Zacznę od tego, że nazwa jest dosyć umowna, poza błotem nie nie ma to wiele wspólnego z przełajem. Długo siedziała w mojej głowie koncepcja terenowej jazdy w miejskich krzakach. Przede wszystkim brakowało w moich rowerach odpowiednio dużych kapci. Teraz mam w rowerze opony 47c/1,75" więc nie ma wymówek. Idea to poznawanie zakamarków miasta, znalezienie ciekawych miejsc blisko domu.. dodatkową zachętą może być zapoznanie się z drogami dobrymi do ucieczki przed policją
Planowo, jeśli będzie mi się chciało, będę wrzucał opisy co ciekawszych tego typu wycieczek. Teraz pierwsza trasa prowadząca głównie po Nowej Hucie. Link do mapki:
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=ekkqevvrhkosemmmTrasa zaczyna się na Plantach Bieńczyckich - zwykłe alejki, teren dopiero od dojazdu do Dłubni.
Zaczyna się od tego, że wjeżdżam w przyciętą metalową rurkę (taką jak ogrodzeniowa), opona szczęśliwie przetrwała. Dalej straszny syf, porozwalane śmieci wszelkiego rodzaju, momentami trudno przez te śmieci przejechać
Innym razem trzeba jednocześnie uważać żeby nie pociąć nogi szkłem sterczącym z okiennicy, nie polecieć na ryj w środek gruzu, nie zahaczyć o metalową siatkę ogrodzeniową.. no i nie wpaść razem z rowerem do rzeki, która jest za plecami (gdyby akurat poślizgnęło na stromym podejściu). Całe szczęście zacząłem jazdę gdy było jeszcze jasno
Fajne miejsce do noclegu.. ale brudne Za Zalewem Nowohuckim droga wzdłuż Dłubni robi się lepsza i ciekawsza. Od szerokiej gruntowej drogi, poprzez wąską asfaltową [?
] ścieżkę, do singla z tnącymi twarz krzakami ;>
Wałami na których nieco cierpią nadgarstki dojeżdżam do wyasfaltowanego lasku Mogilskiego, a z niego nad Wisłę. Zaczyna śmierdzieć
Szybko odbijam do sympatycznego, choć błotnego lasku, którego nazwy nie mogę sobie ani przypomnieć, ani odnaleźć. Spotykam tam sarnę. Niestety ona jest mniej zadowolona z moje obecności
(dla ciekawskich: z perspektywy z zdjęcia pojechałem w lewo)
Tutaj przywitał mnie zapach akacji. Zaczęło się przyjemnie, ale potem było już targanie roweru i kompletnie przeorana droga - błoto tak duże, że aż kiepsko się szło.
Kawałek Mogilskiej i Park Lotników
Ostatni (przerywany) terenowy odcinek zaczyna się przy Szańcu IS-V-6, zaraz za nim pojawia się krótki, ale bardzo stromy zjazd.
Woda przy betonowym przejściu przez rzekę sprawia, że słyszę czyjeś kroki.. chyba nabawiłem się nowej fobii
Okazuje się, że w ogóle przez ten "mostek" nie miałem przechodzić i wcale nie miałem wjeżdżać na cmentarz.
Tutaj niepotrzebnie dojeżdżam do bloków, by zaraz pojawić się przy fortu koło os. Bohaterów Września.