięci i życzliwi.

Sęk w tym, że to zależy od obsługi. Nieraz jest tak, że idą na rękę (za to wbrew systemowi). A nieraz trzymają się tego systemu, jak pijany płotu (oczywiście nie mam na myśli tu IC Premium - pendolino - bo to oddzielny rozdział). Mnie z bratem kiedyś taki jeden chciał wysadzić na następnej stacji, bo nie ma miejsca na rower i basta. Skończyło się ostatecznie na małym demontażu (koła) i kupnie biletu na nadbagaż, ale było z tym sporo nerwów.

Pod tym względem zazwyczaj lepiej jest w pociągach nie-IC (Regio i inne lokalne, odliczając specyficzny odcinek Gdynia-Hel, rzecz jasna ), gdzie, jak już się wsiądzie, to raczej nie zdarzyło się, żeby wywalili, co najwyżej czasami trochę pomarudzą, że nie ma wygodnego przejścia.

[zly-sze]

Wcale to pendolindo nie jest takie święte jak się wydaje. Kiedyś sam konduktor się mnie zapytał, czy się zgadzam na trzeci rower (nie wiem po co mnie pytał, ale jacyś ludzie go na stacji prosili, żeby zabrał) i też pojechali. W IC też notuję ostatnio absolutne szaleństwa rowerowe, nie tylko w tych odnowionych wagonach, ale i w Dartach czy Flirtach. Ostatnio chyba jedna z ciekawszych sytuacji, bo zakonnica z wycieczką coś nakombinowała z biletami i się w Darcie miejsca skończyły. W każdym razie dobrze ściemniali jak na świątobliwych   

Od kilkudziesięciu lat czekam na ten dzień kiedy mnie konduktor wywali z pociągu i jakoś doczekać się nie mogę. (ale też nie pcham się na siłę na Hel bez biletu). W zeszłym roku chyba byłem najbliżej w EIC Berlin-Warszawa, ale proszalna mina i tekst "niech mnie Pani nie wyrzuca" ostatecznie zadziałał. A propo Helu jeszcze, to o ile dobrze pamiętam, to na ostatnie MPP też było więcej rowerów niż biletów, a konduktor sprawdzał, czy te nadprogramowe rowery mają zdjęte koła, ale ludzie w końcu pojechali. Trzeba być miłym, uśmiechać się, zażartować i się pojedzie.

[jgkmarcin]

Te konduktorskie życzliwości czasami zależą o tego, czy na danej trasie obsługa się zmienia. Jeśli się zmienia, to trudniej przekonać kierownika, bo nie wie jak jego zmiennik podejdzie do tematu.