A ja tam nie narzekam
Chyba zaczynam mieć "przyzwyczajenia" z imprez typu Kaszeberunda.. na każdym punkcie żarcie pod kurek, potem jazda rekreacyjna.
Jak weryfikowałem prognozy w (rodzinnym) biurze meteo, to prawie wszystko się zgadzało. No może z drobnymi przesunięciami.
Ciepło było, ale zdecydowanie nie tak jak w zeszłym roku (tam gdzie "aktualnie" byłem.. był koszmar), czy to na Pierścieniu czy na MP (to dopiero była rzeź niewiniątek)
W tym roku nie było aż tak gorąco. Wydaje mi się, że jednak wiatr.. mimo wszystko pomagał. Bez wiatru woda by jedynie spływała i tyle. Na godzinę schodziło mi z litr wody (Oshee rządzi.. ale jednak mogłem zabrać ze sobą więcej). Utracone sole.. na szczęście NaCl uzupełniane na punktach, a magnez miałem na bieżąco, w sprayu.
Jak w jednym miejscu był dobrze osłonięty od wiatru podjazd (ta kupa obornika na skarpie..), to prędkość spadła mi do prawie niespotykanej wartości (poniżej 10km/h.. pomimo że to standardowe 5-7%), już zaczynałem się gotować (i dusić od "woni", ale to już inna sprawa
)
Taki jeszcze wkręt na DDRy. Projektanci chyba specjalnie je fałdowali, bo za gładkie. Koło Kętrzyna jeszcze krawężniki w prezencie. Te Gołdap i dalej.. idiotyczne skakanie prawa-lewa. Bo podobno to poprawia bezpieczeństwo (tylko czemu kierowcy nie zatrzymują się na przejazdach, a ilość piachu na wjeździe bardziej sugeruje piaskownicę niż początek ścieżki?) Raz wymusiłem ustąpienie pierwszeństwa, raz Kubice wymusili na mnie. Raz mało co gleby nie zaliczyłem (piaskownica).
Najbardziej było mi szkoda długiej płaskiej ścieżki (vs połatany asfalt, nie to że koniecznie muszę ścieżkami).. na którą nie było wjazdu?
Co do deszczu.. Jak żona mnie informowała, to początkowo miało padać od Sejn (z burzą na "dobry początek", a potem już front.. może nawet do końca). Wg takich prognoz.. to w sumie nawet nie wiem co by się dalej działo..
Aczkolwiek koło wczesnego wieczora się zmieniło (bo coś tam się przesunęło, linia frontu się zatrzymała, jakieś tam cyrkulacje, itedeitepe). Miały mnie złapać "wypierdki" po 1:00 za Augustowem, potem ściana gdzieś za Oleckiem (utrzymujac tempo koło 3:00). Jakieś 200km w ostrym deszczu frontowym. Zlot w Pokrzywnej przy tym to tylko prysznic
Żona mi się jednak pomyliła.. burza złapała mnie przed Augustowem (te wspaniałe dziury w pełnym deszczu.. o tym właśnie marzyłem.. na szczęście latarnie były). U Augusta posiedziałem, deszcz odpuścił, to i z pełnym brzuchem pojechałem.. Ubzdurałem sobie, że w Olecku na punkcie się kimnę i poczekam do wschodu. Jechało mi się strasznie, pulsometr nie chciał się wkręcić na nic więcej niż 110, cały czas myślałem jedynie o dużym kubku mocno posłodzonej kawy..
Ale, ale.. w Olecku przecież nie ma żadnego punktu! Prawdopodobnie ubzdurało mi się z mojego poprzedniego "objazdu trasy" jak wiałem do Ełku na pociąg!
W Wydminach już za dnia.. no co tam.. zakładamy kurtkę i jechane. Ulewy ciągle nie było, czasami tylko "pojedyncze" kropelki. Co prawda w Giżycku tak przylało, że aż trzeba było odpocząć pod drzewem (bo krople były tak wielkie, że aż przez kurtkę bolało, jakby gradem waliło). W sposób oczywisty koniec zabawy.. ale jednak lepsze 150km niż 200. Tylko szkoda, że na najgorszych jakościowo drogach. Te 8 godzin jazdy.. w sumie da się jakoś przeżyć. Przynajmniej temperatura i wiatr sprzyjają.
Na szczeście chwila za PK10 praktycznie przestaje padać. Pomijając "jakoś" nawierzchni jedzie się całkiem sprawnie, jest mały ruch, można sobie pozwolić na lawirowanie (po szerokości). Ba, nawet za Dobrym Miastem robi się nawet przyjemnie, zaczyna świecić słońce. To trzeba pojechać po tego świniaka i uzupełnić spalone kalorie
W liczbach.. 24:15 jazdy ze średnią prawie równe 25km/h. 29:45 w trasie. To daje 5:30 postojów
Muszę potrenować reżimy na punktach, tu mogę zawalczyć najwięcej.
Planowanie czaso-przestrzeni pogodowej zaskutkowało dłuższymi postojami na punktach. Chyba nie miało to żadnego sensu, straciłem przez to godzinę. Szczególnie duże straty w Rutce (36min), Sejnach (35min), Augustowie (44min). Najlepiej zmarnowany czas to Harsz (24min). Powinienem zatrzymać się na stacji benzynowej w Olecku, zaoszczędziłbym parę minut na punkcie (32min..) i na przejeździe (średnia August-Wydminy to 23.3km/h). 30 min na naprawy (urwany błotnik) i zero kapci (Olo wiedział jak się zachować
)
Z ciekawostek..
Monitoring padł mi za Gołdapią. A mój telefon odmówił dopiero posłuszeństwa gdzieś pod Rynem. Nie robił żadnych większych hec (typu zmiany trasy jak na MP2015). I tylko jakiś zapomniany punkt z nagraniem (cmentarz w Reszlu) posłużył za dodatkowy PK..
Za Gołdapią jacyś panowie w czarnej Hondzie na numerach Cxx chcieli mnie "puknąć" bejsbolem. Robili trzy podejścia. Przy trzecim podejściu kij wystawiony przez okno sugerował mi dodatkowy punkt kontrolny w rowie.. ale na szczęście z 20m za mną kij się schował.
Jacyś Państwo zaparkowali samochód w rowie. Zaparkowali go tak dobrze, że nie mogli chyba już wsiąść, a tu deszcz padał.
Jakiś samochód tak mnie ochlapał.. że już nie zauważałem że deszcz pada (a padał dość intensywnie). Idealnie od butów do wstążeczki na kasku.
Nie udało mi się przesłuchać zaplanowanych audiobooków Ulyssesa Moor'a (6-12), została 12 księga.. Muszę pomyśleć o czymś nowym na BBT.
Uff..