ja może opowiem jak wyglądało kupno biletów na maraton podróżnika dla dwóch osób wiozących dwa rowery
nie było kolejki. włączyłem stoper i podszedłem do kasy. przedstawiłem pani na kartce dokładną rozpiskę czego oczekuje, ale ona wolała żebym opowiadał. od razu wyczułem, że choć kobitka jest sympatyczna, to nie wygląda na pracownika kasy z doświadczeniem w walce o bilety na rowery i że czeka ją długa walka o bilety.
walka o tyle trudna, że miałem zachciankę jechać pociągiem TLK z przesiadką w Kutnie i to nie takim połączeniem, które sugeruje rozkład (15 minut na przesiadkę w Kutnie), a takim co sam znalazłem (30 minut na przesiadkę).
Rozpoczęła się regularna walka. Pani wytoczyła największe działa, takie jak laptop z rozkładami, zeszyt z notatkami i telefon komórkowy z wykręconym numerem do niejakiej Maryli.
Nadal efektów nie było, system wypluwał inne komunikaty, a Pani uparcie robiła to samo. Zajmowało to sporo czasu, bo ciągle trzeba było wklepywać stacje pośrednie o długich nazwach - Tomaszów Mazowiecki, Włoszczowa Północ, Miechów. W końcu pierwszy sukces. Udało się nabyć jeden bilet i jeden bilet na rower do tego biletu. Z drugim większy problem. Stanęło tylko na bilecie dla pasażera, 3 wagony dalej od wagonu gdzie jest przedział rowerowy bo bliżej się nie dało. Podobno w pociągu do Kutna były miejsca na rower, ale z powodu, że w tym drugim bilety już były wyprzedane to w tym pierwszym się nie dało kupić, bo bilet łączony i taki mamy system
Trudno bilet na rower trzeba kupić u konduktora.
Pani uradowana stwierdziła, że połowa roboty za nami. Pociąg powrotny nie ma wagonu do przewozu rowerów, nie ma też przesiadek. Poszło więc zaskakująco łatwo, ledwie trzy próby, dwa anulowane bilety, jedna awaria drukarki. W końcu bilety udało się wydrukować. Dokonałem płatności kartą i wtedy Pani powiedziała, że to nie koniec. Jak się płaci kartą to żeby zwrócić bilety trzeba pokazać potwierdzenie płatności. A na potwierdzeniu muszą być podane numery biletów. Nie wspomniałem wcześniej, że biletów dostałem w sumie sztuk 11. Numer jednego biletu składa się chyba z 10 cyfr. Więc pani ambitnie na tym małym świstku papieru będącym potwierdzeniem płatności kartą wypisała długopisem te 11 numerów. Ale to był świstek dla niej. Następnie wydrukowała drugie potwierdzenie i drugi raz wypisała 11 numerów.
Na zakończenie Pani przeprosiła, że trwało to tak długo, "ale taki mamy system" i podziękowała za cierpliwość. Stoper wskazał czas: 58 minut