Na Helu masakra jest zawsze, niezależnie od środka transportu. W wakacje w weekend średni czas przejazdu samochodem przez półwysep w obie strony to 5-7 godzin. Prowadzi tam tylko jedna nitka torów. Po prostu za duże skupisko ludzi jak na przepustowość wąskiego skrawka ziemi.
PR chwalę też za bardziej sensowny regulamin, np. że rowerzysta nie ma obowiązku biegać do konduktora po bilet, jak w Intercity. No i nie wydają kasy na kretyńskie spoty reklamowe.