Niedawno nie mogłem przejechać z Łodzi do ZG tylko dlatego, że nie mogłem przewieźć 2 rowerów.
Nie mogłem złożyć jednego w bagaż - fzycznie nie dałbym rady.
Dla mnie ten przepis to jakaś paranoja. Skoro można wpuścić do pociągu wielu rowerzystów każdy po rowerze to co za różnica ile 1 pasażer ich posiada? Jest miejsce, można - wszystko jedno
Do tego teraz wprowadzają przepisy, które zaostrzają przewóz roweru. Rezerwacja. No dobra - boją się tłoków i chcą mieć możliwość odmówienia. Tylko, że w praktyce i tak jak ściągniesz jedno koło to niewiele to zmieni i pojedziesz.
Po co mi taki pociąg, którym nie mogę spokojnie jeździć.
Do tego jeszcze jak są kolejki a chcesz kupić bilet u konduktora to już 2 razy pod rząd robili problemy i trzeba im udowadniać, że faktycznie na prawdę na pewno były - jakby jakąś łachę robili.
Przede mną jedna Pani kupiła z dopłatą - ja nie darowałem temu konduktorowi.
Kasują dodatkowo za to, że była długa kolejka i jeszcze się wykłucają. Złapał by chłop za telefon i zapytał zamiast udowadniać 5 minut podróżnemu, że nie ma racji i dopiero później dzwonić.
Na prawdę wiele nie jeździłem a każdy kontakt z konduktorem to byłą po prostu porażka.
Jakiś czas temu dostałem kwitek na przedłużenie z regio do TLK, który mówi o tym, że mogę kupić bilet bez dopłaty. Oczywiście kontuktor w TLK musiał zanegować mój kwitek, zanim go jeszcze zobaczył. "Ależ oczywiście, że będzie z dopłatą - to inna firma jest". Jak zobaczył to zmienił zdanie. Był gotów się ze mną kłócić. Eh. Nastawienie super.
Nie wspomnę o tym, że za ostatnim razem na kursie Łódź - W-wa pociąg popsuł się i musiałem z Ursusa do Centralnej zapierniczać jakiś podmiejskim busem. 2 plecy 2h
"Proszę Państwa.. *omg* popsuł się nam elektrowóz. Nie wiemy co się stało, ale się popsuł. Maszynista próbuje naprawić. Właśnie wyszedł zobaczyć co się stało. Nie wiemy czy naprawimy, nie wiemy też kiedy. Jeśli nie naprawimy to pewnie po Państwa przyjedzie kolejny pociąg, ale też nie wiemy kiedy. Sugeruję zająć się dojazdem we własnym zakresie" - dosłownie taki komunikat usłyszałem.
Noszszsz.......
I to ma być przewoźnik. PKP - rozwinął bym ten skrót inaczej, ale staram się być miły.
Jak zareklamowałem podróż to dostałem kwit, który muszę wysłać jako przyjęcie reklamacji do biura.
Czyli co ? Teraz pójdę na pocztę, będę pisał pisma i uzasadniał tak? To nie wystarczy potwierdzenie tego, że faktycznie pociąg się popsuł?
Kolejna sytuacja: PKP Kołobrzeg > Szczecin.
Weekend majowy. Kolejna na dziesiątki ludzi - 1 okienko.
Podchodzę: "proszę Pani a nie można otworzyć kolejnego okienka? Przecież wiedzieliście że jest weelend majowy i można się było przygotować, tak?"
Pani tylko wruzszyła ramionami dająć mi do zrozumienia, że zgadza się z tym i że nic nie może zrobić.
Nosz to kto tam siedzi? Jakiś tumok? Kto tym zarządza? Pieniędzy nie ma? W takim mieście?
Za chwilę pójdziesz do pociągu i będziesz musiał udowadniać, że byłą kolejka bo inaczej dopłacisz za to.
Wspomnę, że byłem specjalnie godzinę wcześniej a w kolejce stałem 50 minut
Dziękuję PKP - za dużo tego. Śmiech na sali.
Do tego zamęczają ludzi tymi swoimi historyjkami o firmach (spółkach): "Proszę Pana bo to inna firma"
A skąd niby ja mam to wiedzieć? Kupuję bilet w danym kierunku a po drodzę dowiaduje się, że są problemy bo nie można czegoś zwócić, zmienić, dokupić. Żeby jeszcze wyjaśnili po ludzku. Jakby się bardziej nie orientował to w życiu bym nie wiedział o co chodzi z tymi firmami
Ostatnie podróże PKP to były same przeboje. Wszystko jest okej jeśli jedziesz w standardowy sposób.
Masakra.
[EDIT]
Przypomniałem sobie kolejną akcję:
Kupuję bilet z ZG do Łodzi.
Wszystko fajnie i przychodzi co do czego do płacenia.
Wyciągam kartę płatniczą.
Babka do mnie z wielkim żalem, że mogłem w ogóle nic nie mówić, że co ona teraz z tym zrobi. Zarzucając tekstem sugerującym, że popełniłem błąd. Była bardzo niemiła. Myślałem, że to ze mną coś nie tak, ale moja żona stojąca z boku też nie wyrobiła bo jej nieprzyjemnych tekstach. Byłem w szoku że tak w ogóle można.
Jej podejście:
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=5184.msg94250#msg94250Ciśnienie u mnie wysokie więc mówię tak:
"myślałem, że normalnie jak się coś kupuje to najpierw się kupuje a na końcu płaci. Do tego to chyba nie ja tutaj pracuję, żeby wiedzieć jak jest i żeby ew. pytać podróżnego jak płaci tak? Jak macie spieprzone procedury, system infromatyczny ale ma pani złe podejście do klienta to oczywiście zawsze może Pani całą winę zwalić na podróżnego tak?"
Babka zrobiła się czerwona - widziałem że było jej głupio.
Chyba trafiłem na taką co miała zły dzień.
Nie wspomnę już o tym, że moja żona trafiła kiedyś na konduktora zboka, który sugerował jej towarzystwo w jego kajucie