Nie zgadzam się z tym zupełnie. Jeszcze raz zadam pytanie - ile masz przykładów wypraw wielomiesięcznych z dziećmi, ile bez dzieci? I dlaczego tych z dziećmi jest tak mało, a tych z dorosłymi dużo? Dlatego, że z dziećmi jest łatwiej czy trudniej?Pracę rzucić na rok - jest dużo łatwiej niż zorganizować taki wyjazd z dziećmi, bo wtedy również trzeba rzucić pracę, a do tego dochodzą kwestie z dziećmi, szczególnie jeśli są w wieku szkolnym.Ale dalej mówisz o czymś zupełnie innym niż temat rozmowy. Typowy wyjazd wakacyjny to zupełnie inna bajka niż wyjazd wielomiesięczny, nie wymaga rzucania niczego. Dzieci mają wakacje, Ty masz dłuższy urlop jako nauczyciel; nic tu nie trzeba zmieniać, nic wywracać na potrzeby takich wypraw.
Nie zgadzam się z tym zupełnie. Jeszcze raz zadam pytanie - ile masz przykładów wypraw wielomiesięcznych z dziećmi, ile bez dzieci? I dlaczego tych z dziećmi jest tak mało, a tych z dorosłymi dużo? Dlatego, że z dziećmi jest łatwiej czy trudniej?
To z tego co piszesz wynika, że w polskim systemie edukacyjnym taki wyjazd z dziećmi w wieku szkolnym jest właściwie niemożliwy, trzeba by pójść na zderzenie z władzami...
Wcale nie, wielu ludzi tak jeżdżących to osoby po 30-40 lat, sam spotykałem parę takich osób, a czytałem o tym nieraz. Przeczytaj istotną sprawę o której pisał Krajewski - wielu ludzi na Zachodzie po prostu ma większą niż u nas wiarę w swoje umiejętności i kompetencje, więc dla nich rzucenie pracy nie jest końcem świata.
W szkole szok i niedowierzanie, nikt nic nie wie, zostaliśmy odesłani do kuratorium. Tam któraś z kolei pani /ta właściwa/ najpierw myślała że żartuję, potem że może piszę artykuł, a dopiero potem wyłożyła mi co i jak, na podstawie jednej kartki A4 której znalezienie zajęło większą część mojego tam pobytu. Dowiedziałem się że mam się skonsultować z nauczycielami i poprosić ich żeby przygotowali "plan obejmujący zakres nauczania"... O czym tu gadać?
w pełni popieram opinie wilhelminy i zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz.A ile osób tu z forum w stosunku do wszystkich jeździe na te wielomiesięczne,roczne,dwuletnie wyprawy ?Jeśli wiec chcemy rozważać podróżujące rodziny to musimy chyba brać z tej kilkuprocentowej grupy.Teraz żeby nikogo nie urazić to bazując na gościach którzy u mnie spali (a głównie są to wielomiesięczni,letni podróżnicy)Ilu z nich miało chociaż partnera? Pomijając ludzi na emeryturze mamy ułamek procenta ułamka procenta.wiec skąd te dzieci z kapusty ?Do tego aby być gotowym na taką podróż trzeba być trochę samotnikiem i na pewno indywidualistą- to również nie sprzyja większości w zakładaniu rodziny.Dlatego uważam, że w większości ludzie gotowi na takie wyprawy tych rodzin po prostu nie zakładają a ci co założyli skoro nie jeździli tak sami to rzadko zaczną z dziećmi. z pośród tych co założyli a jeździli daleko wielu zrezygnuje przez trudności o których mówi Wilk, albo dlatego, że się "wyszaleli" wcześniej i nie mają już takiej motywacjiTo co pisze traktuję ilościowo a nie jako prawdę objawioną- wg mnie to uzupełnia opinię wilhelminy i w niewielkiej części Wilka