na dużych promach nie buja
Skręcanie, rozkręcanie roweru itd jest problematyczne, a bez tego przy przelotach się nie obejdzie.
Dodam tylko - na promie choroba morska, a w samolocie problemy z ciśnieniem. Jeśli nie wiesz jak sobie z tym poradzić i nie masz doświadczenia z lotami, to przygotuj się na spory ból w czasie lądowania i kilka godzin bezpośrednio po lądowaniu, odczuwany przede wszystkim w głowie i oczach. Ja po swoim pierwszym locie pozbyłem się całkowicie tych konsekwencji dopiero na 2-3 dzień.
to przygotuj się na spory ból w czasie lądowania i kilka godzin bezpośrednio po lądowaniu,
Podczas pierwszego lotu myślałam, że wybuchną mi oczy, uszy, mózg. Chyba nigdy nie czułam takiego bólu.
Nieprawda. Leciałam z rowerem ponad 20 razy, rower rozkręcany miałam tylko raz. W wielu liniach lotniczych można przewozić rower w dużym pudle kartonowym, do którego wchodzi rower z kołami, bez odkręcania niczego poza pedałami. Przygotowanie roweru do jazdy po przylocie zajmuje mi z 10 minut. Oczywiście trzeba wcześniej dostać w sklepie odpowiednie pudło, po czym dostać się z nim na lotnisko. W przypadku promu takie kłopoty odpadają, dochodzi za to o wiele dłuższa podróż.
Janus, prawda ale piszę tylko o wizz bo tylko w nim przewoziłem rower, a i on ma największą dostępność lotów do Skandynawii (Norwegian jest znacznie droższy). Wymagane skręcenie kierownicy, odkręcenie pedałów i kół (również do kartonu!) i spuszczenie powietrza.
No, ale przyznam, że miałem podobne odczucia, choć tylko przy lądowaniu.
Kół nie trzeba odkręcać, nigdy tego nie robiłam lecąc wizzairem. Przekręcenia kierownicy nie zaliczam do "odkręcania", poza tym zajmuje to pół minuty. Powietrza wystarczy spuścić troszeczkę, i tak nikt tego nie sprawdza.
Rowery zostaną dopuszczone do przewozu, wyłącznie jeśli będą zapakowane w torby podróżne na rower lub torby nylonowe, koła i pedały zostaną odkręcone, a kierownica skierowana równolegle do osi. Rowery z nienapompowanymi oponami można także przewozić w pudłach tekturowych.