Szukam jedną lub dwie osoby (jak wiadomo "Trzech to już kompania"), na minimum dwumiesięczną wyprawę. Interesuje mnie tylko towarzystwo na
cały wyjazd.
O sobie bym powiedział cichy, z dystansem do obcych. Doświadczenie wyprawowe jakieś jest:
- wzdłuż wybrzeża 2008 - 27 dni
- dookoła Polski 2009 - 46 dni
- Rumunia i Ukraina 2010 - 64 dni
- przerwa
- Bałkany 2013 - 26 dni.
Poza tym dużo kilkudniówek po Polsce.
Ponad 2/3 ogólnego czasu moich wypraw przejechałem samotnie. Źle mi nie było, a
wręcz przeciwnie, ale mam nadzieję, że jadąc z kimś będzie jeszcze fajniej. Liczę też, że trafię na kogoś z ciekawszym niż mój pomysłem na wyprawę. A propos ja mam takie koncepcje:
- plan minimum:
Bałkany (głównie Rumunia, Durmitor i Albania). W wersji rozszerzonej dochodzą Alpy.
-
Nordkapp, ale tylko gdybym znalazł towarzystwo. Cuda Norwegii pociągają, jednak możliwe przeciwności do tej pory zniechęcały. Niedolę będzie lżej znosić w towarzystwie
Do jakiej wyprawy dołączę? W zasadzie do dowolnej dwumiesięcznej, przy czym marzy mi się coś choć trochę bardziej egoztycznego niż wyżej wymienione kierunki. Preferuję formę rowerem tam i z powrotem, jednak niedrogi przelot w jedną stronę (najlepiej ‘do’) też wchodzi w grę.
Najwcześniej mogę ruszyć po Zlocie (15-17 V), optymalny byłby czerwiec. Może być też później, tak by wrócić wrzesień/październik.
O mojej organizacji dnia: wolę wstać wcześnie rano 5.-6., na szybko coś zjeść, zwinąć namiot i ruszyć. Po ok. 30 km postój (najczęściej pod sklepem) i większy posiłek.
Średnia dniówka to 100-120km/min. 7h jazdy. Przy wczesnym wyruszeniu w drogę, długim dniu i większym udziale nawierzchni asfaltowej przejechanie takiego dystansu, nawet w górach nie jest problemem a pozostaje jeszcze sporo czasu na zwiedzanie i robienie zdjęć.
No właśnie, zdjęcia. Bardzo lubię je robić, chociaż profesjonalistycznego zacięcia nie mam i czekanie kilkanaście minut na lepsze światło nie wchodzi w grę. Czasami jedynie zejdzie kilka min. na rozłożenie i złożenie statywu, ale żem leniwy, takie przerwy rzadko się zdarzają. Jednak zdjęć robię na tyle dużo, że z osobą o sportowym zacięciu się nie zgram.
Z przyziemnych spraw: spanie na dziko (lubię wiaty!), czasami na gospodarza. Do jedzenia to co uda się (bądź nie
) upichcić na benzynówce. Miło byłoby przyrządzać wspólne posiłki.
Zwiedzanie: nie lubię jeździć po dużych miastach od jednego punktu do drugiego, wolę zobaczyć jeden charakterystyczny dla niego obiekt. Pojedyncze zabytki, na uboczu bardzo chętnie.
Preferowane drogi: Do tej pory jeździłem asfaltami prawie każdej kategorii. Teraz chętnie zapuszczę się w teren, jednak bez skrajności w formie całodziennego pchania.
Deszcz: na Bałkanach nie pada
Ulewy i krótkie deszcze przeczekuję, w przypadkach beznadziejnych jadę.
Dziękuję, dobranoc.
Robert.