Jeśli chodzi o zimę na Islandii to ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć tak:
- tam gdzie mieszkają ludzie, czyli blisko morza i na południu, jest łagodniejsza niż w Polsce. Często temperatura waha się w okolicach zera i pada deszcz zamiast śniegu. Jak ja tam byłem to w Europie była dosyć konkretna zima i przebijaliśmy się temperaturami z naszych krajów (koleżanka z Kanady zazwyczaj wygrywała mówiąc, że w jej rodzinnym mieście jest właśnie -35), ale za oknem mieliśmy +2 i mżawkę. Oczywiście często mocno wieje, a czasami napada solidnie w jedną noc.
- w interiorze to już zupełnie inna bajka, drogi są pozamykane i temperatury dużo niższe. Są jednak śmiałkowie, którzy zapuszczają się w interior nawet w taką pogodę, w 2008 roku dwóch Polaków próbowało przejść interior, ale z tego co pamiętam jeden przepłacił tę próbę kilkoma palcami. Czekali na pomoc w jednej chatce w interiorze, w której my z Natalią też byliśmy w lecie (widzieliśmy ich wpis w księdze gości):
Ich relacja z wyprawy jest tutaj:
http://www.expeditions.pl/index.php?option=com_isections&task=view&cid=64&Itemid=22&id=415Natomiast jeśli chodzi o te moje zdjęcia, które wstawiłem powyżej to one są z... kwietnia. Na południu mieliśmy już wiosnę, pojechaliśmy samochodem zwiedzić fiordy i pierwszego dnia pogoda była nawet wiosenna, ale w nocy spadł śnieg i nas trochę odciął. Drogi były teoretycznie pozamykane, nikt nie odśnieżał, ale tego śniegu było na drodze ~10-15cm, a myśmy mieli samochód z napędem na 4 koła, więc trochę pojeździliśmy. Tak to wyglądało:
No i jedna z moich ulubionych fot z Islandii, niech Wam się śnią te zimowe drogi ;-)