Ale dlaczego uważacie, że samochód do kula u nogi, bo trzeba do niego wrócić, a pociąg to luz blues malina, skoro też trzeba zacząć i skończyć przy linii kolejowej? Samochodem to mogę pojechać tam, gdzie pociąg nie dojeżdża, a jeśli dojeżdża, to tak, jak pisze @Król Julian - do samochodu też można dojechać pociągiem. Samochód rozszerza możliwości eksploracji terenu, a nie go ogranicza.
No i w jaki sposób Ci rozszerzył te możliwości, skoro musiałeś zrobić pętlę i wrócić w to samo miejsce?
to w ogóle bym się nie bawił w dojazdy, tylko pojechał całość rowerem i miał dużo większą frajdę
W jednym i drugim przypadku byłaby to pętla. Tyle, że w tym drugim większość trasy to przelot, jazda komunikacyjna, zresztą już przeze mnie wielokrotnie przejechana. Po co mam to robić jeszcze raz? Dla zasady, by z samochodu nie skorzystać? A może miałbym grzać do jakiejś stacji kolejowej, by tylko pętli nie zrobić, bo pętle są złe?
Wielodniowe trasy też tak ogarniam. Rekord to był przejazd samochodem do Lublany w Słowenii, gdzie samochód został na campingu, potem 3 tygodnie po Bałkanach rowerem i powrót przypadkowym autobusem gdzieś z Chorwacji do Lublany, gdzie czekał samochód. Logistycznie - rewelacja.
Dla mnie to jest klasyczne dorabianie argumentów do własnego wygodnictwa. Tak już się przyzwyczaiłeś do wygody, że każdą inną opcję, która Ci to wygodnictwo nawet minimalnie ogranicza zaczynasz kontestować.
Weź już nie żartuj, tłuczenie się samochodem ze Szczecina do Lublany, autobus z Chorwacji i powrót autem do Szczecina nazywasz logistyczną rewelacją?
Daj mi tylko czas i ekipę, a pojadę samochodem na Kamczatkę. Jako kierowca. Z przyjemnością.
Jak widać trasy między Szczecinem a Pyrzycami mam objechane na wszelkie możliwe sposoby. Naprawdę muszę to robić jeszcze raz, by nie być oskarżonym o dorabianie argumentów do własnego wygodnictwa? Lubię upraszczać sobie życie, ale lubię też jeździć wciąż nowymi trasami, a nie ciągle powtarzać te same.
Oczywiście. Żadnego stresu, nadrabiania kilometrów, bo czas goni. Jedziesz jak chcesz, bo powrotny samochód czeka. A czy dojedziesz do niego dziś czy jutro nie ma znaczenia. Rewelacja. A sama jazda samochodem? Ja lubię. Pół życia spędziłem w samochodach, pociągach i samolotach, bo na tym polegała moja praca. Daj mi tylko czas i ekipę, a pojadę samochodem na Kamczatkę. Jako kierowca. Z przyjemnością.
Docelowo każdy pociąg w Niemczech ma mieć możliwość przewozu rowerów.
Nie bałbyś się teraz jako Polak (wróg) jechać przez Rosję?
Równie dobrze można podjechać do Choszczna pociągiem, a wrócić z rejonu Gryfina.
A argument, że stres bo czas goni - to dla mnie się nazywa kiepskim planowaniem. Jak ja planuję trasę to wiem ile jestem w stanie przejechać, a do tego termin lotu powrotnego jest doskonałym motywatorem, by się nie obijać na trasie,
A Ty ciągle swoje. Interesuje Cię tylko przejazd. Wolisz machnąć 100 km w linii prostej niż 100 km w pętli włócząc się po dziurach i ruinach. Aaa. Byłem w Choszcznie. Byłem w Gryfinie. Ba, jechałem z Choszczna do Gryfina! Ba, nawet ze Szczecina do Choszczna, Barlinaka, Gryfina i Szczecina! Naprawdę muszę to zrobić jeszcze raz, żebyś był zadowolony?
To ja z Tobą nie chcę nigdzie jechać. Ostatni raz w ten sposób jechałem w 2008 roku. Potem odkryłem, że można inaczej, że nie o dystans chodzi, tylko o przygodę. Zwolniłem. Jest dużo lepiej, dużo przyjemniej. Przestałem spisywać dystanse i liczyć średnie dzienne. Przestałem liczyć czy się wyrobię na powrotny samolot. Stres czasowy dobry jest na zawodach, nie na wakacjach.
tylko o Twoje gadanie, że pociągi są do d. i inaczej niż samochodem się nie da.
to są wypisz wymaluj wyjazdy wielu warszawskich szosowców, np. w Góry Świętokrzyskie. Wielu z nich jak ma gdzieś pojechać pociągiem to dostaje palpitacji, na to są o wiele za wygodni, więc jadą furami.
Twoim wariancie trzeba spędzić grubo ponad dobę na same dojazdy, ponad dobę siedzieć za kółkiem, a samolot leci w dwie strony 4h.
Ale one są do d. i w wiele miejsc inaczej jak samochodem się nie da dojechać. Wszystko zależy czego oczekujesz. Jak nie robi Ci różnicy gdzie zaczniesz wycieczkę, nie robi Ci różnicy jak długo będziesz tam jechał i nie robi Ci różnicy o której tam dojedziesz, ale za to jesteś gotowy na zakończenie wycieczki o danej godzinie, to pociąg jak najbardziej może być.
Która logistyka lepsza? Do Rivy mam tylko 14 godzin jazdy. Trochę dużo jak na jeden strzał, ale przy dwóch kierowcach można lecieć ciągiem. Ja po prostu nie skreślam samochodu. Jak pasuje mi pociąg, jadę pociągiem. Jak lepiej wychodzi samochód, to wybieram samochód.
Ja po prostu nie skreślam samochodu. Jak pasuje mi pociąg, jadę pociągiem.
Kilka postow wcześniej napisałeś, że już nie jeździsz pociągami, bo dwa razy straciłeś połączenie...