Jak już zapowiadałem w innym wątku, pojechałem sobie w Boże Ciało w Bieszczady i z powrotem. Wyjazd typowo sportowy, ale i tak nałykałem się pięknych bieszczadzkich
widoków. Sama pętla bieszczadzka komercjalizuje się na potęgę, ale od Cisnej na północny zachód jedzie się przez piękne i urokliwe zadupia. W tym roku będę w Bieszczadach spędzał urlop, więc spenetruję je sobie dokładniej. O co chodziło tym razem ?
- "dałem radę" - przejechałem 467 km w 20:02 godz (czas jazdy), pokonałem 4495 metrów
przewyższeń. Zawartość stali i kauczuku w organizmie okazała się wystarczająca
- wyjazd ten był sprawdzianem i pozwolił zebrać doświadczenia przed Imagistourem, który
nie pytając mnie o zdanie przesunięto na przyszły rok.
- sprawdzian wykazał, że jeszcze trochę pracy mam przed sobą
Na bikestatsie wpisałem trochę uwag bardziej technicznych, ale tzw "system" dwukrotnie
dziś wywalił mojego posta w kosmos. Będę próbował wieczorem ponownie.